Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Lublinie zakupiło kolejne dwa ambulanse, które zastąpią najbardziej wysłużone karetki. Pojazdy zostały nabyte z funduszy unijnych. Dziś (03.11) przed budynkiem Ośrodka Szkoleniowego Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie odbyło się uroczyste przekazanie kluczyków.
ZOBACZ ZDJĘCIA: 2 nowe ambulanse dla Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego
– Są to dwa nowe ambulanse, które będą funkcjonowały w strukturach Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. Z tym, że jeden z nich będzie działał w naszej filii terenowej w Annopolu, natomiast drugi w podstacji Bronowice w Lublinie. Są to ambulanse z wyposażeniem medycznym, które mają poprawić funkcjonowanie naszych zespołów, ale przede wszystkim zwiększyć komfort dla pacjenta jeśli chodzi o bezpieczeństwo, o zabezpieczenie w sprzęt medyczny. Zwiększy się szybkość dojazdu, bo są to sprawne ambulanse – mówi zastępca dyrektora Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie, Alicja Ciechan.
– Podstacja dostała nową karetkę – mówi Bogdan Michalak, koordynator podstacji pogotowia Kraśnik-Annopol. – Cieszymy się z tego powodu bardzo. W wyposażeniu jest defibrylator, który jest jednym z najnowocześniejszych w tej chwili na rynku. I przede wszystkim pojazd ma zero kilometrów na liczniku. Bo te ambulanse, którymi jeździmy, mają już po ponad 200 tysięcy kilometrów. Wiadomo jeździ się bardzo dużo a szczególnie w Annopolu, ponieważ do najbliższego SOR-u w Kraśniku czy do Sandomierza, gdzie nie raz też wozimy pacjentów, jest ponad 30 kilometrów.
– Najważniejsze jest to, że władze województwa lubelskiego na czele z panem wojewodą i panem marszałkiem oto dbają – mówi Bolesław Gzik, wicewojewoda lubelski. – Bo podstawową rzeczą jest, żeby w sytuacjach, kiedy każdy człowiek potrzebuje pomocy, był jak najszybszy dojazd i fachowa pomoc. Myślę, że Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Lublinie w tym zakresie funkcjonuje prawidłowo. Ratownicy, kiedy potrzeba jechać i pomóc ludziom, robią to z zaangażowaniem.
– Co przeraża w tej pandemii? Jest bardzo dużo pacjentów w młodym wieku i ponad 90% pacjentów jest w ogóle nieszczepionych. Niestety oni padają ofiarą tej pandemii i to oni są w najcięższym stanie. Bo do szpitala trafiają również zaszczepieni, ale ich stan zdrowia jest dużo lżejszy. Czwarta fala się rozkręca. Jest coraz więcej wyjazdów, po kilka do kilkunastu na dobę na każdy zespół – przyznaje Bogdan Michalak.
– Nie wygląda to kolorowo – mówi Łukasz Kubecki, ratownik z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. – Oprócz tego co robimy na co dzień, czyli pomocy w stanach zagrożenia życia, doszły również stany zagrożenia życia związane z epidemią. Na co dzień wygląda to tak, że bardzo często ubieramy się w kombinezony i na pierwszej linii mamy styczność z pacjentami chorującymi na COVID. Jest to praca obciążająca nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Wiąże się to też z wielogodzinnymi oczekiwaniami na przyjęcie pacjenta w szpitalu. Wtedy takiego pacjenta musimy zabezpieczyć. Takie osoby przede wszystkim wymagają podania tlenu. Oczywiście w międzyczasie regularnie sprawdzamy parametry, kontaktujemy się z dyspozytorami, jeśli się sytuacja zmieni lub też stan pacjenta się pogorszy. Wszyscy jako środowisko jesteśmy też zmęczeni, wyczerpani tą sytuacją.
– Tragedia jest. Bo wiadomo, że stroje, aby spełniały swoją role muszą być szczelne. Trudno ruszać się w takim kombinezonie. Jeśli ktoś nosi okulary, one zaparowują. Dyskomfort jest okrutny – dodaje Bogdan Michalak.
– Zdarza się tak, że pacjenci są przyjmowani do szpitala niezwłocznie, ale zdarza się tak, że czekamy po 3- 4 godzin. Cały czas monitorujemy w systemie liczbę dostępnych miejsc. Na bieżąco kontaktujemy się z dyspozytorami. Dosyć często jest tak, że chociaż cały czas się otwierają nowe oddziały, to te miejsca znikają z minuty na minutę. Jesteśmy wtedy zmuszeni szukać tych miejsc poza Lublinem, w całym województwie lubelskim – dodaje Łukasz Kubecki.
Całkowity koszt zakupu obu pojazdów to ponad 1,1 mln złotych.
W ramach unijnego projektu lubelskie pogotowie zakupiło także środki ochrony indywidualnej takie jak: rękawiczki jednorazowe, maski ochronne czy kombinezony ochronne.
LilKa / opr. AKos
Fot. Piotr Michalski