Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Lublinie dostał trzy nowoczesne pompy infuzyjne o wartości ponad 20 tysięcy złotych. Sprzęt przekazała Fundacja „Gdy Liczy się Czas”. Trafi on na Oddział Hematologii, Onkologii i Transplantologii Dziecięcej placówki.
Zbiórka na pompy infuzyjne odbyła się w ramach tegorocznych Biegów w Piżamach, które miały miejsce między innymi w Lublinie, Świdniku czy Chełmie.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Przekazanie nowoczesnych pomp infuzyjnych Uniwersyteckiemu Szpitalowi Dziecięcemu w Lublinie
– Aparatura pomoże między innymi w precyzyjnym podawaniu leków małym pacjentom – mówi prezes Fundacji „Gdy Liczy się Czas” Natalia Voytsel. – Liczę na to, że pompy pomogą wyzdrowieć dzieciom, które obecnie przebywają na oddziale. Dlaczego Lublin? Dlatego że fundacja powstała w Lublinie i moje dziecko też częściowo leczyło się w Lublinie na tym oddziale. Ten oddział znam jako mama.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Charytatywny bieg w piżamach w Świdniku
– Pompa infuzyjna to urządzenie, które pozwala podać określoną objętość leku w określonym czasie – tłumaczy prof. n. med. Katarzyna Drabko, kierownik Kliniki Hematologii, Onkologii i Transplantologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. – Tempo podawania leku może być bardzo dokładnie ustawione, z dokładnością nawet co do dziesiątych części mililitra na godzinę lub na minutę. Ułatwia to życie dzieciom i personelowi, ponieważ pozwala na to, żeby leczenie było zaprogramowane. Nie ma konieczności, żeby bez przerwy stać przy pacjencie i kontrolować przepływ leku. To bardziej komfortowe dla pacjenta i przede wszystkim bezpieczniejsze. Pompy są mobilne. Dziecko w trakcie długotrwałego wlewu może się przemieszczać, na przykład pójść do łazienki, czy poruszać się po sali. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie było urządzeń, które cały czas będą precyzyjnie podawały dziecku ten lek.
– Pompy są dla nas niezbędne. Mamy już takie stare, wysłużone – mówi Anna Kwaśniewska, pielęgniarka oddziałowa Oddziału Hematologii, Onkologii i Transplantologii Dziecięcej. – Chemioterapia jest cały czas stosowana u dzieci, więc niestety pompy się zużywają. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nowe pompy do nas dotarły. Będzie można normalnie pracować.
– Dziś dajemy prezenty też dzieciom z oddziału onkologicznego szpitala dziecięcego – mówi św. Mikołaj, który odwiedził małych pacjentów. – Mam nadzieję, że te prezenty przyniosą im nie tylko dużo radości, ale i dużo zdrowia, bo tego przede wszystkim trzeba im życzyć.
– Staraliśmy się spełnić marzenia dzieci – dodaje Aneta Wójcik, pomocniczka św. Mikołaja. – Wszystko to, o czym dzieci mówiły swoim rodzicom, o czym pisały w listach, nasz Mikołaj starał się spełnić. To czarodziejski worek, z którego wysypują się prezenty dla dzieci.
– Są tu fajne poduszki. Dzieci lubią takie „przytulańce”. Są mięciutkie kocyki i maskotki, które dzieci traktują jak swoich przyjaciół. Będą się bardzo cieszyć z tych prezentów i tego, że pamięta się o nich – zapewnia Anna Kwaśniewska.
CZYTAJ: Lublin: Bieg w Piżamach na pomoc chorym dzieciom
– Każde dziecko marzy o prezentach od św. Mikołaja, każde dziecko pisze takie prośby. Nasi pacjenci też to robią i nie wyobrażamy sobie, żeby Mikołaj nie przyjechał – mówi Agnieszka Osińska, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. – Jest to też część terapeutycznej, medycznej działalności, bo pacjentowi, który jest zadowolony i czuje się bezpiecznie – jest w swoim dziecięcym świecie – jest łatwiej przechodzić przez trudny czas choroby i leczenia.
W ramach akcji OnkoOkno odbyło się także świąteczne przedstawienie pod oknami małych pacjentów.
– Małe ziarenko zaciekawienia może rosnąć w dziecku wiele lat – mówi Rafał Plewiński z Rafaelo Animacji. – Iluzja, sztuka optyczna na pewno jest dla dzieci takim zapalnikiem do wyobraźni, do myślenia o czymś. Można na przykład próbować rozpracować sztuczki, które robią wrażenie nie tylko na najmłodszych.
– Bardzo ważne jest to, żeby dzieci nie martwiły się w trakcie swojego leczenia, żeby w pewnym stopniu odwracać ich uwagę od bólu, od zabiegów. Myślę, że uśmiech to bardzo ważny element tego procesu – podkreśla prof. n. med. Katarzyna Drabko.
MaTo / opr. WM
Fot. Iwona Burdzanowska