16.01.2022 Alfabet lubelski / Reflektor

271370439 425201512684580 8006061586689326909 n 2022 01 11 130125

R jak „Reflektor” i Reflektor

Pojawienie się w czerwcu 1923 roku „pisma literacko-artystycznego” „Reflektor” było punktem zwrotnym w dziejach lubelskiej kultury. Dzięki tej inicjatywie nie tylko pojawiła się nad Bystrzycą awangarda poetycka, a samo miasto stało się ważnym punktem na mapie literackiej Polski, ponadto to właśnie dzięki pismu i grupie o tej nazwie mógł się rozwinąć i dojrzeć talent poetycki Józefa Czechowicza.

Twórcami pisma byli niedawni inicjatorzy wydawania „Lucifera” – Konrad Bielski i Wacław Gralewski. Tytuł „Reflektor” – nawiązujący do awangardowej fascynacji światem techniki – wymyślił Kazimierz Andrzej Jaworski (późniejszy redaktor „Kameny”). Z pismem podjęli współpracę także m. in. Tadeusz Bocheński i Józef Czechowicz. Ten ostatni właśnie na łamach pierwszego numeru „Reflektora” debiutował obszerną prozą zatytułowaną Opowieść o papierowej koronie.

„Zjawiamy się nagle, młodzi i inni niż Wy, wśród gwaru targowiska kupo faryzeuszy, straganiarzy — gromadka dzikich mustangów bez ust i wędzideł – pisał w artykule wstępnym do pierwszego (nienumerowanego) „Reflektora” Gralewski. – Nie przynosimy Wam porywających ideałów (te dawno spoczęły w lamusie przeszłości) ni wskazań Nadczłowieka. Słoneczni własnem słońcem, kwieciści jeno swej duszy kwiatami, rzucamy ich pęki, bo rzucać musimy. Bez sztandaru z wizerunkiem świętego Izmu, bez haseł (te są nam zbędne), rzucanych wspólnie, wolni synowie Piękna, wędrujemy przez własne bezdroża.”

W tych pełnych tromtadracji słowach znaleźć można zarówno echa Młodej Polski, pewne pokrewieństwa z deklaracjami Skamandrytów, jak i trącający awangardą kult przyszłości. Zawartość pierwszego numeru była jednak w gruncie rzeczy dość tradycyjna, a wśród twórców dominowali artyści związani z Lublinem. Dopiero drugi (sygnowany jako pierwszy) numer, który ukazał się jesienią 1924 roku, przyniósł większe otwarcie się na autorów pochodzących spoza Lublina. Na łamach pisma pojawiły się m. in. teksty Karola Szymanowskiego, Anatola Sterna, Czesława Bobrowskiego, braci Wacława i Karola Husarskich.

Jednocześnie w tym czasie w gronie twórców pisma pojawiło się znaczące pęknięcie. Jaworski, Bocheński i mieszkający w Kazimierzu Dolnym Karol Husarski podjęli starania, by nadać pismu nieco bardziej tradycyjny charakter. Z kolei Gralewski, Bielski, a przede wszystkim Bobrowski wyraźnie dążyli do tego, by „Reflektor” stał się jednym z ważniejszych organów awangardy literackiej w Polsce. To pęknięcie widać w kolejnym wstępniaku, w którym niepodpisany autor próbował łączyć zachwyt pięknem natury z pochwałą nowoczesności i cywilizacji technicznej:

„Dzisiejszego człowieka wzrusza i interesuje nie tylko rozkwitający kwiat, liść rozwijający się w pąku, najdrobniejsze drgnienia serca zakochanego sztubaka itd., ale i cały świat wrażeń nowych: aeroplanowy rekord wysokości i goal strzelony przez Urugwaj Szwajcarii, nowy typ Fiata na rok 1924 i teoria względności.”

Ostatecznie zwyciężyli ci drudzy. Dwa numery pisma z 1925 roku miały już w zasadzie jednolicie awangardowy charakter. Na jego łamach pojawili się wówczas twórcy kojarzeni zarówno ze środowiskiem warszawskiej tzw. Nowej Sztuki jak i krakowskiej „Zwrotnicy” (Stefan K. Gacki, Mieczysław Szczuka, Jan Brzękowski, Julian Przyboś, Stanisław Grędziński). „Reflektor” publikował także tłumaczenia wierszy Guillaume’a Apollinaire’a, Maxa Jacoba, Jeana Cocteau. Ostatni numer pisma ukazał się w maju 1925 roku.

Dużo dłużej działała zawiązana w tym samym roku grupa poetycka Reflektor, w której skład weszli Bielski, Czechowicz, Gralewski, Grędziński oraz Bobrowski jako teoretyk. To z jej inicjatywy wyszły dwa tomy Biblioteki Reflektora (w jej ramach ukazały się zbiory wierszy Grędzińskiego i Czechowicza), powstały trzy szopki satyryczne, które miały swoje premiery w lubelskim teatrze, grupa także przypominała o swoim istnieniu dzięki wieczorom poetyckim oraz specjalnym kolumnom drukowanym na łamach dziennika „Ziemia Lubelska”.

Reflektor rozpadł się z bardzo prozaicznych powodów. Jej twórcy rozpierzchli się w poszukiwaniu lepszych perspektyw po Polsce, a w Lublinie został w zasadzie tylko Wacław Gralewski. Jak gorzko zauważył Czechowicz (ukryty pod imieniem i nazwiskiem siostry – Kazimiery Głuszewskiej) w jednym z ostatnich świadectw działalności grupy, czyli kolumnie poetyckiej opublikowanej w 1930 roku w „Ziemi Lubelskiej”: „Lublin, dotychczas jeszcze będący po trosze przedmieściem Warszawy, gdy chodzi o sprawy kultury, nie mógł dać grupie należytego odzewu”.

Jarosław Cymerman

Na zdjęciu zapowiedź pierwszego numeru „Reflektora” z 1923 roku z „Ziemi Lubelskiej” (źródło: polona.pl)

 

Exit mobile version