Lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej prowadzi poszukiwania mogiły ofiar zbrodni popełnionych podczas II wojny światowej na Górkach Czechowskich. Prace polegają na odwiertach sondażowych na obszarze około 1 ara.
– To mozolna praca wykonywana siłą ludzkich mięśni – mówi naczelnik Wydziału Archeologii Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, Krzysztof Radka. – W tym momencie widzimy dwie rozciągnięte linie taśmy pomiarowej. Według tych dwóch linii dwa zespoły archeologów i pracowników wykonują odwierty przy pomocy ręcznych świdrów geologicznych, takich metalowych o średnicy około 10 cm. Ponieważ mamy tu do czynienia głównie z osadami lessowymj, a metoda odwiertów polega na wykorzystywaniu głównie siły fizycznej, w tych osadach wierci się bardzo ciężko. Stąd też chociaż obszar do przeszukania mamy stosunkowo mały, ale jest to bardzo wysiłkowe i czasochłonne. Te odwierty wymagają dużo siły i środków. W specyficznych warunkach leśnych odwierty są dużo bardziej skuteczne i szybsze. Tutaj niestety nie możemy zastosować innej metody, bo typowane miejsce jest akurat na tyle trudno dostępne, że żaden ciężki sprzęt tam nie dojedzie. Musimy polegać głównie na własnej sile fizycznej.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Prace sondażowe IPN na terenie Górek Czechowskich
– To jest południowa odnoga zagłębienia części wąwozu biegnącego w osi wschód-zachód na wysokości ul. Arnsztajnowej – mówi Artur Piekarz, naczelnik Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Lublinie. – To drugi etap naszych poszukiwań. Poprzednie prowadziliśmy na przełomie sierpnia i września 2020 roku. Poszukujemy jednej potencjalnie nieekshumowanej mogiły ofiar z okresu II wojny światowej. Miejsce wytypowano w oparciu o relacje zebrane od osób, które dysponują wiedzą na temat Górek Czechowskich, przekazane nam przez miejscowych społeczników, a także w oparciu o materiały ze śledztwa prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zwłaszcza analizy dokonanej przez biegłego z zakresu analizy zdjęć lotniczych.
CZYTAJ: Lublin: IPN ponownie rozpoczyna poszukiwania na Górkach Czechowskich
– Odwierty polegają na tym, że w świdrze ręcznym jest okienko o długości 30 cm i to okienko poprzez ruch wkręcający wprowadza się w ziemię – tłumaczy Krzysztof Radka. – Po wkręceniu całego okienka w głąb ziemi świder się wyciąga. Sprawdza się, co jest w okienku, obserwując również kolorystykę ziemi, którą się wydobywa. Po wprowadzeniu świdra wkłada się go ponownie w to samo miejsce. Procedurę powtarza się do momentu, kiedy osiągniemy warstwę calcową, czyli taką, która nie jest zakłócona. W tym wypadku według wczorajszych (15.11) ustaleń calec występował przy pierwszej linii odwiertów na głębokości ok. 1-1,2 metra. Na razie nie stwierdziliśmy żadnych zakłóceń.
– Wiadomo, że w okresie II wojny światowej Górki Czechowskie były jednym z miejsc wykorzystywanych przez niemieckiego okupanta jako miejsce eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej z terenu Lublina i być może innych miejscowości – zaznacza Artur Piekarz. – Jest to jedno z najmniej rozpoznanych miejsc, jeżeli mówimy o miejscach kaźni na terenie naszego miasta. Wiadomo, że w latach 1940-42 aparat represji niemieckiego okupanta przeprowadził tutaj co najmniej sześć egzekucji więźniów z Zamku Lubelskiego. Po wojnie na terenie wąwozu przeprowadzono ekshumacje, w trakcie których wydobyto szczątki należące do 131 osób. Zostały one następnie przewiezione do Lublina i pochowane na cmentarzu rzymskokatolickim przy ul. Unickiej.
Poza ekshumacjami przeprowadzonymi na Górkach Czechowskich bezpośrednio po wojnie nie prowadzono innych dużych działań ekshumacyjnych. W latach 70. – podczas budowy sieci kanalizacyjnej – w wąwozie odkrywane były pojedyncze fragmenty kostne, które IPN wiąże z poprzednimi ekshumacjami z lat 1947-48. Nie natrafiono jednak na żadną masową mogiłę.
Archeolodzy i pracownicy IPN planują zakończyć prace najpóźniej w piątek (19.11).
MaK / opr. WM
Fot. Piotr Michalski