Tłumów nie ma, a warunki do jazdy są bardzo dobre. Stoki na Lubelszczyźnie czekają na narciarzy i snowboardzistów. W powiecie puławskim można jeździć w Parchatce, Rąblowie i Kazimierzu Dolnym.
To miejsca bardzo chętnie odwiedzane między innymi przez narciarzy ze stolicy. – Bardzo szybko można tutaj dojechać. Jedzie się około 2 godzin. Jesteśmy tu po raz czwarty. Cały czas szlifujemy formę. Przyjeżdżamy co roku. Lubimy te trasy, bo wszystko jest fajnie przygotowane i nie ma dużo ludzi – mówi jedna z narciarek. – Zacząłem jeździć na nartach dopiero w wieku 25-28 lat, w Szklarskiej Porębie. Od tego się zaczęło. Lubimy, jak jest mniej ludzi. Wystarczy pojeździć sobie 2-3 godziny, a nie w Alpach od rana do wieczora się zajechać i porozwalać sobie kolana – dodają inni.
– Ruch turystyczny koncentrował się do tej pory tylko w sezonie letnim. Ludzie przyjeżdżali aktywnie spędzać czas. W tej chwili to, że są 3 stoki, powoduje, że ruch turystyczny wydłużył się o miesiące zimowe i można aktywnie spędzić u nas czas także w zimie – tłumaczy Marcin Świderski, współwłaściciel stoku narciarskiego w Kazimierzu Dolnym.
– Te tereny bardzo lubimy, tylko nie wiedzieliśmy, że jest stok narciarski. Dlatego to jest odkrycie. Na nartach jeździmy kilka lat i uczymy syna. Mały Małysz, może się uda – mówi jedna z przyjezdnych. – Najfajniejsze jest, że mogę robić różne sztuczki. Teraz już umiem dużo rzeczy, podskoczyć z górki i chwilę utrzymać się w powietrzu z nartami – dopowiada jej syn.
– Pierwsza rzecz to oswojenie z nartami. Jest tak, że buty są ważną rzeczą w narciarstwie. Nowe buty często piłują, dlatego warto nawet w domu posiedzieć przed telewizorem, na dywanie, żeby nogi przyzwyczaiły się do tych butów. Potem pierwsza rzecz to oczywiście chodzenie na nartach, poruszanie się. Potem najważniejszą rzeczą jest umieć pozytywnie się zatrzymać jak każdy pojazd. Zrobić tak zwany pług. Dzieciom mówi się „pizzę”, bo im ciężko zrozumieć co to pług, trójkąt, więc ta pizza daje radę. Potem z trójkąta robimy skręty płużne i wszyscy się wtedy świetnie bawią – informuje Zbigniew Kowalski, instruktor na stacji narciarskiej w Kazimierzu Dolnym.
– Jestem z Białorusi. Przyjechałem na studia, mamy teraz obóz zimowy. Od dawna jeżdżę. Dla mnie to fajna zabawa – twierdzi narciarz. – Zachęcam wszystkich, w każdym wieku. Widziałam tu też osoby 60+ i tak śmigają, że szacunek – dodaje inna narciarka.
– Dosyć dużo osób chce się szkolić. Jeśli pogoda sprzyja, a w tej chwili jest typowo zimowa, to mamy dosyć dużo chętnych do nauki. Taki doszkalających się jest dużo mniej, natomiast dużo tych, co stawiają pierwsze kroki. Bardzo dużo jest również dzieci. Tutaj też współdziałamy ze szkołami, między innymi z Kazimierza. Często z parafii puławskiej i kazimierskiej przyjeżdżają. Jest dwóch księży sportowców i garną do tego dzieci – mówi Zbigniew Kowalski.
– Jesteśmy od poniedziałku i jutro wyjeżdżamy. Między feriami, bo nie mamy dzieci. Mamy ten komfort, że nie musimy przyjeżdżać wtedy, kiedy są ferie dla dzieci. Korzystamy z życia – dopowiada przyjezdny.
Narciarzom na razie dopisuje pogoda. Niewielki mróz powinien utrzymać kilkudziesięciocentymetrową warstwę śniegu przez najbliższe dni.
ŁuG / opr. LysA
Fot. pixabay.com