Thorgal – dziecię gwiazd, rozpalające swoimi przygodami dzisiejszych 40-latków i 50-latków – dobrnął do 39. tomu. Po drodze serię opuścił oryginalny scenarzysta Jean van Hamme plus kilku jego następców, z Thorgalem (wyd. Egmont Polska) pożegnał się także rysownik Grzegorz Rosiński, który obecnie odpowiedzialny jest jedynie za okładki serii. Najnowszym albumem zatytułowanym Neokora Thorgal zalicza swego rodzaju pętelkę, a jego finał zwiastuje zupełnie nową nitkę przygodową – już nie wśród fiordów, nie na greckich wyspach i nie w królestwach pod piaskiem, a w okolicznościach przyrody znacznie odmiennych, bo kosmicznych.
To nawiązanie możliwe jest dzięki odświeżeniu wątków ze startowych albumów serii, czyli Zdradzonej czarodziejki oraz Wyspy wśród lodów (lub Wyspy lodowych mórz). Wędrówki Thorgala tym razem ponownie sprowadzają go na statek Slivii, który mieści nie tylko jego gwiezdnych braci i siostry, ale również odpowiedzi na temat jego powstania. Jakby tego było mało, fabuła Neokory zazębia się także z wątkiem Shaigana Bezlitosnego, a scenarzysta kłania się pierwszym albumom serialu w scenach ukazujących obyczaje Wikingów. Trzeba przyznać, że jak na tak długą obecność na rynku i na te kilka falstartów z ostatnich lat, najnowszy Thorgal prezentuje się nad wyraz znośnie, a zakończenie może napawać optymizmem – zwłaszcza starszych czytelników sagi.
Warto podkreślić, że choć Frédéricowi Vignaux daleko poziomem do Grzegorza Rosińskiego z czasów najwyższej formy, to jego umiejętności znacznie przewyższają grafików odpowiedzialnych za odpryskowe serie Thorgala – drewnianego Romana Surżenkę rysującego Louve i Młodzieńcze lata, oraz nadmiernie ekspresywnego Giulio De Vitę odpowiedzialnego za Kriss de Valnor.
Neokora to zwiastun nowego otwarcia w historii Thorgala. I wydaje się, że wybór, jakiego autorzy dokonali w ostatnich scenach tego albumu, to jedyna najlepsza ścieżka rozwoju sędziwego już Aegirssona i jego rodziny.
Fot. PrzeG