Mijający rok to nie tylko sensacyjne odkrycia archeologiczne w regionie, jak na przykład źródła i kapliczka przy wieży w Stołpiu. Muzealnicy i konserwatorzy również mieli pełne ręce roboty. Do Lublina dotarły niezwykłe eksponaty z Wawelu, a w Krasnymstawie odtworzono unikatowe na skalę kraju freski na elewacji kościoła św. Franciszka Ksawerego.
Tegoroczny sezon archeologiczny obfitował w ciekawe odkrycia. Prace przy średniowiecznej wieży w Stołpiu koło Chełma wykazały, że nie tylko zmienia się datowanie położonych tam obiektów z XII na X wiek, ale również wiedza na temat tego, co miało wpływ na wybudowanie wieży w tym miejscu.
CZYTAJ: Archeologiczna sensacja i turystyczna atrakcja. Nowe prace przy wieży w Stołpiu
CZYTAJ: Zaskakujące odkrycia w Stołpiu. Trwają badania archeologiczne przy zabytkowej wieży
– To źródła zadecydowały o powstaniu kompleksu tych budowli – mówi kierownik Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Chełmie, Paweł Wira. – Już w tej chwili wiemy, że wokół tego źródła wzniesiono w przeszłości niewielką murowaną budowlę. Charakter tej budowli był sakralny i wiązał się bezpośrednio ze źródłem. Ta niewielka budowla powstała wcześniej niż sama wieża.
Naukowcy odkryli, że znajdował się tu zespół – nie gródka z wieżą, jak do tej pory sądzono – ale cały teren z licznymi budowlami. – Mamy tu wyjątkowej rangi kapliczkę, gdzie używano bardzo ciekawych materiałów – zaznacza archeolog Stanisław Gołub. – Ta kapliczka miała formę drewniano-kamienną. Do jej budowy użyto wyszukanych materiałów, bo są to cegły kształtki, które wskazują, że były jakieś okna. Cegły są szkliwione, różnokolorowe: zielone, brązowe, czerwone. Mamy detale. Okazuje się, że było to miejsce szczególne. To źródło było chyba nawet ważniejsze, niż to znajdujące się przy wieży.
Pod koniec sezonu badawczego archeolodzy natrafili przy kapliczce na detale i materiały, które świadczą o tym, że w tym miejscu mogła stać druga wieża. – W pobliżu tej kapliczki był drugi ciąg zespołu wieżowego. Odkryliśmy bardzo ciekawy detal architektoniczny z okna średniowiecznego, który wskazuje, że musiała tu stać inna budowla – tłumaczy Stanisław Gołub.
Archeolodzy pracowali także w Chodliku w powiecie opolskim, gdzie znajduje się jeden z największych grodów okresu plemiennego w Polsce. – Była to potężna forteca licząca około 330 metrów średnicy, otoczona licznymi osadami i cmentarzyskami – przypomina Łukasz Miechowicz z Polskiej Akademii Nauk. – W tym roku znaleźliśmy obiekty, które świadczą o tym, że życie toczyło się na tym grodzie między VIII a X wiekiem. Mamy także zabytki metalowe. Najbardziej intrygującym z nich jest srebrna figurka o wysokości ok. 5 cm, która przedstawia postać ze złożonymi dłońmi. Nie wykluczam, że jest to zabytek wczesnochrześcijański z okresu przed początkami państwa polskiego. Poza tym mamy elementy stroju, ozdób, między innymi zapinkę pierścieniowatą o analogiach skandynawskich. Mamy też fragmenty stroju, w postaci kółek, sprzączki. Odkryliśmy też militaria, w tym ostrogę datowaną na VIII wiek, grot włóczni, a przy wale grodziska udało się znaleźć dwie monety wczesnośredniowieczne. To są pierwsze monety z początku XI wieku z Chodlika, co pokazuje, że w okresie, kiedy kształtowało się państwo Piastów, być może osadnictwo w Chodliku wciąż istniało.
