Cmentarz prawosławny w Czerniczynie w gm. Hrubieszów to jeden z zapomnianych cmentarzy pogranicza. Dzięki staraniom kilku osób udało się przywrócić pamięć o części z pochowanych tam ludzi.
– Ten cmentarz nazwaliśmy „odzyskanym muzeum”, bo jest to miejsce, które bardzo dużo mówi o historii – mówi Krzysztof Gorczyca z lubelskiego Towarzystwa dla Natury i Człowieka. – Po większości osób pochowanych tutaj nie ma już pamiątek. Zostały po tych, którzy mieli najwięcej pieniędzy albo po tych, którzy mieli najwięcej szczęścia, bo te nagrobki nie były na tyle zniszczone, żeby nie dało się ich odnaleźć. Ale nawet z nagrobkami bogatszych było trudno, bo były tak rozbite, że to nie były siły natury. Trzeba powiedzieć, że ktoś się mocno postarał.
– Kiedyś był tu porządek. Drewniany płot, naokoło ogrodzone – mówi Stefania Stanisławek z Metelina. – Pamiętam, że to był 1943 albo 1942 rok. Jak chowaliśmy babcię, byłam bardzo mała. Na tym cmentarzu mam babcię i wujecznego brata, ale gdzie i co, to nie wiem nic. Stoimy przed grobem matki mojej wujenki. To jedyny grób, który został. Było więcej, usypanych z ziemi, z krzyżami, grubymi, dębowymi.
Inicjatorem akcji ratowania czerniczyńskiej nekropolii jest mieszkaniec pobliskiego Alojzowa Kamil Kubica. Jak mówi, chciał tylko postawić tablicę informacyjną, ale dzięki wspólnemu działaniu dziś w gminie Hrubieszów udało się odsłonić historyczną perełkę: – Ten cmentarz odsłonił wiele tajemnic. Znamy trzy rodziny osób duchownych, które tutaj przez lata były miejscowymi proboszczami. Mamy tu rodzinę księdza Michałowskiego, który był przeniesiony ze Spikołoz. Wyeksponowaliśmy odkryte w gruncie tabliczki księdza Jana Pocieja, potomka wielkiego rodu magnackiego. Nikt się nie spodziewał, że jest tutaj pochowany. Nie był raczej związany z Czerniczynem, ale był taką istotną postacią w Chełmie, w tym centrum życia religijnego tego regionu. Był m.in. szefem Seminarium Duchownego i tam uprawiał swoją dość mocno prorosyjską politykę. A obok mamy nagrobek z tablicą po polsku, księdza Chilewskiego.
– Jest dużo odświeżonych, odnowionych grobów – mówi mieszkaniec Czerniczyna. – Niech będą, one nam nie przeszkadzają. – Interesuję się historią. Dobrze jest coś wiedzieć na temat swojej miejscowości. To nasza historia. Wywodzimy się stąd, to są nasze korzenie i trzeba o to dbać – dodaje inny mieszkaniec.
– Pod względem artystycznym, rzemiosła, historycznym, te nagrobki mówią nam bardzo wiele. Są różne alfabety, różne języki. Często nawet jeśli znamy język rosyjski, możemy mieć problem z odczytaniem – mówi Kamil Kubica.
– Urodziłem się w Bytomiu. Tutaj leżą moi prapradziadkowie – mówi Dariusz Szufel. – Jeszcze w latach 60. XX wieku przyjeżdżałem z babcią, jako dziecko. Grób odnalazłem dzięki temu Towarzystwu.
– Właśnie w tym roku, przez to kliknięcie na polubienie cmentarza, zaczęłam pisać z panem Kamilem i oni odnaleźli prapradziadków – mówi Jadwiga Szufel.
– Leży tu Konrad Pawluk, który zmarł w 1897 roku w wieku 55 lat i jego żona matrona, która zmarła w wieku 54 lat – mówi Dariusz Szufel.
– Słowo „muzeum” nie jest tutaj rzeczywiście dużą przesadą. Mam nadzieję, że to miejsce będzie służyło jako takie muzeum i za kolejne kilkadziesiąt lat ktoś nie będzie musiał wykonywać tej pracy, co my – mówi Kamil Kubica.
XIX-wieczna nekropolia skrywa jeszcze wiele nazwisk, które czekają na przypomnienie. Prace będą kontynuowane w przyszłym roku.
AP/ opr. DySzcz
Fot. AP