Już 70 dni trwa stan wyjątkowy wprowadzony w miejscowościach graniczących z Białorusią. Sprawdziliśmy, jak mieszkańcy częściowo objętej stanem gminy Konstantynów oceniają aktualną sytuację na granicy oraz czy wprowadzone ograniczenia są dla nich uciążliwe.
– Bardzo dobrze, że nas pilnują. Modlę się za ich zdrowie, żeby szczęśliwie nikomu się nic nie stało. Szczególnie dla wojska i policji, bo sama mam syna w policji. Dlaczego mamy chcieć uchodźców? Człowiek boi się tego, czego nie zna. Jak oni tak zaczną uciekać ze swoich krajów, to tamte zostaną puste, a Europa chyba pęknie w szwach – mówi mieszkanka. – Bardzo dobrze, że strzegą granicy. Stan wyjątkowy nie jest absolutnie żadnym utrudnieniem. Tyle że się tak nazywa. Jak mnie wylegitymują policjanci to co z tego. Po prostu jadę dalej tam, gdzie zamierzam i tyle – dodają inni.
– Znajdujemy się w strefie stanu wyjątkowego – informuje Romuald Murawski, wójt gminy Konstantynów. – Sytuacja może nie wygląda za ciekawie. Czujemy coraz większe zagrożenie. Widzimy większą liczbę patroli na terenie gminy. Mieszkańcy może nie narzekają mocno, że jest to uciążliwość, ale kontrola dokumentów tożsamości, zatrzymywanie pojazdów, patrole teraz odrobinę zmieniły lokalizacje. Są na drogach głównych, gdzie odbywa się duży ruch. Jednak mimo wszystko każdy pojazd, który się porusza po drodze, musi się zatrzymać i musi być wylegitymowany kierowca, czy pasażerowie i sprawdzony bagażnik. Sytuacja nie jest łatwa. Może bezpośrednio wielkiego zagrożenia nie czujemy, bo nie mamy bezpośredniej granicy lądowej z Białorusią. Mamy 350 m granicy na rzece Bug. Mimo wszystko to, co się dzieje wyżej, w województwie podlaskim, budzi pewien niepokój. Mieszkańcy pytają nawet nas jako władze, co myślimy, co będzie dalej, jakie mogą być rozwiązania. Pytają, czy uchodźcy nie dotrą do nas i czy środki, które są podejmowane, będą skuteczne – dopowiada.
– Boję się inwazji wojsk białoruskich. Różne mogą być sytuacje, jak tutaj na granicy rzeczywiście dojdzie do jakiegoś konfliktu – dodaje inna.
– Obecnie 1500 żołnierzy 18. Dywizji Zmechanizowanej wspiera funkcjonariuszy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej – tłumaczy mjr Przemysław Lipczyński, rzecznik prasowy 18. Dywizji Zmechanizowanej. – Ten oddział Straży Granicznej swoim zasięgiem terytorialnym obejmuje granicę polsko-białoruską w woj. lubelskim. Jest to blisko 180 km granicy, którą w większości stanowi rzeka Bug. Ułatwia nam to patrolowanie i ochronę granic przed nielegalnymi próbami jej przekroczenia. Obserwacje prowadzimy z lądu, powietrza i wody. Wykorzystujemy najnowocześniejszy sprzęt, jakim dysponuje nasza dywizja. Wykorzystujemy bezzałogowe statki powietrzne, które są wyposażone w termowizory. Jesteśmy w stanie widzieć nawet w nocy to, co dzieje się za linią granicy. Jesteśmy w stanie obserwować, czy ci migranci grupują się po drugiej stronie granicy i czy będą próby nielegalnego jej przekroczenia.
– Obawy są, bo to chodzi o nasz spokój i naszych rodzin, ale też całego kraju i Europy. – mówi mieszkanka.
W województwie lubelskim nie odnotowano w ostatnim czasie prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej.
MaT / opr. Lysa
Fot. Straż Graniczna Twitter