Coraz większą popularnością cieszy się genealogia. W Białej Podlaskiej nie brakuje mieszkańców, którzy poszukują swoich korzeni. Pomaga im w tym Klub Genealogiczny działający przy Miejskiej Bibliotece Publicznej.
Członkini klubu Małgorzata Bułtowiczówna genealogią interesuje się już od wielu lat: – Każdy z nas genealogię zaczyna od ustalenia dat: urodzenia, ślubu, zgonu, żeby uporządkować to, kto w jakiej kolejności przyszedł na ten świat i w jakiej kolejności odszedł. Ale genealogia nie ogranicza się wyłącznie do zbieractwa tych dat, tylko w miarę pozyskiwania takich informacji jesteśmy ciekawi, kim byli nasi przodkowie.
– Dzięki kontaktowi z bialskim Klubem Genealogicznym mogłam nabyć technicznej wiedzy, jak to się robi – na jakich portalach trzeba szukać, do kogo się zwracać. Nie ukrywam, ale dzięki portalowi Lubelskie Korzenie, ustaliłam większość swoich przodków, takich, których nie znałam. Mam z innej strony rodziny dostęp do źródeł, do archiwów, do metryk z XVII wieku. Mazowsze, łódzkie – tam te rzeczy się zachowały dzięki Kościołowi. Kościół bardzo zasłużył się dla genealogii – dodaje Małgorzata Bułtowiczówna.
– Coraz więcej osób szuka swoich przodków i swoich korzeni – mówi opiekun Klubu Genealogicznego w Białej Podlaskiej, Robert Soldat. – Dzieje się tak z różnych względów. Na pewno jednym z takich najważniejszych jest dostępność źródeł. Wiele książek zostało zdigitalizowanych. Mówię tu o księgach stanu cywilnego z tutejszych parafii i z całej Polski. Grupy genealogów prowadzą też tak zwaną indeksację, czyli spisują konkretne akty, gdzie możemy w bardzo prosty sposób w wyszukiwarce odnaleźć konkretne nazwisko, a czasami też tak zwane informacje pełne, nie zaglądając nawet do aktu.
Czy drzewo genealogiczne może stworzyć każda osoba. Nie musi to być specjalista? – Teoretycznie tak, ale zawsze na spotkania przychodzą osoby, które natykają się na tak zwane „ściany”. Dochodzą do pewnego momentu, kiedy proste narysowanie drzewa genealogicznego napotyka na jakieś trudności. Takim okresem, gdzie są największe trudności, jest okres II wojny światowej, również koniec XIX wieku – te czasy, kiedy likwidowano kościoły unickie, a w to miejsce powstawały prawosławne. Wtedy te poszukiwania opierają się o inne źródła, chociażby akta notarialne, inwentarze dóbr, księgi sądowe, dla XX wieku też księgi meldunkowe. Jeżeli akurat przodkowie z jakiegoś miasta się wywodzili, szczególnie większego, to są też wpisy mieszkańców robione już w XIX wieku, nawet i wcześniej – tłumaczy Robert Soldat.
– Genealogia w moim życiu była zawsze – przyznaje członkini klubu Anna Chilewicz. – Szukam historii wielokierunkowo. Najwięcej informacji miałam o rodzinie ze strony mamy. Później zaczęłam się koncentrować na rodzinie mojego taty, ale zawiesiłam to na pewien czas, ponieważ weszłam do rodziny Chilewiczów, a to bardzo ciekawa historia. W swoich poszukiwaniach dotarłam do wieku XV i udało mi się uzyskać informacje, że rodzina, z której pochodzi mój mąż, wywodzi się z Tatarów krymskich.
– Wcześniej do Klubu Genealogicznego uczęszczały w większości osoby starsze – mówi Robert Soldat. – Z czasem zaczynają wchodzić też młode osoby. Ogólnie genealodzy to nie są sami genealodzy. To są naukowcy, to są regionaliści, którzy nie tylko tworzą jakieś tam drzewka, tylko też szukają czegoś więcej – szukają historii swoich rodzin, ale i regionu, miasta.
– Ostatnio robiłem drzewo genealogiczne dla syna, czyli to drzewo było wspólne dla mnie i dla mojej żony, bo takie dwa drzewa są właściwie tworzone. Znalazło się na nim ponad 150 osób z mojej strony i troszeczkę mniej ze strony żony. Łącznie powyżej 250 osób w linii prostej. Jeśli chodzi o mojego najstarszego przodka – niestety nie w linii prostej tylko w liniach bocznych – jego data urodzenia jest określona na 1656 rok – opowiada Robert Soldat.
Klub Genealogiczny przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Białej Podlaskiej funkcjonuje już od 9 lat. Spotkania odbywają się raz w miesiącu.
MaT / opr. GRa
Fot. pixabay.com