Policja wyjaśnia sprawę śmiertelnego postrzelenia psa w miejscowości Tarnawatka – Tartak. Doszło do tego na oczach właściciela. Bąbel, bo tak na imię miał pies, to adoptowany 1,5 roku temu szczeniak ze schroniska w Celestynowie.
– Bąbel był wulkanem energii i wiernym towarzyszem mojego brata – mówi współwłaścicielka psa Anna Piwko. – Mój brat przebywał z psem na działce sąsiadującej z naszą posiadłością. Na tej działce też przebywali inni ludzie, którzy wykonywali jakieś prace rolne. Kiedy usłyszał huk wystrzału był przekonany, że to po prostu w lesie się wydarzyło. Nie przypuszczał, że ktoś mógł oddać strzał w jego kierunku, bo pies był tuż obok. W momencie kiedy pies do niego się zbliżył brat zobaczył, że on krwawi. Zaczął wzywać pomocy, krzyczał w kierunku myśliwego. W reakcji na to myśliwy po prostu zszedł z ambony i odjechał – dodaje Anna Piwko.
– W poniedziałek uzyskaliśmy informację o zastrzeleniu psa w obwodzie 304, to jest miejscowość Tarnawatka – Tartak na obwodzie koła łowieckiego nr 65 „Sokół” w Tomaszowie Lubelskim – opowiada Wojciech Adamczyk, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Zamościu. – W tej chwili trwa postępowanie wyjaśniające. Ściśle współpracujemy z policją w celu wykrycia okoliczności tego zdarzenia i postawienia zarzutów ewentualnemu sprawcy.
– Po tym, jak przyjechali do kliniki weterynaryjnej, pies po prostu odszedł – relacjonuje Anna Piwko. – Bardzo współczuję mojemu bratu. To był taki nieodłączny jego kompan. On towarzyszył mu w codziennym życiu, ale też w różnych wyprawach. Pływali razem, brali udział w biegach przełajowych, chodzili na rajdy. To był nieodłączny przyjaciel.
– Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, zabicie zwierzęcia może mieć miejsce jedynie w przypadku, gdy to zwierzę stanowi bezpośrednie zagrożenie życia, zdrowia osób bądź innych zwierząt i nie można w inny sposób zaradzić temu niebezpieczeństwu – mówi Wojciech Adamczyk. – Muszą być warunki prawie tożsame jeżeli chodzi o obronę konieczną.
– Przyjęliśmy zawiadomienie dotyczące śmiertelnego postrzelenia psa – mówi sierż. sztab. Małgorzata Pawłowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim. – Prowadzimy postępowanie przygotowawcze w kierunku art. 35 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt. Czynności w sprawie trwają. W dalszym ciągu zbieramy materiał dowodowy. M.in. zabezpieczyliśmy broń myśliwską typu sztucer, z której najprawdopodobniej dokonano postrzelenia psa. Broń zostanie poddana szczegółowym badaniom przez laboratorium kryminalistyczne w Lublinie. Zostało również wydane postanowienie o przedstawieniu zarzutów. W najbliższym czasie zarzuty zostaną przedstawione osobie podejrzewanej o popełnienie czynu, za który grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
– Będziemy żądać adekwatnej do czynu kary dla myśliwego za to, że nasze zwierzę cierpiało i ostatecznie za jego śmierć – deklaruje Anna Piwko. – Nie zgadzamy się na bestialstwo i na bezkarne strzelanie do zwierząt. Ten czyn jest haniebny dlatego, że myśliwy w naszej ocenie dokonał go po prostu z premedytacją. Celowo mierzył do naszego psa, żeby go zabić z pobudek bardzo niskich.
– Nie wiemy co się stało na tym polu, ale trudno mi sobie wyobrazić, jako właścicielowi czterech psów, że można było świadomie dokonać tego czynu – mówi Wojciech Adamczyk. – Rozumiem rodzinę, która w tym momencie podejmuje działania, które piętnują tego typu zachowanie. U mnie w domu traktuje się psa jako członka rodziny – podkreśla.
W tej sprawie zostanie wszczęte wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne w Polskim Związku Łowieckim. Myśliwemu oprócz odpowiedzialności karnej grozi nawet wykluczenie z PZŁ.
AP / opr. PrzeG
Fot. nadesłane