03.12.2021 Halo komiks

dsc 0420 2 2022 01 02 173926

Aldobrando (wyd. kultura gniewu) to album napisany przez Gipiego, narysowany przez Luigiego Critone, a przełożony na język polski przez Krzysztofa Umińskiego. Gipi, którego specjalnością jest sięganie do korzeni, tym razem sięgnął najdalej, ponieważ do czasów domyślnego średniowiecza, i postanowił opowiedzieć o chłopcu, który wpłynie na losy świata w stopniu nieadekwatnym do jego chuderlawej postury. Już okładka, ukazująca tego właśnie chłopca biegnącego z drewnianym mieczem na tle zamku, oraz cytat z ostatniej strony okładki mówią z czym mamy tu do czynienia: „Czasem wystarczy tylko męstwo czystego serca, by obalić tyranię”. Jednak Gipi czyni drogę Aldobrando do wypełnienia swojej misji niezwykle krętą i wyboistą. Głównie przez wzgląd na fakt, że konstrukcja tej postaci to nie jest przypadkowy bohater ani wioskowy głupek, lecz chłopiec dociekliwy i zadający niewygodne pytania. Punkt wyjścia tego dzieła to moment, kiedy tytułowy Aldobrando musi opuścić chatę swojego pana, w której wychowywał się bez kontaktu z cywilizacją. Wskutek wypadku podczas przeprowadzania pewnego eksperymentu, pan zostaje ranny, a jedynym dla niego ratunkiem jest wilcze ziele, na którego poszukiwanie wyrusza chłopiec. Po drodze zderza się ze światem, jego różnorodnością, ale i z niecnymi postępkami innych ludzi. Zawiera sojusze, ale też robi sobie wrogów. W tle jest oczywiście zamek, zły władca, piękna księżniczka stworzona na podobieństwo Isabelle Adjani, miłość, spisek, bohaterstwo, zemsta, nagroda i cały arsenał składowych porządnej baśni. A wszystko to okraszone wielkimi oczyma głównego bohatera, który w każdej sytuacji drąży, dopytuje i – kierując się czystym sercem – nie jest w stanie dokonać niczego wbrew swojej woli. Aldobrando to piękna i znakomicie narysowana baśń – czuć w niej rękę mistrzów. Gipi i Luigi Critone spisali się na medal.

Tymczasem Joann Sfar powraca – tym razem nie z kolejnym tomem Kota rabina, który właśnie ukazał się we Francji, a z trzecim albumem cyklu Klezmerzy (wyd. kultura gniewu), zatytułowanym Sami złodzieje! Perypetie zgrai grajków autor tym razem już na wstępie opatrzył jakże istotnym komunikatem, który brzmi tak: „Oczywiście jestem zadowolony, kiedy mowa o rysowaniu, ale gdy chodzi o Klezmerów, jestem zadowolony jeszcze bardziej. Myślę sobie: powracają. I nie mogę się doczekać, żeby odnaleźć ich nad brzegiem Morza Czarnego”. Rzeczywiście, Klezmerzy to w komiksografii artysty dzieło wyjątkowe, czerpiące z opowiadań Singera, malarstwa Chagalla, ale też życia samego Sfara. Tym razem drużyna klezmerska próbuje zarobić na życie przygrywając na ulicach Odessy. Kłopoty jednak same pakują się im do domu, i to z kilku stron naraz, skutkiem czego fabuła, którą otrzymujemy w tym tomie jest całkiem sensacyjna. Są tu i groźni przestępcy, i nieuczciwi sprzedawcy, i napad na sklep z instrumentami, jest też mnóstwo tytułowych złodziei… ale wszystkie te ekscesy malowane żywiołową kreską znajdują swoją równowagę w spokojnych rozważaniach na temat muzyki czy też ciepłych scenach ukazujących koncertujących grajków. Joann Sfar Klezmerów rysuje kreską szybką i umowną, choć bywa, że zatrzymuje się na moment, by trafnie uchwycić detal. Wielbiciele jego dzieł po raz kolejny docenią to, jak potrafi uchwycić ducha opowieści i znaleźć równowagę w różnych jej elementach. Poza komiksem z przygodami wędrownej trupy, na końcu albumu znalazło się miejsce dla Notatnika z Odessy – jest to nic innego, jak niezwykle interesująca historia rodziny autora, odpowiadająca m.in. na pytanie czy Klezmerzy opowiadają o rodzinnym mieście dziadka Sfara, Bolechowie. Z notatek Sfara możemy również dowiedzieć się czegoś na temat różnych aspektów życia w dawnej Polsce. Klezmerzy to wciąż zabawna i barwna opowieść o muzykach, skorych do zabawy i bitki, trzymających się razem i czekających na kolejne wyzwania. Warto wejść do tego świata i zatrzymać się na moment lub na trzy tomy. Wedle zapewnień autora, Klezmerzy powrócą – kolejny tom serii będzie zatytułowany Latający trapez.

Exit mobile version