Watahy dzików w Lublinie. Mieszkańcy się skarżą, miasto odławia zwierzęta

wild boar g3020c0c92 1920 2021 12 07 174005

Na obrzeżach Lublina pojawia się coraz więcej dzików. Mieszkańcy skarżą się na spowodowane przez nie straty, ale liczba dzików złapanych do specjalnych odłowni na terenie miasta jest trzykrotnie wyższa niż w ubiegłym roku.

– Ten problem rzeczywiście jest dla nas bardzo uciążliwy. Nie widzę żadnej poprawy. Dziki jak były, tak są – skarży się jedna z mieszkanek lubelskiej Kalinowszczyzny. – Zdarzają się całe watahy. Wiosną były też lochy z młodymi. To jest dosyć niebezpieczne. Czasami naprawdę strach jest wyjść wieczorem. Mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali do Urzędu Miasta, że jest taki problem. Miasto zainstalowało odłownie, ale problem nadal jest.

– W 2021 roku z terenu miasta odłowiliśmy ponad 30 dzików – informuje Blanka Rdest-Dudak, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin. – Jesteśmy dużo skuteczniejsi, od kiedy zakupiliśmy nowe odłownie, których konstrukcja została skonsultowana z myśliwymi, aby dziki ufniej do takiej odłowni wchodziły i były profesjonalnie nęcone. Odłownie to instalacje o powierzchni kilkunastu lub kilkudziesięciu metrów kwadratowych, które ustawiamy na działkach, na których dziki są widywane od dłuższego czasu. Są to klatki, do których łowią się żywe dziki, zwabione pokarmem tam umieszczonym. Odłownia musi stać przez dłuższy czas, najczęściej przez trzy miesiące, żeby zwierzęta oswoiły się z tą instalacją i by się jej nie bały.

– Dziki pojawiają się głownie na obrzeżach miast, chociaż można zobaczyć je także w centrach. To, że dziki upodobały sobie tereny miejskie, może mieć kilka powodów. Po pierwsze jest to łatwość zdobycia pożywienia. Możemy też mieć do czynienia z tak zwanym ekotypem dzika miejskiego. To zwierzęta, które już urodziły się w mieście i na terenach otwartych nie potrafią żyć – tłumaczy prof. Marian Flis, kierownik Zakładu Gospodarki Łowieckiej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.

– Dziki na działkach bardzo przeszkadzają. Niszczą nawet płoty, rwą siatkę, robią dziury w ogrodzeniach. Nawet na osiedlu są widoczne ślady spacerów dzików – mówi jeden z mieszkańców Lublina.

– Jeżeli taki problem się utrzymuje, zwierzęta niszczą ogrodzenia czy uprawy, należy złożyć do Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin wniosek o ustawienie tam odłowni. Zweryfikujemy to miejsce w terenie i postaramy się pomóc w rozwiązaniu problemu. Możemy się też zwrócić do Wydziału Ochrony Środowiska o repelenty, czyli środki zapachowe odstraszające dziki. Wydajemy mieszkańcom dużo takich środków i dzięki nim często taki problem zostaje rozwiązany – wyjaśnia Blanka Rdest-Dudak.   

Jak się zachować w przypadku spotkania z dzikiem? – Nie należy bagatelizować spotkania z dzikim zwierzęciem. Jego obecność zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko. Przede wszystkim nie wolno go prowokować, nie próbować go płoszyć. Nie wolno podchodzić do niego i próbować się fotografować, bo są też takie osoby, które chcą zrobić sobie zdjęcie z takim zwierzęciem. Należy zachować spokój i ostrożnie oddalić się z takiego miejsca. Najważniejsze są ostrożność i ograniczone zaufanie do dzikich zwierząt – dodaje prof. Marian Flis.

Dziki, które zostają złapane w lubelskich odłowniach, są usypiane i poddawane utylizacji. Zajmuje się tym zewnętrzna firma na mocy umowy zawartej z Urzędem Miasta Lublin.

FiKar / opr. ToMa

Fot. pixabay.com

Exit mobile version