Darmowe testowanie w aptekach. Jak wyglądają przygotowania na Lubelszczyźnie?

antigen gf6f296458 1920 2022 01 25 173813

Pod koniec tygodnia farmaceuci w całej Polsce będą mogli wykonywać bezpłatne antygenowe testy na COVID-19. Trwają w tej sprawie uzgodnienia z Naczelną Izbą Aptekarską. Również na Lubelszczyźnie farmaceuci przygotowują się do możliwości przeprowadzania testu w aptekach.

Test nie w każdej aptece

Testy antygenowe mają być bezpłatne i będzie mógł je wykonać każdy zainteresowany bez jakiegokolwiek skierowania. Jednak nie w każdej aptece taki test będzie można zrobić. 

CZYTAJ: Opublikowano rozporządzenie ws. testowania w aptekach

– Jak zwykle, jest to zrzucone na farmaceutów. To pomysł, który jest niedograny. Apteki nie są do tego przygotowane – uważa Katarzyna Kiernicka, kierowniczka jednej z lubelskich aptek. – Warunki lokalowe, personel, szkolenia – w tych sferach jest dużo problemów. Nasz zawód sam w sobie jest misją. Chcemy pomagać pacjentom. To bardzo ciężka sytuacja, gdy musimy się tłumaczyć, że pacjent nie będzie mógł zrobić u nas za darmo testu.

Zdania mieszkańców Lublina na ten temat są podzielone

– Myślę, że to dobry pomysł. To większa dostępność i bezpieczeństwo. Każdy pomysł, który zwiększa liczbę wykonywanych testów, wydaje się lepszym rozwiązaniem niż to, żeby testów w ogóle nie robić. Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Testy są bezpłatne, z szybkim dostępem, bez czekania na skierowanie od lekarza rodzinnego, bo z tym jest olbrzymi problem. Czasem przez dwa dni nie można się dodzwonić. Robię to na własny koszt. Jeżeli byłaby możliwość zrobienia szybkiego testu w aptece bez ponoszenia kosztów, to myślę, że jest to ciekawa propozycja – sądzą mieszkańcy.

– To zły pomysł. Bardziej sensowne i mniej ryzykowne dla ludzi byłoby udostępnienie bezpłatnych testów w aptece: przychodzę, rejestruję się, odbieram bezpłatny test i idę go zrobić. Każdy, kto ma jakiś katar, będzie się testował. Całe rodziny będą siedziały na kwarantannie. Gdyby te testy były skuteczne, to może i dobrze. Ale jeśli dawałyby fałszywe wyniki, to kiepsko – mówią jednak inni lublinianie.

Nie obawiałbym się jakości testu

– Proszę pamiętać, że testy, które są dopuszczone, mają certyfikaty – zaznacza prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Nie obawiałbym się jakości testu, natomiast rzeczywiście mogą pojawiać się objawy fałszywie ujemne. Moim zdaniem najwięcej zależy od sposobu pobrania materiału. Pamiętajmy o tym, że to nie może być jednorazowe maźnięcie w przedsionku nosa. Powinien zostać pobrany materiał ewidentnie zawierający wydzielinę błon śluzowych.

– Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z dnia 3 marca 2004 roku w sprawie wymagań, jakim powinno odpowiadać medyczne laboratorium diagnostyczne, punkty pobrań powinny być przede wszystkim pomieszczeniami wydzielonymi – podkreśla Łukasz Pankowiec z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Należy także stosować wewnętrzne procedury zapewniające bezpieczne i higieniczne warunki pracy. Najczęściej procedury te wskazują, aby w danym miejscu znajdował się punkt wodny oraz pojemnik na odpady. Pracownik punktu powinien też posiadać do dyspozycji właściwe środki dezynfekcyjne i higieniczne oraz odzież ochronną.

Idea jest słuszna. Co z wykonaniem?

– Idea jest jak najbardziej słuszna, natomiast – jak to niestety ostatnio jest u nas w kraju – wszystko jest na hura. Widziałam dzisiaj zdjęcia z zagranicy. Tam przed apteką są postawione namioty. Na pewno jest dużo różnych możliwości. Natomiast czas wprowadzenia tego pozostawia wiele do życzenia. Podczas wakacji był czas, żeby o tym myśleć, natomiast nic nie zostało zrobione. Teraz zostało to wprowadzone w ostatniej chwili i pozostawione na naszych barkach – skarży się Katarzyna Kiernicka.

