Polacy marnują około 5 mln ton żywności rocznie. Z tego ponad połowa pochodzi z gospodarstw domowych i tylko około 7% z handlu. Zmiana nawyków żywieniowych, planowanie zakupów, a także dzielenie się jedzeniem, to tylko niektóre ze sposób, by nie marnować jedzenia.
– Takie zachowanie konsumentów wynika z utartych wzorców – mówi Marzena Pieńkosz-Sapieha z Banku Żywności w Lublinie. – Ciągle pokutuje przekonanie, że im więcej, tym lepiej. Konsekwencją takiego myślenia jest trochę schematów w naszej lodówce. Idziemy do sklepu, kupujemy za dużo, a czasami wystarczy kupić porcję degustacyjną. Ważny jest porządek w lodówce i przemyślane kupowanie. To są kluczowe rzeczy.
– Za dużo jest ludzi biednych, żeby marnować jedzenie – mówi prezes zarządu Bractwa Miłosierdzia im. Świętego Brata Alberta, Monika Zielińska: – Po świętach serdecznie zapraszam na ul. Dolną Panny Marii 32. Można przychodzić przez całą dobę, aby przynieść rzeczy, które państwu zostały ze stołów. Będziemy z tego przygotowywać posiłki dla naszych podopiecznych. Chętnie przyjmiemy pierogi, racuchy, ciasto, bigos, kapustę, ryby.
W Lublinie na targowisku przy al. Tysiąclecia działa Jadłodzielnia. Jednak to nie jedyne takie miejsce w regionie. Żywność można także zostawiać w Chełmie na targowisku przy ul. ks. Jerzego Popiełuszki, w Kazimierzu Dolnym przy ul. Tyszkiewicza czy w Spichlerzu Brata Alberta przy ul. Dembowskiego 24 w Zamościu.
InYa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com