Ekspert: Kolejnym krokiem powinno być skrócenie kwarantanny do 5 dni

img 20200626 182608 2022 01 22 204003

– Kolejnym krokiem w walce z epidemią COVID-19 w Polsce powinno być skrócenie kwarantanny do 5 dni oraz skrócenie izolacji osób zaszczepionych do zakończenia objawów — powiedział prof. Piotr Kuna z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ekspert przyznał, że wielu ludzi po 2-3 dawkach szczepionki zakaża się Omikronem, ale ma po prostu katar i ból gardła przez 2-3 dni.

CZYTAJ: Wirusolog: Pomimo wzrostu zakażeń ludzie chorują łagodniej

– Uważam, że następnym krokiem powinno być skrócenie okresu kwarantanny z 7 do 5 dni. Wynika to z badań naukowych. Wirus po prostu zaczyna zakażać przed jego wykryciem, a potem zakaża przez ok. 5 dni. Później — nawet jeżeli stwierdza się testem wirusa w drogach oddechowych – ten wirus nie ma potencjału zakażenia kogokolwiek – powiedział Kuna, profesor medycyny w zakresie chorób wewnętrznych i alergologii.

Ponadto podkreślił, że obserwuje w ostatnich dwóch tygodniach coraz więcej osób zaszczepionych 2 bądź 3 dawkami szczepionek, mających dodatni wynik na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, które „na szczęście przechodzą chorobę niezwykle łagodnie”.  – To najczęściej jest katar i ból gardła przez 2-3 dni. Ponieważ mają dodatni wynik, to są izolowani. Tak do końca nie wiemy nawet, czy oni są w stanie kogokolwiek zakażać. Nie ma dobrych badań w tym kierunku, bo trudno badać osoby bez objawów choroby. Dlatego dla tych osób — zaszczepionych dwoma bądź trzema dawkami — należałoby skrócić izolację do momentu ustania objawów. Po co kazać im siedzieć w domu 10 dni? – powiedział prof. Kuna.

CZYTAJ: Premier: Skracamy okres przebywania na kwarantannie do siedmiu dni

Dodał, że w jego ocenie mądrą, rozsądną i dobrą decyzją jest nakaz zbadania przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) w ciągu 48 godzin wszystkich osób z dodatnim wynikiem powyżej 60. roku życia. Przyznał, że w Polsce większość osób w tej grupie wiekowej ma przynajmniej 2-3 poważne choroby m.in. nadciśnienie, przewlekłe choroby układu oddechowego, czy układu krążenia. Zdaniem prof. Kuny tę grupę trzeba rozszerzyć o osoby młodsze, które mają BMI powyżej 35, czyli osoby otyłe, a także osoby z niedoborami odporności.

CZYTAJ: Kolejne łóżka covidowe, darmowe testy antygenowe w aptekach. Strategia dalszej walki z pandemią

– W ogóle byłbym za większą elastycznością w tym zakresie lekarzy POZ. Powinni oni znać doskonale swoich pacjentów. Dla danej przychodni stworzenie listy pacjentów 60+ i dodatkowo młodszych narażonych szczególnie na ciężki przebieg COVID-19 nie powinno stanowić najmniejszego wyzwania. I te wszystkie osoby konieczne powinny być badane – wyjaśnił.

Prof. Kuna dodał, że ideałem byłaby wzmocniona opieka pielęgniarska nad takimi pacjentami. – To nie jest bowiem tak, że taką osobę z COVID-19 zbada się w poniedziałek i do piątku mamy spokój. Trzeba się z nią kontaktować co kilka godzin. Trzeba sprawdzać postęp choroby. Tak dałoby się uratować wiele istnień ludzkich, wyleczyć wiele osób. Do tego trzeba skończyć z podawaniem antybiotyków na choroby wirusowe. Lekiem powszechnie stosowanym w pierwszej fazie choroby powinien być wziewny steryd. W dużych dawkach. Te nowe leki, które trafiają do Polski, jak Molnupiravir, mają bardzo wąskie okienko czasowe do podania. Rozdysponowanie ich, a są to leki niezwykle drogie, do szpitali to wyrzucanie pieniędzy w błoto. One nie pomogą bowiem pacjentowi, który zakaził się 7 czy 14 dni temu. Je powinien wypisywać lekarz POZ i powinny być stosowane w domu od pierwszego dnia. Jak mamy tego leku mało, a na razie tak jest, to powinna być wyszczególniona grupa osób, która go otrzyma. Szczególnie chodzi o osoby z obniżoną odpornością – dodał.

Prof. Kuna stwierdził, że medycyna jest sztuką, a nie matematyką. W całej walce z COVID-19 brakuje mu holistycznego podejścia do pacjentów. Leczenie zdaniem eksperta powinno być bardzo mocno spersonalizowane i dostosowane do stanu zdrowia każdego chorego.

– W najbliższych tygodniach będziemy obserwowali wysokie wyniki nowych zakażeń. Jeżeli włączymy w testowanie apteki, to być może nawet powyżej 100 tysięcy przypadków dziennie. W mojej ocenie nie przełoży się to jednak na paraliż służby zdrowia. Widać wyraźnie, że potwierdzają się doniesienia lekarzy z RPA. Zdecydowana większość pacjentów przejdzie zakażenie Omikronem bardzo lekko. Jako państwo powinniśmy zrobić wszystko, aby prowadzić racjonalną i celowaną politykę pomocy osobom szczególnie narażonym. Te osoby, jeżeli jeszcze tego nie zrobiły, muszą przyjąć trzecią dawkę szczepionki. No i trzeba je badać, leczyć, otoczyć opieką – powiedział PAP prof. Kuna.

Dodał, że do kwietnia praktycznie wszyscy Polacy nabędą odporności przeciw wirusowi SARS-CoV-2, dlatego że się zaszczepią lub przechorują, lub są poddani okresowemu niewielkiemu narażeniu na wirusa i też się uodparniają. Ten proces nazywany jest wariolizacją.

– To stanie się przez najbliższe trzy miesiące. Potem czeka nas normalne lato. Od jesieni 2022 powinniśmy zacząć traktować chorobę COVID-19 tak, jak wszystkie inne sezonowe choroby wirusowe. Odetchnijmy, Omikron nie jest bardzo groźnym wirusem. Postępujmy racjonalnie, suplementujmy witaminę D, szczepmy się, dbajmy o naturalną odporność. No i nie straszmy ludzi, jak robią niestety czasami także moi koledzy po fachu. Strach zabija ludzi na wszelkie możliwe choroby. A te musimy w trybie pilnym zacząć znów leczyć normalnie. Trzeba postawić ten cały system znów na nogi, a nie na głowę – ocenił prof. Kuna.

RL / PAP / opr. ToMa

Exit mobile version