Mija 78. rocznica akcji „Erntefest” („Dożynki”). Była to największa jednorazowa egzekucja w dziejach niemieckich obozów koncentracyjnych.
– Akcja „Erntefest” kończyła dużo większą akcję eksterminacji Żydów europejskich przeprowadzaną na terenie Generalnego Gubernatorstwa pod nazwą akcja „Reinhardt” – mówi historyk Beata Siwek-Ciupak, kierownik Centrum Obsługi Zwiedzających Państwowego Muzeum na Majdanku. – Na Lubelszczyznę byli deportowani żydowscy mieszkańcy państw Europy Zachodniej. Mieli być początkowo osadzeni w tworzonym dla nich przez Niemców „rezerwacie”, gdzie stopniowo mieli wymierać. Z czasem jednak Niemcy wybudowali tutaj dwa obozy zagłady – w Bełżcu i Sobiborze – przeznaczone do przeprowadzenia eksterminacji Żydów.
ZOBACZ ZDJĘCIA: 78. rocznica akcji „Erntefest”
– W ostatnich dniach października 1943 roku kilkusetosobową grupę więźniów skierowano za piąte pole obozu na Majdanku, gdzie przez trzy dni zmuszona była do kopania rowów. Były to około stumetrowe zygzakowate doły, które kazano kopać więźniom pod pretekstem wzmocnienia obrony przeciwlotniczej obozu. 3 listopada 1943 roku, w czasie porannego apelu, więźniów żydowskich odseparowano od pozostałych. Niemcy zgromadzili wszystkich Żydów na tym polu – opowiada Łukasz Mrozik z Działu Relacji i Komunikacji Zewnętrznej Państwowego Muzeum na Majdanku.
Jeden z więźniów Majdanka, Kazimierz Niesiobędzki, tak wspomina te wydarzenia, nazywane „krwawą środą”. – Wczesny mroźny poranek nie zapowiadał żadnych rewelacji ani niespodzianek. Pobudka odbyła się z normalnym wrzaskiem i biciem przed godziną 5 rano. Przed barakami dostrzegliśmy opancerzone wozy bojowe. Zobaczyliśmy nadjeżdżające samochody ciężarowe z olbrzymimi głośnikami na dachach. Wtem usłyszeliśmy z głośników muzykę taneczną, operetkową, skoczne marsze, ale o potwornej sile głosu, aż bębenki w uszach bolały.
– Rano obóz został otoczony. Sprowadzono tu też żydowskich więźniów z obozów pracy przy ulicy Lipowej i Wrońskiej w Lublinie i obozów pracy zlokalizowanych w okolicy miasta – mówi Beata Siwek-Ciupa.
– Ofiary zostały zmuszone do wejścia do jednego z baraków, gdzie musiały rozebrać się do naga. Następnie nago, poprzez szpaler SS-manów, musiały maszerować w stronę wcześniej wykopanych rowów. Tam ludzi tych rozstrzeliwano, grupa po grupie. Egzekucje trwały od wczesnych godzin porannych aż do późnego wieczoru. W ciągu jednego dnia, 3 listopada 1943 roku, na Majdanku zginęło około 18 tysięcy żydowskich kobiet, dzieci i mężczyzn – opowiada Łukasz Mrozik.
– Gnani w pośpiechu, bici kolbami automatów i kopani, szli cały dzień aż do zmroku. Obserwowałem ostatnią drogę tych ludzi. Od czasu do czasu dochodziły nas przytłumione strzały i jakaś muzyka. Trudno było sobie coś takiego wyobrazić: czyżby przy muzyce rozstrzeliwano ludzi? – tak opisuje to jeden z więźniów Majdanka, Aleksander Zakościelny.
– W trakcie egzekucji Niemcy wybrali 300 młodych żydowskich kobiet i 300 mężczyzn. Zostali oni przeznaczeni do zacierania śladów zbrodni i porządkowania mienia pozostawionego przez ofiary. Ale to było tylko odroczenie ich egzekucji, ponieważ osoby te zostały później zamordowane przez Niemców – dodaje Beata Siwek-Ciupak.
– Ofiary akcji „Erntefest” upamiętnia obelisk ustawiony obok rowów egzekucyjnych. To obszar za dzisiejszym Mauzoleum i w pobliżu budynku krematorium, gdzie możemy zobaczyć jeszcze pozostałości rowów, które więźniowie Majdanka wykopali w październiku 1943 roku – mówi Łukasz Mrozik.
Równocześnie egzekucje przeprowadzono w obozie pracy w Trawnikach, gdzie ten sam los podzieliło 10 tysięcy osób, a dzień później, akcję powtórzono w obozie pracy w Poniatowej. W ciągu dwóch dni, 3-4 listopada 1943 roku, rozstrzelano łącznie ok. 42 tysięcy Żydów.
W 78. rocznicę zbrodni pracownicy muzeum na Majdanku, młodzież i przedstawiciele władz złożyli kwiaty i zapalili znicze przy obelisku upamiętniającym ofiary mordu i przy rowach egzekucyjnych, w których rozstrzeliwano Żydów. W trakcie uroczystości odczytano wybrane relacje świadków „krwawej środy”.
ElKa / opr. ToMa
Fot. Krzysztof Radzki