Polscy sadownicy muszą dopasować się do nowych rynków zbytu. Zakończyła się konferencja Związku Sadowników RP „Nowe trendy konsumenckie. Rewolucja w sadownictwie”. Głównym problemem jest zamknięcie rynków na Białorusi i w Rosji, na które były eksportowane trzy odmiany jabłek.
– Jesteśmy obecnie w specyficznej sytuacji. Nie możemy handlować z tymi dwoma dużymi odbiorcami, czekają nas więc zmiany – mówi prezes Związku Sadowników RP, Mirosław Maliszewski. – Trzeba przeprowadzić takie zmiany, które będą pozwalały nam mieć ofertę taką, którą będziemy mogli sprzedawać na bogatszych i alternatywnych rynkach, jak na przykład rynek niemiecki, rynki innych krajów Europy zachodniej czy rynki krajów daleko położonych. Mówimy cały czas o jabłku deserowym, czyli tym, które spożywamy w stanie świeżym. Na całym świecie na takich jabłkach zarabia się najwięcej, ale też te jabłka mają oczekiwania ze strony konsumentów. Szukamy produktów innowacyjnych, jabłek specjalnie zapakowanych, bez pozostałości środków ochrony roślin, specjalnych odmian. I takie są dzisiaj wymagania tych rynków, na które powinniśmy dotrzeć zastępując rynek Białorusi i Rosji.
Wymaga to przede wszystkim zmiany doboru odmian jabłek uprawianych w sadzie oraz technologii rodzaju produkcji, np. stosowania mniejszej ilości środków do ochrony przeciwko chorobami czy szkodnikami.
Przeprowadzenie takiej rewolucji – jak mówią sami sadownicy – daje nadzieję, że za kilka lat będą mogli eksportować owoce na te rynki, na których obecnie im najbardziej zależy.
– Mamy poważny problem jeśli chodzi o jabłka – mówi sekretarz zarządu głównego Związku Sadowników RP, Marian Smętek. – Mamy w tej chwili embargo zarówno na rynek rosyjski, jak i białoruski. Możemy jakieś ilości sprzedać na rynek egipski. W Polsce możemy skonsumować w granicach 700-800 tysięcy ton. Możemy wyeksportować w optymistycznym wariancie tę samą wielkość do innych krajów. Mamy problem z tą pozostałą ilością. Owszem, ona zostanie spożytkowana, ale zostanie spożytkowana jako jabłko dla przetwórstwa w celach zupełnie nie zadowalających sadowników.
Rynki azjatyckie czy zachodnioeuropejskie – jak podkreślają sadownicy – zamknięte są na trzy odmiany jabłek: red delicious, golden delicious oraz gala. Aby eksportować tam owoce, sadownicy muszą teraz zmienić dobór odmian jabłek uprawianych w swoim sadzie. Przekształcenie się na nowe rynki zajmie kilka lat.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. Ewelina Kwaśniewska