– Pobranie wymazu samemu sobie nie jest rzeczą prostą, a na pewno nie jest rzeczą przyjemną. Natomiast samo testowanie jest szeroko propagowane w wielu krajach. Uważam, że to dobry pomysł, pod warunkiem, że po pobraniu takiego testu, po uzyskaniu wyniku dodatniego taka osoba będzie rejestrowana w sanepidzie. Nie dążymy do tego, żeby wszyscy wykonywali testy PCR. Jeżeli test antygenowy jest dodatni, to jest dodatni. W tym momencie rozpoznajemy zakażenie i tyle – mówi prof. Krzysztof Tomasiewicz.

Nie jest to łatwe zadanie

– Przyznaję, że to nie jest łatwe zadanie – mówi wiceprezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Lublinie, Tomasz Barszcz. – Pojawiły się już stosowne akty prawne. Będzie to działanie farmaceuty w ramach szeroko rozumianej opieki farmaceutycznej.

– Po pierwsze, farmaceuci muszą przejść stosowne przeszkolenie. W weekend zostało już wskazane, że wszystkie osoby chętne będą mogły zgłaszać się do udziału w tym szkoleniu. Jest to szkolenie online – mówi Tomasz Barszcz. – Chodzi o to, aby poruszyć wszystkie elementy praktyczne związane z przeprowadzaniem takiego testu. Bardzo dużo zależy od logistyki, czyli od tego, jak apteka – w sensie personelu i pomieszczeń do tego przeznaczonych – będzie mogła zrealizować testowanie. Okoliczności są bardzo ważne. Po pierwsze chodzi o to, aby nie było ryzyka zakażenia się osób, które pracują w aptekach albo je odwiedzają. Chyba najrozsądniej byłoby organizować to w ten sposób, aby wydzielić pewną przestrzeń, w której będą obsługiwani wyłącznie pacjenci testowani. Apteka na co dzień pełni inną rolę – wydaje produkty lecznicze. Tutaj apteki muszą rozważyć wszystkie okoliczności związane z bezpieczeństwem wykonywania takich testów. 

Na Lubelszczyźnie jest ok. 800 aptek. W kilkudziesięciu z nich można zaszczepić się przeciw COVID-19. Ile z tych aptek może przeprowadzać testy na obecność SARS-CoV-2? – Sądzę, że będzie grupa aptek, która będzie tym zainteresowana. Będzie dysponowała i pomieszczeniami, i personelem, który będzie mógł zająć się w oddzielnym trybie pacjentami, którzy zechcą się testować. Bardzo dobrze by się stało, gdyby tych punktów mogło powstać kilkadziesiąt – stwierdza Tomasz Barszcz. 

Co budzi największe wątpliwości farmaceutów? 

– Chyba kwestia bezpieczeństwa i samej organizacji testowania. Należy bardzo dokładnie zadbać o to, aby nie doszło do zakażenia samego personelu, a więc zabezpieczyć go w odpowiedni sprzęt, środki ochrony osobistej: właściwe maski, gogle, kombinezony czy fartuchy ochronne. Musi też być odpowiednio zorganizowany system zabezpieczania odpadów zakaźnych. One również muszą być zabezpieczane w odpowiedni sposób i przekazywane do unieszkodliwienia – zaznacza Tomasz Barszcz.

– Na pewno jest już część danych, jak to zrobić, dlatego że punkty wymazowe już istnieją. To nie są „szalone” nowości z punktu widzenia organizacji, tylko sama organizacja na poziomie aptek jest novum. Dlatego pewnie muszą jeszcze nastąpić jakieś ustalenia na poziomie sanepidu czy NFZ – dodaje Tomasz Barszcz. – Myślę, że istotną kwestią jest zaopatrzenie tych punktów w testy. Gdyby stosować analogię do szczepień, to zapewne deklaracja apteki, że chce zostać punktem testowania, będzie składana do NFZ. Ale tu jeszcze musimy poczekać na potwierdzenie uruchomienia całego procesu. Być może zaopatrzenie w testy będzie z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, ale też czekamy jeszcze na informacje. 

Do 27 stycznia teoretycznie wszystko powinno być przygotowane. – Jest jeszcze bardzo dużo okoliczności, które muszą zaistnieć, aby apteka mogła formalnie przystąpić do testowania pacjentów i podłączyć się do systemu. Na pewno to nie jest proste zadanie dla aptek. Deklaracje ze strony aptek, że chcą wykonywać testy w kierunku wirusa SARS-CoV-2, muszą być bardzo przemyślane. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy wyrobimy się do czwartku – mówi Tomasz Barszcz.

CZYTAJ: Krótsza kwarantanna i badanie zakażonych seniorów – nowe zasady weszły w życie

 

Testy antygenowe w aptekach to element przygotowania się rządu do piątej fali COVID-19. W planach jest  również  zwiększanie liczby łóżek covidowych. 

MaTo / opr. WM

Fot. pixabay.com

Exit mobile version