Lek na koronawirusa firmy Biomed nie wejdzie na rynek

science g905438154 1920 2021 11 29 174114

Nie będzie lubelskiego leku na koronawirusa. Według Agencji Badań Medycznych stosowanie preparatu na bazie osocza ozdrowieńców nie przynosi oczekiwanych rezultatów.

Agencja Badań Medycznych poinformowała, że stosowanie immunoglobuliny w leczeniu COVID-19 nie przynosi oczekiwanych skutków. Grupą, która mogłaby odnieść korzyść, są osoby w bardzo wczesnej fazie zakażenia. Immunoglobulina to lek na koronawirusa wytwarzany z osocza ozdrowieńców. Badania kliniczne nad preparatem prowadził Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 1 w Lublinie. Prowadził, bo w związku z decyzją Agencji ten proces właśnie się skończył. 

– Na podstawie ustaleń z Agencją Badań Medycznych zadecydowano o zakończeniu prac dotyczących badania nad wytworzeniem swoistej immunoglobuliny ludzkiej z osocza ozdrowieńców i jej zastosowaniem u pacjentów z COVID-19 – informuje rzeczniczka prasowa placówki Anna Guzowska. – Na podstawie analizy statystycznej po włączeniu do badania pierwszych 100 pacjentów nie stwierdzono korzyści z dołączenia swoistej immunoglobuliny anty-SARS-CoV-2 do standardowej terapii, która stosowana jest u pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19.

Decyzja szpitala i Agencji Badań Medycznych nie dziwi wirusolog prof. Agnieszki Szuster-Ciesielskiej z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej: – Już wcześniej dochodziły sygnały o tym, że jednak osocze ozdrowieńców nie sprawdza się. Takie doniesienia pojawiły się jako pierwsze w Stanach Zjednoczonych – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. – Później mieliśmy opublikowaną pracę The Lancet z Wielkiej Brytanii, która też wskazywała, że ta surowica po prostu się nie sprawdza. Wyniki nie różniły się pomiędzy grupą badaną a grupą, która otrzymywała placebo, co wskazuje na to, że przeciwciała jednak nie spełniają swojej roli. Każde badanie na początku wiele wnosi. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy nie ma leku. Próbowanie surowicy przeciwciał, która wcale nie jest nowym odkryciem, również coś wniosło. Wniosło to, że nie może być stosowane jako lek. Ale warto było próbować.

Za produkcję leku miała odpowiadać spółka Biomed Lublin. Przed epidemią koronawirusa jej akcje były wyceniane na złotówkę. Po ogłoszeniu informacji o produkcji leku wartość podskoczyła o ponad 30 razy. Po opublikowaniu oświadczenia przez Agencję Badań Medycznych wartość spółki systematycznie spada. Dr Roman Asyngier, ekonomista z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, mówi wprost: – To było do przewidzenia. Giełda to przede wszystkim gra oczekiwań. Dzisiejsze notowania nawet poniżej 5 zł są wyrazem wielkiego rozczarowania dotyczącego tego, że przychody, które inwestorzy gdzieś kalkulowali, być może z rozpoczęcia kiedyś produkcji i wprowadzenia leków na rynek, skończyły się. To koniec snu, który wybił tę spółkę w hierarchii obrotów, zainteresowania inwestorów w przeciągu ostatnich miesięcy. 

Zarząd Spółki Biomed poinformował w przesłanym oświadczeniu, że jest gotowy do dalszych prac związanych z immunoglobuliną jako dostawca technologii i produktu do badań klinicznych.

Wartość całego projektu związanego z lubelskim lekiem na koronawirusa to 5 milionów złotych. Środki pochodziły z Agencji Badań Medycznych.

FiKar / opr. WM

Fot. pixabay.com

Exit mobile version