Kapsułę czasu sprzed 50 lat odnaleziono podczas renowacji krzyża stanowiącego element zabytkowej kapliczki przy ulicy Szkolnej w Kazimierzu Dolnym.
Na znalezisko natrafił wczoraj (22.12.) pracownik warsztatu samochodowego, gdzie krzyż jest odnawiany. – W kuli, czyli w tak zwanej bani znajdującej się pod krzyżem, była karteczka z zapisem ostatnich prac renowacyjnych – opowiada właściciel warsztatu, Jerzy Kobiałka. – Papier jest wypłowiały, ale co mi się uda, to przeczytam. Jest dziś słoneczny, upalny dzień 24 maja 1972 roku. Dach kapliczki pokryty nową blachą, krzyż zabezpieczył przed dalszym rdzewieniem Andrzej Serafiński z Kazimierza Dolnego. W tę karteczkę była zawinięta aluminiowa złotówka. Była tu włożona, w tę szczelinę. Adam ją wyjął i mamy pamiątkę.
– Takie kapsuły czasu w kulach umieszczane są w różnych miejscach – zaznacza regionalista dr Andrzej Pawłowski z Akademii Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie. – Kapsułę znaleziono też podczas remontu z okazji 400-lecia fary. Kapsuła umieszczona jest pod krzyżem na farze. Miejscowi artyści i różni ludzie umieszczali pamiątki z początku XXI wieku. Ta kapliczka też jest niesamowita, bo ona jest przy wjeździe do Kazimierza na dawnym szlaku ruskim, szlaku lubelskim od strony wschodniej.
– Kilka tygodni temu stwierdziliśmy, że krzyż uległ uszkodzeniu – mówi Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Poprosiłem kazimierskich strażaków o to, aby zdjąć krzyż z kapliczki i poddać go renowacji. Tak to się zaczęło, jeden z członków kazimierskiego OSP zaczął pieczołowicie się tym zajmować, a że pracuje w warsztacie, to znalezisko wylądowało w warsztacie samochodowym.
– Trochę boleję, że zostały już teraz znalezione – przyznaje Maks Skrzeczkowski, dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Turystyki. – Byłoby fajniej, gdybyś jeszcze ze 20, a i może 50 lat poczekali. Ale ponieważ ze skarbami jest tak, że nigdy nie wiemy, gdzie są ukryte, to zazwyczaj trafiamy na nie w najmniej oczekiwanym czasie i miejscu. Myślę, że to jest świetna okazja do tego, by zastanowić się, gdzie jeszcze takie skarby mogą być ukryte. Jestem przekonany, że każdego dnia przechodzimy tuż obok nich.
– Wszystkie ważne, ogromne znaleziska bardzo często są kwestią przypadku – zauważa Marcin Pisula, historyk, nauczyciel historii z Kazimierza Dolnego. – I to jest też pewien powód do westchnienia, szczególnie dla historyków, że my tak wiele jeszcze nie wiemy. Myślę, że w tej ziemi zachowane jest jeszcze wiele. Ale też zostawiajmy coś po sobie w postaci trwałej, na przykład na papierze. Jeśli coś schowamy czy zakleimy, ktoś może znajdzie to za 200-300 lat. I to on wtedy będzie cieszyć się ze znaleziska.
– To jest fantastyczna pamiątka – mówi Roman Wolny. – Trochę historii miasteczka, niektórych ludzi, którzy jeszcze są wśród nas. Pan Andrzej Serafiński jest moim sąsiadem. Jak będę miał okazję, przekażę wiadomość, że taki element historyczny ujrzał światło dzienne. Myślę, że przy renowacji nowego krzyża, ponownie tradycji stanie się zadość i nowa zabezpieczona karteczka tam przywędruje – proponuję z minimalną adnotacją ze starej karteczki, aby była ciągłość, a tę dać do muzeum.
– Zastanawiamy się, w jaki sposób to zachować czy raczej przekazać kolejnym pokoleniom – dodaje burmistrz Kazimierza Dolnego. – Myślę, że najlepszym miejscem do wyeksponowania tego znaleziska będzie muzeum. Pojawił się na gorąco pomysł, że być może w takiej kapsule czasu warto zawrzeć osoby, które zajmują się w tej chwili renowacją, naprawą tego pamiątkowego krzyża.
Zapisy ukryte w kapliczce i przytoczone we fragmentach w relacji nawiązują też do odkrycia w 1972 roku wewnątrz tego obiektu XVI-wiecznej figurki Chrystusa Frasobliwego. Do tego czasu kapliczka uważana była za obiekt XIX-wieczny.
Regionalista i historyk sztuki, Kazimierz Parfianowicz, podczas prac malarskich odkrył jednak, że obiekt pochodzi z 1588 roku. To właśnie między innymi nazwisko Parfianowicza widnieje w znalezionej kapsule czasu.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Łukasz Grabczak