Osiemnaście barokowych rzeźb ołtarzowych można oglądać na wystawie w Muzeum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie. Ekspozycja przedstawia anioły, uskrzydlone główki anielskie i ponadnaturalnej wielkości figurę Chrystusa wstępującego do nieba.
– W tym momencie nasza placówka posiada jedną z największych kolekcji rzeźb barokowych – mówi dyrektor muzeum KUL dr Krzysztof Przylicki. – Oczywiście jest to wystawa zjawiskowa. To kolejna, trzecia, z cyklu wystaw, na których pokazujemy odrestaurowane dzieła sztuki z naszych zbiorów. Pokazywanych jest 18 rzeźb barokowych ołtarzowych, które pochodzą z bliżej nieokreślonych miejsc. Na pewno znajdowały się w kościołach. W czasie wojny zostały zrabowane przez Niemców i niestety do tej pory nie udało się powiązać ich z konkretnymi miejscami pochodzenia.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Wystawa „Odzyskany blask. Barokowe rzeźby ołtarzowe ze zbiorów Muzeum KUL, odsłona trzecia”
– Wiele z rzeźb, które trafiły do mojej pracowni, było przemalowanych – mówi Łucja Brzozowska, konserwator malarstwa i rzeźby drewnianej polichromowanej. – Miały wtórne, takie dosyć nieładne warstwy. W przeważającej ilości była to farba olejna: biała albo szara. Te interwencje zostały usunięte w ramach prac konserwatorskich. Była również grupa rzeźb ołtarzowych, których oryginalna kolorystyka była w zielonkawym odcieniu czerni. Tu z kolei były wtórne polichromie – bardzo źle zachowane, nie na całej powierzchni w postaci takich dosyć nieładnych „strupów”. Konserwacja polegała więc przede wszystkim na dokopaniu się do warstw oryginalnych.
– W tym momencie rzeźby możemy oglądać po tzw. konserwacji zachowawczej – zaznacza dr Krzysztof Przylicki. – Czyli my nie zrobiliśmy tych rzeźb na nowo, nie złociliśmy ich na nowo. Staramy się utrwalić i zachować wszystkie warstwy historyczne. Jeżeli widzimy jakieś wykruszenia na rzeźbie, to oczywiście jest to działanie celowe, ponieważ w praktyce muzealnej konserwacje techniczne są jak najbardziej wskazane. W kościołach obiekty odnawia się nieco inaczej, bo na ogół złoci się je zupełnie na nowo, rekonstruuje się wszystkie polichromie. Jednak my zachowujemy tę muzealną doktrynę.
– Jestem pod wielkim wrażeniem. To moja pierwsza wizyta w Muzeum KUL i jestem bardzo szczęśliwa, że przyjechałam akurat na tę wystawę – mówi Anastazja Werchowecka z Muzeum Akademii Ostrogskiej na Ukrainie. – Barokowe rzeźby zawsze wzbudzają silne emocje. Zresztą taka była ich główna rola. Dobra renowacja pomaga jeszcze poczuć to, co prawdopodobnie odczuwali ludzie, którzy przychodzili do kościołów wieki temu.
– Jest grupa rzeźb, które są w kolorze zielonkawej czerni. Właściwie nie wiemy, jaka była funkcja tych rzeźb, bo to dosyć nietypowe, że są w kolorze czarnym. Można uznać, że to dosyć nietypowa historia – mówi Łucja Brzozowska.
– Te rzeźby w czasie wojny zostały skradzione przez Niemców i zdeponowane w Muzeum Lubelskim – opowiada dr Krzysztof Przylicki. – Muzeum Lubelskie po wojnie zdeponowało je w Centralnej Składnicy Muzealnej w Kozłówce. Tam te rzeźby wadziły, były niepotrzebne. Przede wszystkim ich tematyka była drażniąca, ponieważ to rzeźby sakralne. Rzeźby te w konsekwencji zostały przydzielone KUL-owi do celów naukowych. Rzeźby są barokowe i rokokowe. To już samo z siebie mówi, że są one dynamiczne, dużo się dzieje. Zdecydowanie widać w tych rzeźbach ruch, widać tkaniny, nierzadko rozwiane na wietrze, postrzępione, głęboko rzeźbione, czyli są to rzeźby światłocieniowe. Tutaj dużo się dzieje, to jest to teatrum barokowe. Wszystko jest obliczone na efekt u odbiorcy.
Wystawę można oglądać od poniedziałku do piątku w godzinach od 12.00 do 16.00 w Muzeum KUL. Ekspozycja będzie dostępna do 17 grudnia.
InYa / opr. WM
Fot. Piotr Michalski