1731 – tyle łóżek w województwie lubelskim jest obecnie przeznaczonych dla pacjentów covidowych. Zakażeń przybywa, a lekarze nie pozostawiają złudzeń – zwiększanie ilości łóżek zakaźnych powoduje mniejszą dostępności do szpitali dla osób niezakażonych.
– Chorują przede wszystkim osoby niezaszczepione. Dalsze rozwijanie łóżek będzie generowało większe trudności w dostępności lekarzy dla pacjentów innych schorzeń. Ratunkiem są szczepienia – uważa Piotr Matej, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. kard. Stefana Wyszyńskiego w Lublinie. – Z pewną odpowiedzialnością mówią, że dzisiaj pacjenci niezaszczepieni zabrali miejsce tym, którzy oczekują na inne świadczenia aniżeli covid. Ponad 99 procent w przypadku tego szpitala są to pacjenci niezaszczepieni. Sporadycznie trafia się pacjent zaszczepiony, ale najczęściej towarzyszą mu choroby współistniejące o charakterze przewlekłym. Szczepionka przeciw SARS-CoV-2 nie chroni przed zakażeniem, ale przed ciężkim przebiegiem choroby. Przechorowania następują w domu. Nie ma potrzeby hospitalizacji.
– Mamy określoną bazę łóżek w całym województwie – mówi Krzysztof Bojarski, dyrektor SPZOZ w Łęcznej. – To nie jest tak, że jeżeli tworzymy nagle 800,1000 czy 1500 łóżek covidowych, to one są gdzieś dostawione. Zawsze konsekwencją powstania każdego łóżka covidowego jest zabranie tego łóżka innym pacjentom.
– W województwie lubelskim w systemie lecznictwa szpitalnego mamy około 6400 łóżek – mówi wojewoda lubelski Lech Sprawka. – Ze względów kadrowych nie jesteśmy w stanie zwiększać tej liczby, dlatego że łóżka fizycznie by były, ale nie byłoby obsady lekarskiej, pielęgniarskiej i innego personelu. Jeżeli dzisiaj mamy 1731 łóżek, a przed czwartą falą łóżek zakaźnych mieliśmy 300, to jest 1400 łóżek. Skąd one się wzięły? Oczywiście kosztem oddziałów dla pacjentów niezakażonych.
– Mamy 88 łóżek dedykowanych dla pacjentów covidowych – mówi Krzysztof Bojarski. – Te łóżka są ulokowane w ramach oddziałów: gastrologii, chirurgii ogólnej i urazowo-ortopedycznego. Oddział gastrologii połączyliśmy w swojej funkcji z oddziałem chorób wewnętrznych, czyli tak naprawdę na połowie łóżek oddziału chorób wewnętrznych funkcjonują łóżka dla pacjentów gastrologicznych. W przypadku oddziału chirurgii ogólnej i urazowo-ortopedycznego musieliśmy wstrzymać przyjęcia. Te oddziały nie funkcjonują.
– W chwili obecnej mamy 102 łóżka przeznaczone dla tego rodzaju pacjentów – mówi Piotr Matej. – W tym 11 łóżek respiratorowych, 5 obserwacyjnych. Największe obciążenie w tej chwili dotyczy oddziału chorób wewnętrznych, bo z 56 łóżek zostało 12 do dyspozycji pacjentów niecovidowych. W zakresie alergologii, nefrologii są zmniejszenia o 30/40 procent tych łóżek. W naszym szpitalu dotknęło to dostępu dzieci, bo też mamy ograniczenia w tym zakresie. Oddział pediatryczny jest w całości przeznaczony na leczenie pacjentów covidowych.
– Niestety jesteśmy jeszcze daleko przed szczytem, który jest przewidywany w okolicach grudnia – mówi profesor Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. – Prognozowanych jest co najmniej kilkanaście tysięcy zakażeń dziennie. Prognozy są takie, że ten szczyt będzie rozciągnięty w czasie. Cała fala może trwać nawet do lutego/marca 2022 roku, więc przed nami naprawdę bardzo ciężki okres.
– Nie wiem co jeszcze się musi wydarzyć, jakie drastyczne liczby, które sprawiłyby, że jednak podejmiemy przeciwdziałanie – mówię o zaszczepieniu się, a z drugiej strony o przestrzeganiu zasad epidemicznych DDM – dodaje wojewoda lubelski.
W szczycie trzeciej fali pandemii maksymalnie hospitalizowanych było 1650 osób – wtedy zabezpieczonych łóżek było na poziomie 2 200.
RyK/ opr. DySzcz
Fot. archiwum