„Nie chodzi tylko o same pieniądze”. Pracownicy uczelni domagają się podwyżek

protest 2021 12 20 172629

Związkowcy i pracownicy lubelskich uniwersytetów pikietowali w poniedziałek 20 grudnia przed rektoratem Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, domagając się zwiększenia o 30 procent wynagrodzeń zasadniczych pracowników nauki.

– Pensja profesora powinna wynosić ponad 9 tys. złotych brutto, czyli trzykrotnego minimalnego wynagrodzenia za pracę w roku 2022 – mówi przewodniczący organizacji zakładowej NSZZ „Solidarność” UMCS, Jacek Kot. – Protestujemy przeciwko nierealizowaniu przez rząd umowy o zwiększeniu nakładów na pracowników nauki i szkolnictwa wyższego. Te nakłady miały wzrosnąć o 30%. Zostało zrealizowanych tylko 13%, natomiast 17% pozostało niezrealizowanych. Obecnie profesor uczelni zarabia mniej więcej 6400 zł brutto.

CZYTAJ: Pikieta środowiska akademickiego przed rektoratem UMCS w Lublinie

– Według obietnic asystent na uczelni powinien zarabiać 4,5 tys. zł brutto, a obecnie zarabia 3,4 tys. zł. W ustawie i rozporządzeniu było zapisane, że mają być od 2019 roku trzyetapowe podwyżki. Było dwie: pierwsza w 2019, a druga w 2020 roku. Zaś trzeci etap miał zostać wprowadzony w 2021 roku. W tym roku jednak zrealizowany nie został – mówi dr Henryk Kowalski, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego przy UMCS.

– Ze zrozumieniem podchodzimy do postulatów zgłaszanych przez stronę związkową. Przypomnę jednak, że ogromne środki finansowe zostały przekazane na polskie uczelnie, również w ramach nowelizacji ustawy budżetowej, dokonanej na jesieni 2021 roku. To jest blisko 1 mld zł. A przypomnijmy, że nauczyciele akademiccy otrzymywali podwyżki od 1 września 2020 roku, w przeciwieństwie na przykład do nauczycieli szkół podstawowych i ponadpodstawowych – przypomniał minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. – Duże znaczenie mają tu też decyzje rektorów, w ramach budżetu który posiadają.

– Kiedy młodzi ludzie przychodzą na uczelnie i dostają wynagrodzenie blisko pensji minimalnej, to popracują przez chwilę, zobaczą, jak wysokie kompetencje trzeba mieć, jaki duży wysiłek włożyć i mówią: „dziękujemy”. Dlatego walczymy. Tu nie chodzi tylko o same pieniądze. Bowiem te środki, których się domagamy, to nie jest koszt, ale inwestycja w przyszłość społeczeństwa i młodego pokolenia – uważa dr Marta Łacek ze Związku Nauczycielstwa Polskiego przy UMCS.

– Pensje są bardzo niskie. Asystent dostaje 3250 zł. Przychodzą kandydaci, pytają się: „za jakie pieniądze?” i odchodzą. Jest mnóstwo ogłoszonych konkursów na asystentów, a nikt się nie zgłasza. Są bardzo duże wymagania, a młody wykształcony człowiek za 3200 zł brutto nie będzie chciał pracować – mówi Roman Lalak, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” na Uniwersytecie Przyrodniczym..

Aby rozmawiać o wynagrodzeniach, powołano specjalny zespół z przedstawicielami resortu, związków zawodowych, Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich oraz Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. – Rozumiemy postulaty, dlatego w zeszłym tygodniu spotkał się zespół na czele z wiceministrem edukacji i nauki Wojciechem Murdzkiem. Jestem przekonany, że zostanie wypracowany odpowiedni kompromis i decyzje, które będą satysfakcjonowały wszystkich zgłaszających postulaty – mówi minister Przemysław Czarnek.

Protestujący domagają się także – poza podwyżkami – zwiększania nakładów finansowych na szkolnictwo wyższe i naukę do poziomu 3 proc. PKB.

TSpi / opr. ToMa

Fot. Krzysztof Radzki

Exit mobile version