Seniorzy wspierają osoby samotne i wykluczone społecznie. Wystartował projekt Fundacji Aktywności Obywatelskiej

hands g81ef49274 1920 2022 01 12 203616

40 seniorów-wolontariuszy z Lublina będzie wspierać osoby samotne i wykluczone społecznie. To projekt Fundacji Aktywności Obywatelskiej dofinansowany z funduszy norweskich.

– Chcemy dotrzeć do osób, które znalazły się w izolacji i zamknięciu, także z powodu strachu przed koronawirusem – mówi koordynator projektu Agata Czwórnóg. – Ten projekt polega na wsparciu seniorów, osób starszych z Lublina, które są wykluczone społecznie lub są zagrożone nim. Mamy dosyć nowatorską formułę wsparcia, ponieważ chcemy docierać do tych seniorów, którzy są zamknięci w przysłowiowych 4 ścianach. Do tego celu szkolimy 40 liderów, ale też seniorów, którzy są aktywni, są opiekunami-wolontariuszami. Docierając do tych osób, będą ich wspierać. I to wsparcie będzie bardzo różnorodne – dopowiada.

– Mam teraz cały czas pod opieką panią, która ma w tej chwili 85 lat. Opiekuję się nią po śmierci jej córki. Zmarła młodo – informuje Wiesława Kramek, wolontariuszka. – Pani na początku była zdystansowana, ale zaczęła się później przekonywać, bo zobaczyła, że muszę z nią pojechać na cmentarz, bo ona tam jeździ w miesięcznice. Jeżdżę z nią na rehabilitacje, pozałatwiałam jej różne rzeczy u lekarzy i wszędzie. Nabrała do mnie takiej już pewności. Jest nawet taka radosna, jak przychodzę. Cieszę się i też się od niej dużo uczę. Nauczyła mnie tego, że muszę wysłuchiwać. Ona dużo rozmawia i przypomina sobie te czasy przedwojenne. Była małą dziewczynką, jak wojna wybuchła. Ja ją słucham, choć jak przychodzę następnym razem, ona opowiada mi to samo. Ale i tak to robię, przytakuję jej i po prostu zrozumiałam, że trzeba ludzi wysłuchiwać – dodaje.

– Może to być forma pomocy w zakupach, ale też wspólne wyjście na przykład do kina, czy na spacer, pomoc w rzeczach organizacyjnych, urzędowych. Chcemy wejść w taką lukę, gdzie nie działa pomoc instytucjonalna. Te osoby najczęściej nie są objęte wsparciem na przykład Ośrodka Pomocy Społecznej czy innej instytucji. Tutaj jest pole do działania do tego, żeby docierać właśnie do takich starszych, potrzebujących osób – tłumaczy Agata Czwórnóg.

– Będą na emeryturze i będąc seniorką od paru lat, nie zamykam się w domu. Razem z koleżankami próbujemy docierać do tych osób, które są same, samotne w domu. Orientujemy się wśród sąsiadów, koleżanek, przyjaciół, znajomych. Też obserwujemy. Jeśli jest osoba niepełnosprawna, pomoc w zakupach, zapytanie, czy ktoś potrzebuje naszej pomocy – twierdzi Elżbieta Sagan.

