100 lat temu, 21 listopada 1921 roku, urodził się Andrzej Kiszka ps. Dąb. Był jednym z najdłużej ukrywających się Żołnierzy Wyklętych. Pochodził z powiatu biłgorajskiego – tutaj walczył z niemieckim okupantem i działał w podziemiu antykomunistycznym. Urzędowi Bezpieczeństwa wymykał się przez 15 lat.
– Andrzej Kiszka działalność w podziemiu rozpoczął w 1941 roku, kiedy wstąpił do Batalionów Chłopskich, a następnie do AK. Działał w strukturach Narodowej Organizacji Wojskowej, służył także w oddziale majora Franciszka Przysiężniaka „Ojca Jana” – mówi historyk, dr Dorota Skakuj. – Po zakończeniu II wojny światowej nie przerwał walki. Współpracował z oddziałem „Wołyniaka”. Po śmierci „Wołyniaka” z odziałem Kuszy. Ukrywał się przez 9 lat od 1952 do 1961 roku. Zimy spędzał w lesie. Wybudował sobie bunkier. W środku był oszalowany drewnem. Miał może metr wysokości, ale trzy metry długości. W zasadzie, jak wszedł do tego bunkra późną jesienią, to nie wychodził do wiosny.
W wyniku denuncjacji został aresztowany 31 grudnia 1961 roku. Skazany pierwotnie na dożywocie, wyszedł z więzienia w 1971 roku. Z rodzinnych stron wyjechał do województwa szczecińskiego.
Zmarł w 2017 roku, pośmiertnie został zrehabilitowany i awansowany do stopnia pułkownika.
TsF / opr. WM
Fot. TsF