Nie chcą spędzić zimy w schronisku czy noclegowni – wolą różne altany, drewniane chaty i pustostany. Mowa o osobach bezdomnych.
Funkcjonariusze puławskiej straży miejskiej i policji codziennie sprawdzają miejsca, gdzie mogą przebywać takie osoby. Mundurowi zachęcają do skorzystania z pomocy różnych miejskich instytucji i oferują ciepłą odzież oraz koce.
– Mamy wytypowane miejsca, gdzie osoby bezdomne przebywają i każdego dnia w godzinach rannych i wieczornych patrol tam jeździ i sprawdza, co się z tymi osobami dzieje, czy nie potrzebują jakiejś pomocy. W miarę możliwości takowej pomocy udzielamy. Często przebywają w opuszczonych budynkach czy altankach, ale schronienia szukają również w piwnicach i na klatkach schodowych – mówi Tomasz Jaroszek ze Straży Miejskiej w Puławach.
Jak pan sobie tu radzi? – Normalnie, mam co jeść. Nie piję, od 30 lat nie miałem w ustach piwa. Tylko mam dużo lekarstw. Pani z przychodni ma mi dać numer i dopiero odebrać lekarstwa – odpowiada pan Marek. – Ja tu nie narzekam, bo jeszcze gorsze są rzeczy. Mam piec, węgiel. Wolontariusz, taki pan Kazimierz, przenosi jedzenie. Schronisko mnie w ogóle nie interesuje. Jakbym poszedł, to pół roku i po mnie, bo jestem już przyzwyczajony do tego – tłumaczy.
– Nie każdy decyduje się na to, żeby skorzystać z usług noclegowni czy też schroniska. My to szanujemy, ale dbamy też o takie osoby, pamiętając o tym, że potrzebują ciepła, ciepłego posiłku, a przede wszystkim sprawdzenia, w jakich żyją warunkach – mówi podkomisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Puławach. – Niektórzy są konsekwentni w swoich decyzjach i od lat prowadzą taki tryb życia. O ile latem nie stanowi to większego problemu dla nich, o tyle zimą rzeczywiście stwarza to zagrożenie dla ich życia. Stąd też nasze działania, a także apele do każdego z nas, żeby reagować w sytuacji, w której widzimy, że osoba potrzebuje pomocy. To niekoniecznie muszą być ludzie, którzy nie mają stałego miejsca zamieszkania. To mogą być osoby, które są w stanie po użyciu alkoholu, czy też upojenia alkoholowego, znajdują się na przystankach bądź też nawet mieszkają samotnie. Te osoby mogą nie mieć opału i środków do życia, a wstydzą się kogoś poprosić o pomoc. Wtedy też reagujmy. Czasami jeden telefon może uratować życie – dodaje.
– To jest test ujemny na COVID, a dalsze procedury załatwiamy już na miejscu. W zasadzie warunkiem przyjęcia do schroniska jest trzeźwość. Tego warunku przestrzegamy. Nasi panowie nie piją, więc trudno byłoby wprowadzać kogoś, kto jest pod wpływem alkoholu – wypowiada się Halina Kowalewska, kierownik schroniska dla bezdomnych mężczyzn w Puławach.
Na terenie Puław mundurowi codziennie sprawdzają kilka takich miejsc. Są to między innymi pustostany przy ulicach Mickiewicza i Słowackiego oraz altany przy Składowej i Kolejowej.
ŁuG / opr. WT
Fot. pixabay.com