Dziś (31.12) przypada 60. rocznica aresztowania przez służby bezpieczeństwa Andrzeja Kiszki ps. Dąb. Był on jednym z najdłużej ukrywających się Żołnierzy Wyklętych. Urzędowi Bezpieczeństwa wymykał się przez 15 lat.
– Pochodził ze wsi Maziarnia. Walczył z niemieckim okupantem, a potem działał w podziemiu antykomunistycznym – mówi historyk dr Dorota Skakuj. – W czasie II wojny światowej najpierw wstąpił do Batalionów Chłopskich. Potem działał w strukturach AK, później w strukturach Narodowej Organizacji Wojskowej. Człowiek, który przez całą II wojnę włączał się w działania mające na celu odzyskanie przez Polskę niepodległości. Po zakończeniu wojny on tej walki nie przerwał. Współpracował z oddziałem „Wołyniaka”. Później z oddziałem Kusza, czyli „Garbatego”.
Od 1944 roku Kiszka ukrywał się m. in. w wykonanym przez siebie specjalnym bunkrze, którego nie opuszczał całą zimę. Aresztowano go 31 grudnia 1961 roku. Skazany został na dożywotnie więzienie, potem wyrok zmieniono na 15 lat. Z więzienia wyszedł po 10 latach. Wyjechał z rodzinnych stron na północ Polski. Zmarł w 2014 roku. Cztery lata później został pośmiertnie awansowany do stopnia majora i zrehabilitowany. W miejscu jego ukrywania się – kilkanaście kilometrów od Biłgoraja – ufundowano pomnik i tablicę informacyjną.
TsF / opr. PrzeG
Fot. TsF