Pięć ognisk choroby i dziesięć dzików zakażonych afrykańskim pomorem świń wykryto w pierwszych dwóch tygodniach tego roku w powiecie opolskim. Chorych zwierząt jest coraz więcej, a koła łowieckie starają się walczyć z tym problemem poprzez redukcję populacji.
– Na przestrzeni ostatniego dwudziestolecia widać, że liczba dzików na tym terenie zdecydowanie wzrosła – mówi Jacek Jasik z Koła Łowieckiego nr 47 „Bekas” w Opolu Lubelskim. – W latach 2001-2010 strzelaliśmy średnio 50-60 dzików na terenie trzech obwodów. Ta populacja zaczęła rosnąć i doszliśmy do poziomu 100 dzików, co jeszcze 20 lat temu wydawało się niemożliwe na tych terenach. Co ciekawe, w chwili, gdy zaczyna się zagrożenie ASF-em, mamy jakiś nagły wzrost liczby dzików. Z odstrzału 100 dzików wchodzimy na 200. W sąsiednich kołach mają podobną sytuację.
– Analizując poprzednie lata, populacja dzików generalnie się zwiększyła – przyznaje Waldemar Stateczny, prezes Koła nr 93 „Bażant” w Poniatowej. – W ubiegłym roku pozyskaliśmy 124, w tym roku mamy już 80, a sezon jeszcze się nie skończył.
– Nasze analizy uwzględniały wszystkie możliwe scenariusze – mówi prof. Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. – Jeden z nich właśnie się materializuje, a mianowicie to, że afrykański pomór świń zostanie z nami w Polsce przez długie lata. Niestety ostatnie lata wskazują na to, że mamy coraz więcej ognisk. Druga sprawa związana jest z bardziej niebezpiecznym faktem: afrykański pomór świń powoli przestaje być chorobą o charakterze sezonowym, a obecność wirusa potwierdzamy tak naprawdę w każdym miesiącu.
– Przeciw odstrzałowi protestują pewnie osoby, które nigdy nie sprzątały takich martwych dzików – uważa Jacek Jasik. – Jest to naprawdę uciążliwa, trudna do zrobienia i nieprzyjemna sprawa. Mamy do czynienia z truchłem dzika, które leży kilka dni, które się rozpada, jest w stanie gnilnym. Należy to sprzątnąć, zdezynfekować. Robimy to własnymi rękami, to należy do myśliwych.
– Zawsze lepiej zastrzelić dzika i normalnie go sprzątnąć, niż ładować do worka rozpadające się szczątki i gdzieś wynosić. Padłe dziki zawsze są w trudno dostępnym terenie – dodaje Grzegorz Miotła, łowczy koła z Poniatowej.
– Wszyscy, jak sądzę, jesteśmy ekologami. Tylko że ekologia ma swoje bardziej lub mniej racjonalne podstawy do głoszenia określonych tez – stwierdza prof. Krzysztof Niemczuk. – Dla nas bardzo ważne jest zachowanie równowagi w lasach. My to rozumiemy. Natomiast w lasach jest wektor i rezerwuar wirusa, który niszczy istotną część polskiej gospodarki. Wartość produkcji trzody chlewnej oceniana jest na ok. 20 miliardów złotych rocznie. Dlatego też jeżeli w 2019 roku odstrzelono czy też znaleziono ponad 2400 dzików z wirusem afrykańskiego pomoru świń, w 2020 roku już ponad 4100, w 2021 – ponad 3200, a w tym roku jest już ich 63, to widać, że dynamika obecności wirusa afrykańskiego pomoru świń jest znaczna. Dlatego też apele o odstrzał dzików nie mają nic wspólnego z eksterminacją tego gatunku, jak mówią niektórzy ekolodzy (bo nie wszyscy). Jest to związane z faktem, że chronimy naszą gospodarkę.
– W związku ze stwierdzoną tak dużą liczbą ognisk ASF u dzików apeluję do hodowców trzody chlewnej o przestrzeganie zasad bioasekuracji w gospodarstwach – mówi Mariusz Zalewski, powiatowy lekarz weterynarii w Opolu Lubelskim. – Teraz to już od człowieka będzie zależało, czy ten wirus trafi do stada, czy nie. Najważniejsze zasady to zabezpieczenie gospodarstwa poprzez wyłożenie mat dezynfekcyjnych, mycie i dezynfekcję rąk, zmianę odzieży ochronnej, nieuczestniczenie w polowaniach, właściwe postępowanie z paszą dla zwierząt i ze ściółką, która nie może mieć kontaktu z odchodami zwierząt dzikich. Oprócz tego oczywiście wszelkie procedury związane z rejestracją, identyfikacją zwierząt.
– Nasz instytut sam inicjuje strategię przekazywania wiedzy. Podczas tych szkoleń, ostatnio zdalnych, rejestruje się bardzo dużo uczestników, czasami ponad 300, czasami ponad 400 – mówi prof. Krzysztof Niemczuk. – Na tych spotkaniach rolnicy i hodowcy pytają: „Czy jak wyjdę poza płot własnego gospodarstwa, muszę stosować zasady bioasekuracji?”. Odpowiedź jest jasna i oczywista: „tak”. Odchody dzików czy też inny materiał biologiczny, który może znajdować się w trawie, na łące czy na polu, może zostać wniesiony na teren gospodarstwa z ubraniem. Jeżeli nie zastosujemy bardzo skrupulatnego odkażania lub jeśli nie zmienimy obuwia przed wejściem do budynków gospodarskich, zawleczemy sobie wirusa.
Dodajmy, że w kończącym się sezonie łowieckim na terenie powiatu opolskiego do ostrzału sanitarnego przewidziano 290 dzików. Ze względu na pojawienie się przypadków afrykańskiego pomoru świń pod koniec ubiegłego roku liczba ta została zwiększona do 390.
ŁuG / opr. WM
Fot. pixabay.com