Uwaga na kruchy lód – apelują policjanci i strażacy. Mimo nocnych przymrozków jego tafla na akwenach wodnych może jeszcze nie być wystarczająco gruba, by wytrzymać ciężar człowieka.
– Odpowiednie zabezpieczenie to podstawa – tłumaczy Paweł Bernat, jeden z wędkarzy łowiących na Wiśle w okolicach Puław. – Mimo tego, że lód ma około 10 centymetrów grubości, jest uwiązana lina. Przywiązuję się do niej. Mam też odpowiednie kolce, żeby się w razie czego z tego lodu „wywlec”. Ale na cienkie lody poniżej 10 cm nie należy wchodzić. Przede wszystkim powinien być to czysty lód, niezaśnieżony.
– Bezwzględnie musimy się zabezpieczyć i ciepło ubrać. Najlepsze są buty piankowe i kombinezony, które wypełniają się powietrzem – dodaje Paweł Bernat. – Spotkałem się z sytuacją, że kolega wpadł do wody. Dobrze, że mieliśmy linkę, bo byłoby ciężko z nim. Ale wtedy „przeginał”, bo wchodził na miejsca, na które nie wchodził nikt inny. My już wówczas na lodzie nie siedzieliśmy.
– Nie ma bezpiecznej grubości lodu. Na rzekach jest bardziej niebezpieczny, bo tam może się trafić różna grubość. Na zbiornikach z wodą stojącą grubość lodu może być większa – mówi brygadier Grzegorz Buzała z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Puławach.
– Jeżeli usłyszymy trzask, a lód się jeszcze pod nami nie załamie, trzeba się jak najszybciej wycofać do brzegu. Natomiast gdy już znajdziemy się w wodzie, możemy po pierwsze wzywać pomocy. Możemy zrzucić obuwie, dzięki czemu łatwiej się utrzymywać na wodzie. A gdy udało nam się wezwać pomoc, nie powinniśmy zbytecznie marnować energii – dodaje brygadier Grzegorz Buzała.
– Przy obecnych temperaturach zimną kąpiel polecam tylko morsom. Przede wszystkim bardzo szybko się wychładzamy. Może dojść do szoku termicznego – informuje Paweł Krasowicz, dyspozytor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. – Będziemy słabnąć, stracimy przytomność. To są kwestie wręcz sekund.
– Jeżeli wybieramy się nad wodę, nawet na spacer i ktoś chce wejść na lód, bo uważa, że jest bezpieczny, zadbajmy, żeby takie osoby nie były samotne. Ważne, aby byli ludzie, którzy mogliby zareagować i powiadomić służby ratunkowe, gdyby coś się stało – apeluje podkomisarz Ewa Rejn-Kozak z Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Jak dodaje, dotyczy to nie tylko sytuacji kiedy, ktoś wchodzi na lód, ale na przykład wędkuje z zamarzniętego brzegu. – Niestety w tym roku mieliśmy już tragiczną sytuację – przypomina podkomisarz Ewa Rejn-Kozak. – Mężczyzna, który wędkował nad jednym ze zbiorników wodnych w Puławach, pośliznął się i wpadł do wody. Nie był w stanie się wydostać, ponieważ brzeg był śliski, pokryty lodem i śniegiem. Niestety cała sytuacja zakończyła się tragicznie.
Służby ratownicze przypominają, że jeśli zobaczymy osobę, pod którą załamał się lód, należy zadzwonić pod numer alarmowy 112, a następnie podać jej np. gałąź i dbając o własne bezpieczeństwo, próbować wyciągnąć ją z wody. – Ryzykowne jest podawanie ręki, bo taka osoba może nas niechcący wciągnąć do wody – dodaje Grzegorz Buzała.
– W niektórych miejscach lód jest gruby, w innych cienki. Są też oparzeliska, żeremie bobrowe. Trzeba to wszystko wiedzieć. Nikt, kto nie obcuje z tym na co dzień, nie powinien teraz wchodzić na lód – mówi Paweł Bernat.
Strażacy przypominają, że nie ma bezpiecznej grubości lodu i najlepiej na zamarznięte stawy czy rzeki po prostu nie wchodzić.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. KWP Lublin