Przełożeni żołnierza, który zdezerterował i uciekł na Białoruś, odwołani ze stanowisk

granica 2021 12 17 164000

– Przełożeni żołnierza, który zdezerterował i uciekł na Białoruś zostali odwołani ze stanowisk, są to: dowódca baterii, dowódca plutonu i dowódca 2. dywizjonu w Węgorzewie – poinformował w piątek MON. Decyzję taką podjął szef resortu Mariusz Błaszczak.

Po odebraniu meldunku od gen. dyw. Krzysztofa Radomskiego dowódcy 16. Dywizji Pomorskiej Zmechanizowanej, minister Mariusz Błaszczak podjął decyzję o odwołaniu ze stanowisk przełożonych żołnierza, który znalazł się na Białorusi. Odwołani zostali dowódca baterii, dowódca plutonu i dowódca 2. dywizjonu w Węgorzewie – poinformowało w piątek na Twitterze MON.

Żandarmeria Wojskowa powiadomiła natomiast, że wszczęto śledztwo przeciwko Emilowi C., żołnierzowi 16. Dywizji Zmechanizowanej, który zdezerterował w czwartek (16.12) na Białoruś. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.

Wcześniej szef tego resortu informował na Twitterze: – Żołnierz, który wczoraj zaginął, miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada.

CZYTAJ: Szef MON: Żołnierz, który zaginął, miał problemy z prawem. Nie powinien być skierowany do służby na granicę

W piątek (17.12) media poinformowały, że polski żołnierz porzucił służbę i uciekł na Białoruś. Informacja pojawiła się po tym, gdy rano Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, poinformował, że polski żołnierz rzekomo poprosił o azyl na Białorusi.

CZYTAJ: Żołnierz zaginął na granicy polsko-białoruskiej

– Mamy do czynienia z aktem dezercji ze strony obywatela polskiego, który jeszcze do niedawna był żołnierzem polskich Sił Zbrojnych; człowiekiem, który zachował się w sposób bardzo nikczemny – ocenił w piątek po południu, po doniesieniach medialnych, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski.

– Może doszedł do wniosku, że jego podwójna gra się kończy, bo przełożeni zaczęli przeglądać te jego niecne zamiary i tutaj w Polsce nie uniknie kary, więc postanowił wybrać niższe standardy – dodał gen. Piotrowski.

Generał wyraził przypuszczenie, że teraz dojdzie do prób atakowania Polski, jednak – jak mówił – nie będzie to atak siłami militarnymi Białorusi, ale atak poprzez manipulowanie przekazem informacji. – Chciałbym zaapelować, abyśmy nie dali się manipulować fragmentarycznymi obrazami i nie popadali w demagogię reżimu Łukaszenkowskiego, który ewidentnie jest wymierzony w destabilizację sytuacji – powiedział.

– Chciałbym też poprosić, aby ten pojedynczy przypadek nie stał się obrazem postawy żołnierzy i funkcjonariuszy, odpowiedzialnych za ochronę granicy – dodał.

– Ja natomiast obiecuję ze swej strony, jako Dowódca Operacyjny odpowiedzialny za dowodzenie operacją pomocy Straży Granicznej, że nie ustaniemy w wysiłkach, aby sprawiedliwość Emilowi C. została wymierzona – taka, jaka ona powinna być za dezercję – zapowiedział. – Taka, jaka ona powinna być w tych czasach, kiedy wszyscy pospołu, a już w ogóle żołnierze, powinni stać na granicy i każdy młody obywatel powinien zastanawiać się, w jaki sposób pomóc innemu Polakowi, jak zadbać o nasze wspólne bezpieczeństwo – dodał. 

Według Białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego chodzi o Emila C. Białoruska straż graniczna opublikowała również zdjęcia wojskowego z jego kont w mediach społecznościowych. GPK twierdzi, że polski wojskowy został zatrzymany przez patrol białoruskich pograniczników w czwartek po południu w okolicach Tuszemli w obwodzie grodzieńskim. Mężczyzna miał oświadczyć, że nie zgadza się z polityką polskich władz w sytuacji kryzysu migracyjnego.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. archiwum

Exit mobile version