Kościół katolicki obchodzi wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. W tradycji polskiej dzień ten jest nazywany Dniem Zadusznym lub inaczej „Zaduszkami”. Tego dnia odwiedzamy cmentarze i wspominamy naszych bliskich, którzy odeszli.
– Podchodzimy do tego z powagą. Na pewno to jest ważne, żeby światełko zapalić. Powiem tak, jak Szymborska pisała: wieczność umarłych dotąd trwa, póki pamięcią się płaci – mówią odwiedzający cmentarz.
– To jest nie tyle dzień radości, jak to było wczoraj, ale raczej dzień smutku i żałoby. – mówi ks. Marcin Wysocki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Dzisiaj szczególnie pamiętamy o tych, którzy odeszli od nas, ale nie są jeszcze w tej pełnej jedności z Bogiem, czyli nie osiągnęli świętości, nie osiągnęli zbawienia. Modlimy się za tych zmarłych, którzy jeszcze – jak wierzymy – muszą odpokutować nie w pełni doskonałe życie tu na ziemi. Mówiąc inaczej, przebywają w czyśćcu.
– Zachęcam zawsze w ten dzień, jeżeli to możliwe, aby nawiedzić groby – mówi ks. Arkadiusz Paśnik, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Lublinie. – Ale też, żeby nawiedzić najświętszy sakrament, posłuchać tego, co w duszy gra. W ciszy rodzi się wiele pytań, które mówią nam o pewnych życiowych refleksjach. Czy ja jestem gotowy na spotkanie z Bogiem? Gdyby ten dzień przyszedł dzisiaj do mnie, to czy byłbym gotowy, pojednany z Bogiem, ze sobą, z drugim człowiekiem? Czy umiałbym wybaczyć, czy też umiałbym poprosić o przebaczenie? Chodzi o to, żeby z tego Dnia Zadusznego wypływała głęboka refleksja i jakaś konkretna przemiana w życiu.
– Kościół w sposób szczególny zachęca do modlitwy, nawiedzania cmentarzy, jak też uzyskania odpustu zupełnego – nie dla nas, tylko dla zmarłego. Rok temu i w tym roku Penitencjaria Apostolska ze względów covidowych postanowiła, że ten odpust można uzyskać przez cały listopad. Codziennie jednego zmarłego. Warunki odpustu są dość proste, bo jest to pobożne nawiedzenie cmentarza – wyjaśnia ks. Marcin Wysocki.
– Ten dzień ma pewien wymiar bólu, rozłąki. Również pokazuje, że miłość się nie kończy. Jak człowiek umiera, odchodzi, to miłość pozostaje i jeszcze się nasila. Chociaż trudno stopniować miłość, bo miłość albo jest, albo jej nie ma. Jest to trudny dzień, ale bardzo wartościowy – dodaje ks. Arkadiusz Paśnik.
– W tradycji polskiej te dni listopadowe związane są z tradycją wypominek – zaznacza ks. Marcin Wysocki. – W ostatnim czasie dość często podkreśla się, żeby kartki wypominkowe wypełniać w gronie rodzinnym, szczególnie z najmłodszymi członkami rodzin. Wspominać konkretnych zmarłych: kim byli, jakie były nasze relacje, czym się zasłużyli. To jest na pewno też taki walor edukacyjny. Ważne jest podtrzymywanie więzi, nie tylko w obrębie naszej najbliższej rodziny, ale właśnie nieco szerzej, kiedy wspominamy dalszych krewnych i znajomych. Uświadamianie sobie, że nasze życie to jest nie tylko moje życie ode mnie zależne, ale to jest ta sztafeta pokoleń, ci różni ludzie, którzy w taki, a nie inny sposób na mnie wpływali, którym coś zawdzięczam.
Obchodzony dziś (02.11) Dzień Zaduszny wprowadził we Francji św. Odylon. W 998 roku zarządził modlitwy za dusze wszystkich zmarłych 2 listopada. Termin ten i sama idea szybko rozprzestrzeniły się w Anglii, Niemczech i Włoszech. W Kościele rzymskokatolickim Dzień Zaduszny powszechnie obchodzony jest od XIII wieku.
LilKa / opr. AKos
Fot. Piotr Michalski