W dawnych wiejskich domach Wigilia była dniem codziennym, ale do czasu pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdki. Wtedy zaczynało się uroczyste świętowanie.
– Przez cały dzień trwały przygotowania do wieczerzy, wraz ze zmrokiem w domu rozpoczynał się ruch parateatralny – mówi kustosz Muzeum Wsi Lubelskiej, Halina Stachyra. – Zaczynały się w chałupie dziać różne dziwne rzeczy. Gospodyni kończyła gotowanie na wieczerze wigilijna, gospodarz umyty, przebrany, gdzieś znikał. Wychodził z izby. Szedł do budynków inwentarskich, gospodarczych. Po chwili się zjawiał w chałupie. Pukał do drzwi własnego domu jakby nie gospodarz, a gość i wnosił wiązkę siana, słomy i snop dorodnego zboża niemłóconego tzw. króla.
Na stołach wigilijnych były proste potrawy przygotowane z płodów rolnych. Królowały kasze i ziemniaki, dużym rarytasem były ryby.
MaK / opr. AKos
Fot. archiwum