Ponad 30 placówek szkolnych w województwie lubelskim przeszło na częściowo zdalne nauczanie – wynika z danych Kuratorium Oświaty w Lublinie. To zaledwie po trzech dniach powrotu dzieci do szkół.
– Z dnia na dzień jest to wzrost o praktycznie 100 procent – mówi Jolanta Misiak z Kuratorium Oświaty w Lublinie. – Śledzimy rozwój epidemii i możemy się domyślać, że wraz z ogólnym wzrostem liczby zakażeń w naszym województwie, pewnie wystąpią sytuacje związane z koniecznością ograniczenia tradycyjnego trybu nauczania. To jest po prostu doświadczenie. Jeżeli wzrasta ogólna liczba zakażeń, zawsze wzrasta liczba placówek, gdzie te przypadki wystąpią. Przecież nauczyciele, rodzice czy uczniowie też są narażeni na kontakt z wirusem. To oczywiste, że przekłada się to na liczbę szkół, które muszą ograniczyć tradycyjną formę nauczania.
– W poniedziałek było wszystko normalnie. Wczoraj (11.01) otrzymałam informację sanepidu, że jedno dziecko z przedszkola ma wynik pozytywny – opowiada Halina Steczuk, dyrektorka szkoły podstawowej w Żmudzi. – Musiałam wystosować wniosek o częściowe zawieszenie zajęć w oddziałach przedszkolnych. To będą dzieci z pierwszego kontaktu. Przechodzą na nauczanie zdalne z zastosowaniem narzędzi internetowych.
– Pamiętajmy, że w tamtym roku wprowadzano ogólnokrajowe lockdowny. Bardzo negatywnie odbijało się to na uczniach. Mamy nadzieję, że taka elastyczna forma organizacji nauczania pozwoli ogromnej większości uczniów odbywać proces kształcenia w sposób tradycyjny – mówi Jolanta Misiak.
– Według obecnego postępowania w tych sytuacjach takie placówki zwykle przechodzą w jakimś zakresie na nauczanie zdalne – mówi Łukasz Pankowiec, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. – Kiedy dyrektor dostaje informację, że ktoś w szkole zachorował na COVID-19, kieruje zapytanie do właściwego powiatowego inspektora sanitarnego. Następnie inspektor sanitarny rozpatruje ten wniosek i przeprowadza pewne dochodzenie epidemiologiczne. Ustala, co konkretnie się stało, a później dyrektor otrzymuje pozytywną opinię i szkoła przechodzi na nauczanie zdalne w takim zakresie, w jakim ustalił to inspektor. To może być jedna klasa, kilka klas czy nawet cała szkoła.
– Jest to utrudnienie, dlatego że kontakt bezpośredni z uczniem jest lepszy z punktu widzenia nauczyciela – stwierdza Halina Steczuk. – Można lepiej pokierować dzieckiem, sprawdzić i nauczyć je różnych rzeczy. Zajęć jest dosyć dużo. Czasem zdarzają się problemy techniczne z zasięgiem, co też utrudnia pracę nauczyciela i frustruje młodzież. Niektórzy są zadowoleni z nauczania zdalnego, niektórzy mniej. Generalnie uczniowie wolą zajęcia w szkole w kontakcie bezpośrednim z nauczycielami, aniżeli nauczanie zdalne.
– Inspektor każdy wniosek rozpatruje indywidualnie, natomiast są pewne schematy postępowania – wyjaśnia Łukasz Pankowiec. – Na przykład w młodszych klasach, czyli klasach 1-3 i przedszkolach, kierowani na kwarantannę są wszyscy – cały oddział, w którym wystąpiło to zakażenie. Oznacza to, że zarówno nauczyciel, jak i uczniowie idą na kwarantannę i na nauczanie zdalne, oczywiście idą tylko ci, którzy są niezaszczepieni. W klasach starszych są od tego pewne wyjątki. Takim wyjątkiem jest na przykład sytuacja, kiedy zachoruje nauczyciel, który przestrzegał zasad reżimu sanitarnego. Wtedy klasy, które miały z nim kontakt, będą skierowane na nauczanie zdalne, natomiast uczniowie niezaszczepieni niekoniecznie muszą być wtedy wysłani na kwarantannę.
– Od nas zależy to, żeby przestrzegać zasad, które są związane ze sposobem ograniczenia zakażeń, a więc szczepienia, dezynfekcja, maseczki. Myślę, że wszyscy uczniowie potrafią już radzić sobie z tymi wymaganiami. To od nas zależy, w jakim stopniu te ograniczenia będą nas dotykać – mówi Jolanta Misiak.
W województwie lubelskim działa prawie 2,5 tysiąca szkół i placówek oświatowych.
InYa / opr. WM
Fot. pixabay.com