– Prokuratura Rejonowa w Sokółce podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa ws. podejrzenia czynnej napaści na funkcjonariuszy policji, SG i żołnierzy – poinformował we wtorek 16 listopada komendant główny policji Jarosław Szymczyk. Jak dodał, łącznie przy przejściu granicznym w Kuźnicy rannych zostało 12 osób z polskich służb.
Jako rannych zdiagnozowano dziewięcioro funkcjonariuszy policji. – Są ranne dwie policjantki. Jedna z nich ma uraz głowy, w tej chwili jest w procesie diagnostycznym w szpitalu. Pozostali mają obrażenia kończyn, stłuczenia nóg i rąk – przekazał szef polskiej policji. Dodał, że rannych zostało też dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej i jeden żołnierz.
Jak poinformował komendant główny policji, najciężej ranny policjant obecnie „jest po diagnostyce w szpitalu, na własną prośbę ten szpital w tej chwili zresztą opuścił, deklarując, że chce jak najszybciej wracać do swoich kolegów i do działań”. – Na szczęście te obrażenia nie zagrażają w żaden sposób jego życiu, a też w jakimś poważnym stopniu zdrowiu – powiedział Szymczyk.
Wcześniej informowano o rannych 9 osobach: 7 policjantach, funkcjonariuszce Straży Granicznej i żołnierzu.
CZYTAJ: Atak migrantów na granicy. 9 mundurowych rannych
Sytuacja na przejściu granicznym Bruzgi-Kuźnica zaostrzyła się we wtorek rano. Koczujący po stronie białoruskiej migranci przypuścili atak na polską granicę przed południem. Szturmu na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy dokonała licząca około sto osób grupa. W tym miejscu po stronie białoruskiej przebywa około 2 tysięcy takich osób. Cudzoziemcy obrzucali Polaków kamieniami i innymi przedmiotami, w tym metalowymi drągami i elementami płotu, a także kłodami. Miotali też granaty hukowo-błyskowe i granaty łzawiące, które najprawdopodobniej otrzymali od służ białoruskich.
CZYTAJ: Stanisław Żaryn: Mieliśmy do czynienia z groźną sytuacją na granicy
Działania polskich służb, głównie policji, wobec grup agresywnych osób na przejściu granicznym, trwały ponad dwie godziny. – Zabezpieczamy te wszystkie przedmioty, które przeleciały w kierunku tych, którzy dziś stali na straży polskiej granicy i ten brutalny atak odpierali. To też nam pokaże, z czym mieliśmy do czynienia – zaznaczył Szymczyk w Polsat News.
CZYTAJ: Szturm migrantów na granicę. MON publikuje nowe nagrania
– Patrząc na osoby, które rzucały tymi kamieniami, sposób, w jaki się zachowywały, to są osoby w mojej ocenie dosyć dobrze wyszkolone i doświadczone w różnego rodzaju walkach. W mojej ocenie wśród osób najbardziej agresywnych byli funkcjonariusze służb białoruskich – ocenił komendant główny policji.
CZYTAJ: Straż Graniczna: Wśród osób atakujących polską granicę są białoruscy pogranicznicy
Jak powiedział Szymczyk, „osoby te były zamaskowane, w kominiarkach, uniemożliwiając jakąkolwiek identyfikację, więc wiele wskazuje na to, że to właśnie funkcjonariusze służb białoruskich byli inicjatorami i głównymi prowodyrami tych zajść, aczkolwiek w tych zajściach wzięło udział bardzo dużo przede wszystkim młodych mężczyzn z niespotykanym ładunkiem agresji”.
CZYTAJ: Stanisław Żaryn: pierwsza fala ataków na granicę zatrzymana
– Migranci wrócili do swojego koczowiska znajdującego się po białoruskiej stronie, gdzie aktualnie siedzą i palą ogniska. Zakładamy, że jest tam około dwóch tysięcy osób – powiedziała rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska. Dodała również, że w wyniku wtorkowego ataku migrantów na polską granicę rannych zostało dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej. – Została im udzielona pomoc medyczna. Ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo – zaznaczyła.
– Cudzoziemcy po dzisiejszym ataku na polskie służby w okolicach przejścia granicznego Bruzgi na Białorusi, przeszli w rejon dawnego koczowiska. W tej chwili przebywa tam ok. 2 tys. cudzoziemców – napisała we wtorek wieczorem na Twitterze Straż Graniczna.
Do wpisu dołączono film, na którym widać m.in. jak dwie osoby rzucają w kierunku polskich funkcjonariuszy kamieniami, oraz grupę osób siedzącą w kręgu przy ognisku.
Cudzoziemcy po dzisiejszym ataku na polskie służby w ok. przejścia granicznego Bruzgi????, przeszli w rejon dawnego koczowiska. W tej chwili przebywa tam ok. 2 tys. cudzoziemców.#zgranicy pic.twitter.com/YOY8eyan7J
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 16, 2021
Rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska poinformowała, że obecnie jest „względny spokój”. – Osoby te są w koczowisku, gdzie siedzą i palą ogniska – podkreśliła Michalska.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. Podlaska Policja