Łęczna to kolejne miasto w województwie lubelskim, w którym straż miejska odejdzie do lamusa. Radni podjęli decyzję o rozwiązaniu formacji, mimo sprzeciwu burmistrza Leszka Włodarskiego. Uchwałę o rozwiązaniu straży miejskiej poparło 16 radnych, 3 było przeciwko, a 1 wstrzymał się od głosu.
Reporter Radia Lublin obserwował środową (29.12) sesję Rady Miasta, podczas której zapadła decyzja.
Radny Mariusz Fijałkowski już 3 razy podejmował próby likwidacji Straży Miejskiej w Łęcznej: – To najwyższy czas, patrząc na działania łęczyńskich strażników – przyznaje radny. – Większość interwencji to były kwestie wykroczeń w ruchu drogowym. Nie było patroli pieszych. Ciągłe patrole zmotoryzowane, taki powolny objazd miasta. Czasami było niereagowanie na interwencje mieszkańców. Nie pomógł żaden plan naprawczy. Po prostu działalność straży już od lat była nieefektywna. A na pewno nie była efektywna na tyle, żeby płacić na nią ponad pół miliona złotych rocznie – dodaje.
Fijałkowski twierdzi, że chodzi o pieniądze, a właściwie o ich brak w miejskiej kasie. Dzięki likwidacji straży miejskiej sytuacja miałaby się polepszyć.
– Chcemy przeznaczyć te środki na inne cele ważne dla mieszkańców: utrzymanie zieleni, cele inwestycyjne, może obsługa monitoringu, zobaczymy. Na początku chcieliśmy zlikwidować straż i uzyskać w ten sposób oszczędności – informuje radny.
Z argumentami opozycyjnych radnych nie zgadza się burmistrz, Leszek Włodarski, który nie chciał likwidowania formacji.
– Rzekome oszczędności to czysta fikcja, bo w straży miejskiej w Łęcznej pracuje obecnie 5 strażników, z czego czynną służbę pełni 3 – twierdzi burmistrz. – Podawane są tu oszczędności wynikające z likwidacji straży, ale jednocześnie te oszczędności byłyby przeznaczone na zatrudnienie tych samych osób w urzędzie, więc tych oszczędności nie ma – dopowiada.
Opinie mieszkańców o straży miejskiej są skrajnie różne.
– Kiepsko, że zostanie rozwiązana, bo straż miejska też pomaga. Na przykład odpala ludziom samochody zimą. Było tę straż widać na ulicach, więc nie sądzę, by była to dobra decyzja. Człowiek czuł się bardziej bezpieczny, bo czasami przechodzili, jeździli. Jednak jest to jakiś organ państwowy i wydaje mi się, że było bezpieczniej – mówią jedni.
– Straż miejska w Łęcznej nigdy w niczym nie pomogła. Nie byli potrzebni. Nie mieli żadnych praw do zatrzymywania ludzi, musieli i tak wzywać policję podczas interwencji do wyższych celów. Byli po prostu zbędni – uważają jednak inni.
Leszek Włodarski twierdzi, że obowiązkami łęczyńskich strażników będą się teraz musieli zająć urzędnicy z ratusza i policjanci.
– Musimy mieć świadomość, że strażnik miejski jako funkcjonariusz mundurowy ma większe uprawnienia od zwykłego pracownika urzędowego. Wszelkich zgłoszeń dotyczących ruchu drogowego, niewłaściwego parkowania, zajeżdżania terenów zielonych, a takich jest najwięcej, zwykły urzędnik nie będzie mógł realizować. Spoczną one na policji, która w mojej ocenie i po rozmowie z komendantem, już jest obarczona dużą liczbą zgłoszeń innego typu – mówi Leszek Włodarski.
Strażnicy miejscy z Łęcznej będą w miarę możliwości zatrudniani w tamtejszym Urzędzie Miasta. Wiadomo jednak, że etatów nie starczy dla wszystkich.
Komendant Wojewódzki Policji w Lublinie negatywnie zaopiniował uchwałę likwidującą straż miejską w Łęcznej. W praktyce nie będzie to jednak miało znaczenia. Burmistrz Łęcznej na rozwiązanie formacji ma czas do końca czerwca.
FiKar / opr. LysA