Brak osób zainteresowanych byciem rodzicem zastępczym staje się problemem ogólnopolskim. Każdego roku przybywa dzieci potrzebujących wsparcia rodzin zastępczych, ale nie ma kandydatów na takie rodziny.
– W naszym województwie jest tylko 1700 rodzin zastępczych. To o wiele za mało – mówi dyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Lublinie, Małgorzata Romanko. – Brakuje szczególnie rodzin zawodowych, specjalistycznych, w charakterze pogotowia rodzinnego, opiekuńczego. Najwięcej jest rodzin zastępczych spokrewnionych, w osobach babci, dziadka, ale rodzin specjalistycznych mamy tylko pięć. To są dzieci z niepełnosprawnościami, więc to już o czymś świadczy.
– Wynika to też może z sytuacji ekonomicznej kraju, bo sytuacja związana z pandemią koronawirusa spowodowała zaburzenie stabilności rodzin, które mogłyby przejąć opiekę nad dziećmi. Ale również rodzicielstwo zastępcze to nie jest łatwa decyzja – mówi Monika Pałczyńska, dyrektor Organizatora Pieczy Zastępczej i Wspierania Rodziny w Zamościu. – Odpowiedzialność jest bardzo duża, ponieważ są instytucje, które czuwają nad bezpieczeństwem dzieci. Bycie rodziną zastępczą to tak naprawdę proces dynamiczny, który będzie trwał. Nie da się tego zrobić na szybko.
– Główną przyczyną, jeżeli chodzi o mniejsze zainteresowanie pełnieniem funkcji rodziny zastępczej, jest brak wsparcia merytorycznego na poziomie samorządu powiatowego – uważa Karolina Kwaśniewska, kierownik Ośrodka Adopcyjnego w Lublinie. – Bardzo duża grupa dzieci są to dzieci o szczególnych potrzebach rozwojowych, dzieci z płodowym zespołem alkoholowym, czyli na przykład dzieci matek pijących alkohol. I takie dziecko wymaga specjalistycznych form wspierania. Opiekun zastępczy nie może być terapeutą dla swojego dziecka, które zostało powierzone jego opiece. Funkcją opiekuna zastępczego jest przede wszystkim zapewnić takie warunki, żeby dziecko mogło się prawidłowo rozwijać. Natomiast w sytuacji deficytów rozwojowych rodzina zastępcza musi mieć dostęp do specjalistów. A tego brakuje jeżeli chodzi o województwo lubelskie. Przypuszczam, że ten problem dotyczy również całego kraju.
– Funkcja rodzica zastępczego jest specyficznym zajęciem – mówi pani Anna, która od sześciu lat prowadzi zawodową rodzinę zastępczą, pełniącą funkcję pogotowia rodzinnego. – Nie wystarczy do tego tylko przygotowanie zawodowe. Przede wszystkim trzeba mieć dużo cierpliwości, dużo miłości, specyficzne podejście do dziecka – to my jesteśmy dla dzieci.
– W naszym mieście jest obecnie zapotrzebowanie na rodzinę zastępczą dla dwójki dzieci w wieku 6-9 lat. Jest to rodzeństwo – mówi Monika Pałczyńska. – Dzieci aktualnie przebywają w domu dziecka i jest regulowana ich sytuacja prawna. Dodatkowo w pogotowiu opiekuńczym jest czworo rodzeństwa w wieku 4-9 lat i jeden chłopiec w wieku 4 lat. Zapotrzebowanie jest bardzo zmienne, bo potrafi być dwoje-troje noworodków w szpitalu jednocześnie. W danej chwili mamy jednego noworodka umieszczonego w pogotowiu, ale tak naprawdę nie wiemy, co przyniesie jutro.
– Społeczeństwo dziwnie podchodzi do tematu rodzin zastępczych – mówi pani Anna. – Wydaje im się, że to jest praca na etat. Nie. Jest to praca, która na pewno wymaga od nas poświęcenia, ale to, co dajemy tym dzieciom, wraca do nas. Kiedy dzieci idą do adopcji, rodzice później do nas dzwonią, opowiadają o ich rozwoju. To wszystko rekompensuje nam te wszystkie nieprzespane noce, bo nie oszukujmy się, że to są same plusy. Jest też dużo minusów, aczkolwiek jest to rzecz, która naprawdę mocno człowieka podbudowuje.
W 2020 roku w województwie lubelskim było ponad trzy i pół tysiąca dzieci wychowywanych poza rodziną biologiczną. Rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka było 2600, w pieczy instytucjonalnej przebywało tysiąc dzieci.
W Zamościu w 28 rodzinach zastępczych aktualnie przebywa 32 dzieci do 18 roku życia.
Szczegóły na temat rodzicielstwa zastępczego w Zamościu można znaleźć na stronie www.opziwr.zamosc.pl
AP/ opr. DySzcz
Fot. www.opziwr.zamosc.pl