Elektrociepłownia Wrotków w Lublinie pozbywa się 4 kotłów węglowych wykorzystywanych podczas największych mrozów. Zamiast nich pojawi się 9 kotłów wodnych zasilanych gazem lub olejem opałowym.
Inwestycja ma między innymi poprawić bezpieczeństwo energetyczne miasta. – Wymiana starych kotłów zasilanych węglem ma wymiar ekologiczny. Inwestycja poprawi przede wszystkim jakość powietrza w Lublinie – mówi Paweł Okapa, dyrektor Elektrociepłowni Wrotków PGE Energia Ciepła w Lublinie. – W perspektywie będziemy myśleć o rozwiązaniach zeroemisyjnych, na dzień dzisiejszy emisje będą po prostu zmniejszane. W 2023 roku chcemy zakończyć dostawę ciepła z kotłów węglowych, co spowoduje zerowe emisje siarki i pyłów, znacznie niższe emisje tlenków azotu i ograniczenie emisji CO2 do atmosfery. Te elementy wpływają na efekt cieplarniany.
– Nowe kotły to również mniejsza awaryjność – zaznacza Marek Stańczyk, kierownik Wydziału Inwestycji i Rozwoju w Elektrociepłowni Wrotków w Lublinie. – Przede wszystkim zapewnimy naszym odbiorcom pewność zasilania – bezpieczeństwo energetyczne. Kotły węglowe, które obecnie posiadamy, nie mogą pracować już począwszy od 2024 roku z uwagi na to, że wchodzą wówczas bardziej zaostrzone wymagania środowiskowe w zakresie emisji zanieczyszczeń do powietrza. Kotły te wymagałyby bardzo gruntownej modernizacji, doposażenia w nowe instalacje oczyszczania spalin, co jest nieefektywne ekonomicznie z racji na wiek tych kotłów, jak i technologie, w jakiej zostały wykonane.
– Najstarszy z kotłów węglowych ma ponad 40 lat. Nowe kotły to również większa efektywność energetyczna – dodaje Marek Stańczyk. – Mówimy tu o sprawności nowych kotłów gazowych na poziomie 95 procent. Myślę tu o przetwarzaniu na ciepło energii chemicznej, paliwa, które wchodzi do urządzenia. Kotły węglowe miały efektywność na poziomie 88-89 procent. Przy wykorzystaniu kotłów węglowych rocznie wypluwamy do atmosfery około 80 ton dwutlenku siarki i około 30 ton pyłu. Od 2023 roku tego nie będzie.
W przypadku spalania gazu emisja tlenku azotu ma być czterokrotnie mniejsza, a jeśli chodzi o emisję gazów cieplarnianych, ma być ich dwa razy mniej w porównaniu ze spalaniem węgla. – Kluczowy dla inwestycji będzie sam projekt – podkreśla Rafał Rajtar, dyrektor finansowy firmy Instal Kraków, spółki, która zrealizuje inwestycję. – Właściwe zaprojektowanie jest bardzo ważne. Jeżeli cały proces (w tym ekonomia wykonania finansowa i techniczna) jest dobrze przygotowany, udaje się zrealizować go w czasie. Wobec tego projekt jest jego najważniejszą częścią.
Nowa kotłownia rezerwowo-szczytowa ma być podzielona na dwie części – stacjonarną i mobilną. Pierwsza będzie składać się z czterech kotłów gazowych, a druga z pięciu kontenerowych kotłów mobilnych. Kotłownia będzie wspomagać już istniejący blok gazowo-parowy, który wytwarza zarówno prąd, jak i ciepło. Czy inwestycja w jakikolwiek sposób przełoży się na niższe rachunki dla odbiorców?
– W tej chwili trudno cokolwiek o tym powiedzieć – mówi dyrektor Paweł Okapa. – Ogromne inwestycje muszą spłacać się w jakiś sposób. Zakładamy, że nie będzie to drastyczny wzrost, natomiast trudno prognozować, co będzie za dwa lata. Na pewno wzrost opłat środowiskowych spowoduje, że energia nie będzie tańsza. Unia Europejska bardzo silnie idzie w kierunku zielonej, niskoemisyjnej energii. Nikt nie mówi, że będzie taniej.
Obecnie Elektrociepłownia Wrotków pokrywa około dwie trzecie potrzeb cieplnych miejskiej sieci ciepłowniczej Lublina, a ilość produkowanej energii elektrycznej zapewnia zasilanie dla całej aglomeracji lubelskiej.
Koszt inwestycji to blisko 78 milionów złotych, a jej zakończenie zaplanowano we wrześniu 2023 roku.
MaTo / opr. WM
Fot. nadesłane