„Sytuacja na granicy jest bardzo dynamiczna”. Lubelscy terytorialsi w gotowości

2lbot alert 2 2021 11 09 172602

Terytorialsi ogłosili alert gotowości. Dotyczy on 8 tysięcy żołnierzy w województwach: lubelskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. 

– Alert związany jest z sytuacją na wschodniej granicy z Białorusią – wyjaśnia oficer prasowy Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej, kapitan Damian Stanula. – Jest to alarm, który sprawia, że żołnierze są w gotowości do tego, aby w ciągu 6 godzin od momentu otrzymania sygnału stawić się w swoich macierzystych pododdziałach. To jest alarm, który ma na celu przygotowanie ich do ewentualnego natychmiastowego stawiennictwa. Tutaj żołnierze sprawdzają swój sprzęt, sprawdzają swoje połączenia, kontaktują się z pracodawcami, informują ich, że jest taka możliwość, że mogą musieć w natychmiastowym rygorze stawić się do jednostki. Żołnierze mają ze sobą plecaki medyczne, różnego rodzaju urządzenia służące do nawiązywania łączności. Posiadają również broń, bo każdy żołnierz ma etatowo przydzielaną broń.

Dlaczego ten alarm został ogłoszony?

– Sytuacja na granicy z Białorusią jest bardzo dynamiczna. Powoduje to, że trzeba podejmować kroki naprzód, mające na celu deeskalację tego kryzysu – tłumaczy kpt. Damian Stanula. – Musimy być przygotowani, aby wesprzeć dodatkowymi siłami naszych kolegów, naszych funkcjonariuszy, którzy obecnie są na granicy. Oczywiście jeżeli zajdzie taka konieczność.

CZYTAJ: Stanisław Żaryn: Sytuacja na granicy z Białorusią jest poważna. Spodziewamy się eskalacji napięcia

– Żołnierzom, którzy jadą bezpośrednio na granicę, udzielane są instruktaże, jak zachowywać się w określonych sytuacjach, włącznie z zasadami użycia broni – mówi kpt. Damian Stanula. – To już nie są przelewki. Żołnierze na co dzień dysponują i posługują się bronią palną. Szkolą się w jej użyciu. Jeżeli chodzi o wyszkolenie, jesteśmy spokojni. Natomiast musimy też pamiętać o bezpieczeństwie żołnierzy. Oni mają określone zasady związane z użyciem siły. Mają również prawo się bronić i mają prawo, a wręcz obowiązek, bronić naszej ojczyzny. 

Na jakie prowokacje i sytuacje są narażeni terytorialsi? Czy dochodziło do takich incydentów?

– Dochodziło chociażby do prób obserwacji ze strony przeciwnej, ze strony służb białoruskich – mówi kpt. Damian Stanula. – Obserwujemy również osoby – potencjalnych imigrantów – które szykują się do przejścia na drugą stronę. Są również drony, które od czasu do czasu pojawiają się w okolicach pasa granicznego. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy obserwowani przez Białorusinów. My również obserwujemy to, co dzieje się po stronie białoruskiej – ruchy tamtejszych służb i samych migrantów. Proszę pamiętać, że znaczną część granicy w naszym województwie stanowi rzeka Bug, która jest naturalną zaporą. Jak się okazuje, jest to zapora bardzo skuteczna. Nie mamy aż tylu prób nielegalnego przekraczania granicy, co w województwie podlaskim. Tam sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ale również i tej granicy, którą wyznacza rzeka Bug, musimy skutecznie pilnować. Do tego właśnie służą patrole: i piesze, i konne – dodaje kapitan Stanula.

CZYTAJ: Mateusz Morawiecki: Łukaszenka używa migrantów jako żywych tarcz

Lubelscy terytorialsi służbę na granicy z Białorusią w województwie lubelskim pełnią od 3 września. Żołnierze wspierają Straż Graniczną w patrolach czy obserwowaniu terenu. 

MaTo / opr. WM

Fot. nadesłane

 

Exit mobile version