„Znaleziono psa” lub „poszukuję psa” – takie ogłoszenia na portalach społecznościowych w pierwszych dniach nowego roku są powszechne. Po wystrzałach sylwestrowych wiele zwierząt ucieka właścicielom, zdarzają się także porzucenia.
– To problem powtarzający się każdego roku, do nas trafiło w tym okresie 5 psów – mówi administrator puławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt Joanna Dados. – Psy w panice uciekają, przemierzają ogrom kilometrów. Nie potrafią później znaleźć domu, a ludzie nie potrafią znaleźć swoich psiaków. Sytuacja w schronisku po okresie sylwestrowym jest zawsze makabryczna. Jeżeli ktoś poszukuje swojego psiaka, proszę dzwonić, sprawdzać strony, bo zwierzęta będą tam pokazywane. Proszę także brać pod uwagę, że psiaki mogą być w innych schroniskach. Są odławiane w różnych miejscach. To, że schronisko w Puławach jest najbliższym dla niektórych gmin, nie oznacza, że to tu trafiły psy. Gminy mają podpisane umowy z różnymi schroniskami, również odległymi. Te psy mogą być daleko – dodaje.
CZYTAJ: Wiele zaginionych zwierząt po Sylwestrze. Psy uciekły przerażone wybuchami petard
– Wiem jaki to jest co roku problem – przyznaje Katarzyna Klimek, absolwentka kursu behawiorystycznego, która zajmuje się kynologią. – Trzeba wciąż uświadamiać właścicieli. Jest to praca u podstaw. U mnie jest o tyle prościej, że pies był wzięty z hodowli dopiero wczoraj. Jest szczeniakiem 3-miesięcznym. Z tego co mówiła poprzednia właścicielka, jej pieski dobrze reagują, nie ma żadnej paniki. U niego też nie zaobserwowałam negatywnych skutków wystrzałów, zabawy sylwestrowej. Trzeba cały czas trenować i przyzwyczajać szczeniaka do różnych warunków. To jest ciągła praca – podkreśla.
– Wybuchy, petardy, sygnały świetlne sprawiają, że początek nowego roku jest ciężkim okresem dla wszystkich zwierząt – uważa Jacek Krasucki, lekarz weterynarii . – Mam doświadczenie z dużą liczbą zwierząt różnych gatunków i wiem, że każde w jakiś sposób to przeżywa. Jedne uciekają, drugie chowają się. Na pewno powinniśmy uważać dlatego, że jeszcze teraz zdarzają się, co jest nielegalne, wybuchy. Ktoś, kto ma niewystrzelone fajerwerki, próbuje je zużyć. Zwierzęta mogą unikać miejsc, w których czują zapach po wybuchu petard. Zdecydowanie powinniśmy wyprowadzać zwierzęta na smyczy, żeby nie było niekontrolowanych ucieczek. Takie zwierzę może się wyrwać i wpaść np. pod samochód – ostrzega Jacek Krasucki.
– To jest trudny temat, bo każdy na swój sposób się bawi. Niektórzy niczego złego w tym nie widzą – mówi Agnieszka Śniegowska, prezes Fundacji Po Ludzku do Zwierząt – Przyjazna Łapa. – Najbardziej szkoda zwierzaków, które w tym okresie panicznie się boją. Niektóre to paraliżuje, inne uciekają, szaleją. Mój pies już kilka dni wcześniej, kiedy niektórzy zaczynają już strzelać, panikuje. Ujada, biega. Co roku jest ten sam problem, więc staram się z moim psiakiem spędzać jeszcze więcej czasu.
CZYTAJ: Uwięziony na lodzie pies uratowany przez lubartowskich strażaków
– Trzeba bardzo uważać na psiaki, nawet gdy wyprowadza się na smyczach – ostrzega Joanna Dados. – Smycz trzeba dobrze trzymać, bo każdy wystrzał nas „podnosi”, a co dopiero zwierzęta, które mają bardzo wyczulony słuch i odczuwają te dźwięki zupełnie inaczej niż my. Słyszą je z dużej odległości. Nawet jeśli my ich nie słyszymy, to nie znaczy, że psy nie słyszą.
– Wszyscy lekarze weterynarii w tym okresie, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, obserwują takie zjawisko jak porządki przedświąteczne albo przed nowym rokiem – mówi Jacek Krasucki. – Czasami zdarzają się sytuacje, gdzie właściciele próbują zrobić „porządek” też ze zwierzęciem. Zdarzają się niestety porzucenia.
– Niektórzy kupują zwierzęta i dają w prezencie. Jest to straszny błąd – podkreśla Agnieszka Śniegowska. – Taki szczeniaczek faktycznie jest fajny, milutki, ale niestety za nim idzie też obowiązek. Jest to wychodzenie na spacery, opieka weterynaryjna. To obowiązek na kilka, a nawet kilkanaście lat. Stanowczo nie róbmy takich prezentów.
– Oczywiście, że zdarzają się porzucenia przez cały rok, teraz również – przyznaje Joanna Dados. – Ludzie wyjeżdżając, nie szukają hoteli, tylko psy lądują kilka kilometrów od domu. Bądźmy odpowiedzialni, bo zwierzaki niestety bardzo to przeżywają. Pobyt w schronisku jest dla nich straszny.
Jednego z takich czworonogów, który uciekł właścicielom w noc sylwestrową, uratowali lubartowscy strażacy. Zwierzę nie mogło się wydostać z zamarzniętego zbiornika na starorzeczu Wieprza w miejscowości Bożniewice w gminie Kock.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. pixabay.com