Trwa pilotażowy program badań przesiewowych wzroku lubelskich uczniów. – Skala zaburzeń jest ogromna – alarmują specjaliści. Blisko połowa z 400 przebadanych dzieci ma problemy z prawidłowym widzeniem.
CZYTAJ: Dr hab. Anna Matysik-Woźniak: Skala zaburzeń widzenia wśród dzieci przerosła nasze oczekiwania
– Z naszych obserwacji wynika, że co trzecie dziecko wymaga dokładniejszej diagnostyki w poradni okulistycznej – mówi Renata Krzyżanowska, koordynator projektu badania krótkowzroczności u dzieci w klasach I-III szkół podstawowych. – Widzą tablicę, ale widzą na niej największe literki. Nie widzą tzw. prawidłowej ostrości wzorku, tej jedności.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Briefing prasowy z udziałem ministra Przemysława Czarnka i prof. Roberta Rejdaka
– Wiedzieliśmy z jednostkowych lokalnych obserwacji w gabinecie, że jest więcej dzieci z problemami – mówi kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki Ogólnej i Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, prof. Robert Rejdak. – Zakładaliśmy, że to będzie około 20-30%, a jest 50%. Na tym etapie badań jest to zatrważające. Mówię też o przypadkach niedowidzenia. Czyli występują nie tylko wady refrakcji, którą się da skorygować okularami, ale takie uszkodzenia, których okulary nie korygują. Dziecko cały czas widzi dużo mniej niż zakłada norma. Są jeszcze przypadki w szkołach, kiedy badamy dziecko i widzi ono 10%, tylko największą literę. Pytamy, czy było u okulisty? „Nie, nigdy nie byłem” – odpowiada dziecko. Jeśli takie dziecko byśmy zostawili, będzie inwalidą.
A z czego mogą wynikać te wady wzroku ? – Zakładam, że okres pandemii, kiedy dzieci uczyły się zdalnie. Jeszcze do tego dochodzi po południu komunikacja smartfonami i nie wychodzenie z domu. Wszystko to sposowdowało takie spustoszenie – dodaje prof. Robert Rejdak.
– Ten program pilotażowy już pokazuje, że problem jest ogromny i trzeba będzie ten program rozszerzyć na całą Polskę w 2022 roku – mówi minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek. – Połowa przebadanych dzieci otrzymało skierowanie do kliniki okulistycznej, to znaczy, że połowa przebadanych dzieci ma problemy z krótkowzrocznością. Krótkowzroczność jest dzisiaj epidemią. Trzeba dzieci przebadać, skierować na konkretne już wizyty w centrach okulistycznych. Bo nie możemy pozostawić tego problemu na przyszłość. To jest niezwykle ważne z punktu widzenia naszego społeczeństwa.
– Dobrze widzieć program profilaktyki krótkowzroczności – mówi dyrektor Szkoły Podstawowej w Jakubowicach Konińskich, Przemysław Chudzik. – Zgłosiliśmy się do tego programu, ponieważ to jest szansa dla szkoły, dla rodziców na pozyskanie aktualnej wiedzy na temat krótkowzroczności. Dla rodziców to jak najbardziej istotna informacja odnośnie stanu zdrowia dziecka, bo krótkowzroczność jest chorobą.
Jakie objawy powinny zaniepokoić rodziców i skłonić ich do tego, aby jak najszybciej udać się z dzieckiem do okulisty? – Powinno nas zaniepokoić, jeśli dziecko odrabia lekcje i jest bardzo nisko pochylone nad książką czy zeszytem, również gdy trzyma głowę bardzo blisko ekranu komputera – mówi dr Anna Matysik-Woźniak z Katedry i Kliniki Okulistyki Ogólnej i Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Także jeśli dziecko skarży się, że ciągle go boli głowa czy ma zaczerwienione oczy; jeżeli mruży oczy, gdy chce zobaczyć coś, co jest od niego oddalone.
Jak zapobiegać wadom wzroku? – Patrzenie w dal w naturalnym świetle hamuje rozwój krótkowzroczności. Od 2 do 3 godzin powinno dziecko spędzać poza czterema ścianami – wyjaśnia prof. Robert Rejdak.
To jednak profilaktyka. W przypadku pogarszającego się widzenia trzeba natychmiast udać się do okulisty.
Badania w ramach programu pilotażowego „Dobrze widzieć” prowadzone są w grupie blisko 1000 uczniów z klas I-III w szkołach w Lublinie, Świdniku, Bychawie, Jakubowicach Konińskich i Jastkowie.
Dzieci, u których wykryto zaburzenia wzroku, będą mogły skorzystać z dalszych, bezpłatnych badań w Klinice Okulistyki Ogólnej SPSK1 w Lublinie.
MaTo / opr. AKos
Fot. pixabay.com