CZYTAJ: Przełomowy rok archeologów w Chodliku: „To miejsce ma szansę stać się perełką turystyczną”
Ślady osadnictwa z X wieku odnaleziono również w pobliżu cerkwi prawosławnej we Włodawie. – To sensacyjne odkrycie, które przesuwa datowanie pierwszego osadnictwa w tym mieście nawet o 300 lat – mówi archeolog Wojciech Mazurek. – Wśród tych jam najważniejsza jest jedna, w której znaleźliśmy duże fragmenty ceramiki wczesnośredniowiecznej, datowanej na początek X wieku, czyli początek państwowości tak polskiej, jak i ruskiej. Prawdopodobnie jest to palenisko. Najbliższe stanowisko z podobnym datowaniem jest dopiero w Kulczynie-Kolonii na Krowim Bagnie.
CZYTAJ: Sensacja archeologiczna we Włodawie. Miejscowość jest starsza, niż dotąd sądzono
Z kolei na strychu domu w jednej z podbiłgorajskich wsi odnaleziono naczynie z prekolumbijskiego Peru, datowane na okres od X do XV wieku. – Początkowo myśleliśmy, że roztrzaskana ceramika to egzemplarz sztuki ludowej. Po sklejeniu okazało się, że to niezwykle cenne na skalę Europy znalezisko. Podobne obiekty można zobaczyć w Muzeum Archeologicznym w Krakowie – opowiada dyrektor Muzeum Ziemi Biłgorajskiej, Marek Majewski. – Naczynie jest bardzo ciekawe, bo przedstawia Indianina w pozycji siedzącej. Trzyma on w ręku prawdopodobnie jakiś przedmiot obrazujący instrument. Oczywiście związane to jest z wierzeniami Chimú; podobnymi jakie posiadał lud Inków. Wiemy również, iż kultura Chimú była bardzo rozwinięta, podobnie jak kultura Inków. Niestety u schyłku XV wieku upadła w wyniku najazdu Inków.
CZYTAJ: Biłgoraj: w jednej ze wsi odnaleziono zabytek dawnej peruwiańskiej cywilizacji
W Krasnymstawie zmieniła się licząca 800 metrów kwadratowych elewacja frontowa kościoła św. Franciszka Ksawerego, która w obecnej czerwono-zielonej kolorystyce nawiązuje do kaplic barokowych. – Podobną elewację, aczkolwiek troszkę inną, możemy dostrzec w kościele w Świętej Lipce – zauważa konserwator Paweł Wira. – Elewacja przypomina nam wnętrze kościoła, jakbyśmy wewnętrzną ścianę kościoła wyjęli ze świątyni i umieścili na elewacji frontowej, czyli mamy bardzo delikatne malarstwo ze światłocieniem, udające trójwymiarowość. Pojawiły się nam elementy kwiatowe, muszlowe. Wszystkie te charakterystyczne elementy, które możemy odnaleźć we wnętrzu prawie każdej świątyni barokowej czy rokokowej.
CZYTAJ: Pierwszy etap renowacji za nami. Kościół w Krasnymstawie ma zabytkową elewację
Pod koniec roku do Muzeum Narodowego w Lublinie dotarły skarby z Wawelu, między innymi klejnoty, meble, numizmaty, zegary i wiele innych unikatowych eksponatów. Kolekcja liczy 120 pamiątek z czasów między innymi Kazimierza Wielkiego, Zygmunta Augusta czy Jana Kazimierza. – Jeszcze nigdy tyle skarbów nie opuściło Wawelu – przyznaje Dariusz Nowacki z Zamku Królewskiego na Wawelu. – To jest trzon ekspozycji skarbcowej, chociaż bez komnat reprezentacyjnych. To jest największa polska moneta – 100 dukatów Zygmunta III Wazy z 1621 roku. W polskich zbiorach mamy dwa egzemplarze. To jest moneta niesłychanie cenna. Taki egzemplarz sprzedał się za ponad 4 mln euro. A tu jest coś wyjątkowego: kilka kilogramów srebra augsburskiej roboty, znakomitej jakości, dzban na wodę dekorowany mitologicznymi przedstawieniami. Drugi, identyczny, jest w zbiorach kremlowskich w Moskwie.
Wystawę z „Z Wawelu do Lublina. Skarby z królewskiego dworu” w Muzeum Narodowym w Lublinie można oglądać do 27 lutego przyszłego roku.
CZYTAJ: Uczta historyczna na Zamku Lubelskim. Do muzeum dotarły królewskie skarby z Wawelu
Fot. Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków