Zabytkowa cerkiew znajdująca się na terenie garnizonu w Dęblinie ma nowego właściciela. Obiekt przejęła Prawosławna Diecezja Lubelsko-Chełmska. To efekt porozumienia zawartego pomiędzy przedstawicielami duchowieństwa a Starostwem Powiatowym w Rykach, które reprezentowało Skarb Państwa. Przez ostatnie lata obiekt niszczał.
– Teraz będziemy szukali pieniędzy na remont – mówi rzecznik prasowy Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej, ks. Andrzej Boublej. – Chcemy tę cerkiew przywrócić do pierwotnego stanu, czyli postawić tam kopułę z krzyżem. Jaką będzie pełnić funkcję? Przede wszystkim jest to dziedzictwo w tej chwili kulturowe i szkoda, żeby taki obiekt po prostu popadał w ruinę, on i tak już jest zrujnowany.
– Bardzo dobrze, że to wraca do macierzy – mówi starosta rycki Dariusz Szczygielski. – Bo po pierwsze teren zostanie odnowiony i wyznawcy tego odłamu chrześcijaństwa będą mieli swoją siedzibę na terenie naszego powiatu, która od XIX wieku na tym terenie była. Bo trzeba pamiętać, że tak naprawdę w Dęblinie były dwie cerkwie.
– Był to okres zaborów. Rosjanie byli głównie wyznania prawosławnego, więc była taka potrzeba – przypomina historyk, regionalista Jarosław Frąckiewicz. – Pierwsza cerkiew pod wezwaniem Narodzin Świętego Jana Chrzciciela. Była to główna cerkiew. A ta była pod wezwaniem Opieki Matki Bożej, była najprawdopodobniej przy zarządzie inżynieryjnym, potem została prawdopodobnie cerkwią przyszpitalną. Funkcjonowała do I wojny światowej. Potem przychodzi okres międzywojenny i ponieważ cerkiew garnizonowa została zamieniona w czasie I wojny światowej na kościół katolicki, a potem a garnizonowy, to potrzeba była, aby był obiekt, który spełniałby funkcję dla żołnierzy prawosławnych. Ksiądz Podolski, kapelan prawosławny okręgu nr 1 w Warszawie, rozpoczął starania o przygotowanie tego obiektu do tego, aby spełniała funkcję wojskowej kaplicy prawosławnej.
– W okresie międzywojennym cerkiew tę poświecił św. Bazyli Martyż – mówi proboszcz parafii prawosławnej pw. św. Marii Magdaleny w Puławach, ksiądz Michał Doroszkiewicz. – Jest to święty męczennik ziemi chełmskiej, podlaskiej, ale on w okresie międzywojennym był naczelnym kapelanem prawosławnym żołnierzy Wojska Polskiego. Jest to bardzo ważna postać historyczna.
– Także dęblinianie mają swojego świętego w cerkwi. I ta kaplica funkcjonowała do 1939 roku. Później mamy już trochę luk, bo jest okupacja. Do końca nie wiemy co się z tym działo. W okresie po wojennym, aż do momentu kiedy diecezja lubelsko-chełmska odzyskała ten budynek, to był przeważnie budynek magazynowy – tłumaczy Jarosław Frąckiewicz.
– Myślę, że ten obiekt zostanie po prostu uratowany, zostanie przywrócona dawna świetność – mówi Anna Wąsowska, które zajmuje się nieruchomościami Skarbu Państwa w starostwie powiatowym w Rykach. – Cerkiew wymaga kapitalnego remontu. Jest bardzo zdewastowana, nie mniej jednak jeśli chodzi o sam kształt, o bryłę, jest to obiekt bardzo ładny.
– Koło Dęblina jest kilkanaście osób prawosławnych. W tej chwili tymi osobami opiekuje się parafia prawosławna w Puławach. Ale może kiedyś będzie możliwość otworzenia cerkwi filialnej, aby tam mogli się modlić tamtejsi mieszkańcy w swojej świątyni – dodaje ks. Andrzej Boublej.
– Prawosławni w Dęblinie tworzą diasporalną społeczność. Nie jest ich wiele, ale są. Mam nadzieję, że gdyby już ta cerkiew funkcjonowała tak jakbyśmy chcieli, czyli byłyby już nabożeństwa, być może pojawią się nowi wierni. Szczególnie mam na myśli z Ukrainy, ze wschodu, ale i nie tylko.
To jednak perspektywa kilku lat ze względu na konieczny i kosztowy remont. Ponadto obiekt wciąż znajduje się na terenie koszar, choć jest już plan jego wydzielenia tak by każdy chętny mógł z niego korzystać.
ŁuG/ opr. AKos
Fot. archiwum