O około 3 złote więcej niż w poprzednich latach zapłacimy za kilogram karpia, który trafi na wigilijny stół. Tych ryb jest na rynku mniej między innymi ze względu na trudne warunki atmosferyczne w długim okresie hodowlanym oraz z powodu kormoranów, które sieją spustoszenie w gospodarstwach rybackich.
– U nas karpi jest o około 25 procent mniej – mówi Anna Pyć z gospodarstwa rybackiego „Pustelnia” pod Opolem Lubelskim. – Mieliśmy maj, który był bardzo zimny. Karp jest ryba ciepłolubną. Dobrze się czuje i przyrasta, kiedy ma odpowiednie temperatury. To był zimny sezon. Trzeba podkreślić, że karpia nie hoduje się w jeden rok. Tę rybę hoduje się przez trzy lata. Te najmłodsze stadia są najbardziej wrażliwe na warunki temperaturowe i delikatne. Są też niesamowicie podatne na presję zwierząt rybożernych – podkreśla Anna Pyć.
Chodzi tu przede wszystkim o kormorany, które podczas migracji potrafią spędzić przy stawach nawet kilka tygodni, znacząco redukując liczbę średniej wielkości karpi.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. archiwum