– Niektórych trzeba mobilizować i troszeczkę popychać do tej aktywności, a niektórzy aktywizują się sami. Co więcej, niektórzy aktywizują siebie nawzajem, czyli seniorzy aktywizują różnych seniorów – mówi Monika Dominik, prezes Fundacji Aktywności Obywatelskiej. – Weźmy tę sferę aktywności fizycznej. Szeroko pojętą aktywnością fizyczną jest sport, turystyka, wyjazdy, zajęcia na siłowni wewnętrznej czy zewnętrznej. Wielu seniorów nie ma na to ani siły, ani możliwości i chęci, aby taki sport uprawiać. Dlatego też osoby pracujące z seniorami i się nimi zajmujące, powinny popatrzeć na danego seniora, jakie ma on możliwości. Niekoniecznie musimy iść na siłownię zewnętrzną, ale możemy ćwiczyć rękę w domu przez 5 minut, nogę przez 10 minut. Wziąć piłeczkę do ręki i w ten sposób ćwiczyć nadgarstki, czyli konkretne rzeczy. Po pierwsze patrzymy na możliwości danego seniora, po drugie na to, co on lubi. Nie każdy lubi gimnastykę. Niektórzy lubią spacery, niektórzy kupują pieski i kotki, żeby z nimi wychodzić. Sfer aktywności jest tak dużo, że każdy bez względu na wiek, możliwości fizyczne i różne ograniczenia, może znaleźć coś dla siebie. Nie tylko w aktywności fizycznej, ale i w różnych innych sferach – dopowiada.

– Siadają te osoby na ławce, chcą porozmawiać, przedstawić swoje życie, bolączki. Czy jest rodzina, czy nie ma, dzieci się porozjeżdżały po świecie i niejednokrotnie zapomniały o matce. Wnuczki niekoniecznie, wpadną na 5 minut, jak babcia da 50 zł i lecą dalej. To jest zagrożenie dnia codziennego. My jesteśmy do przyjścia, by wyciągnąć pomocną dłoń. „Ja pójdę z panią, przejdę się. Czy była pani na Placu Litewskim, czy widziała Ogród Saski po remoncie?”. To jest dla nich niesamowite, bo każda z tych osób planowała, że będzie na emeryturze, to będzie jeździła, zwiedzała. Pytam: „Kiedy była pani nad Zalewem? Jest piękna komunikacja. Wsiądę z panią, pojedziemy nawet siąść na ławeczkę, żeby popatrzeć, co się dzieje. Zieleń, woda, ludzie, rodziny”. One jakby się wycofały. Nie chcą nic od tego życia. To bardzo smutne i my wiedząc to oraz będąc też seniorkami, od paru lat działamy i znalazłyśmy coś dla siebie, wiemy, że można korzystać z różnych rzeczy – dodaje Elżbieta Sagan.

– Pandemia nie pomaga nikomu, natomiast był to taki moment, moim zdaniem ważny, że człowiek się na chwilę zatrzymał i zastanowił, co ma, w którym miejscu jest i czy coś nie byłoby warto zrobić. Życie jest tak kruche, że warto wykorzystać te ostatnie 10/20/30 lat życia, a niektórzy mają ich jeszcze mniej, na to, żeby w jakiejkolwiek aferze życia podnieść jakość. Jeśli nie podnieść, to przynajmniej utrzymać na tym samym poziomie – twierdzi Monika Dominik.

– Codzienne tłumaczenie, jak spotykamy się 2-3 razy w tygodniu, w zależności od potrzeb. Prosi się: „Chodźmy, pójdziemy. Zabiorę panią, pojedziemy nawet do Nałęczowa na taką wycieczkę, czy gdzie pani będzie chciała”. Ona na to: „Nie, jak nie potrzebuje, ja to wszystko znam, mnie to niepotrzebne. Będę w domu, pomodlę się, pojadę na cmentarz”. Ja mówię, że to nie jest sens całego życia, trzeba się otwierać do ludzi, ale też trzeba wyjść. Proponuje pani takie miejsca, w których nie była. Ona mówi, że je zna i nie chce, ale czasami mi się udaje. Powoli, małymi kroczkami. Później już też szła ze mną na jakieś zakupy, także to działa, ale powoli – tłumaczy Wiesława Kramek.

– Oczywiście nie będziemy zastępować pomocy psychologicznej i specjalistycznej, ale chodzi też o życzliwą, uważną rozmowę, wysłuchanie tego seniora, który najczęściej ma taki problem, że jest sam. Nie ma nawet z kim porozmawiać. Z tej samotności często wynikają różne schorzenia, ale też depresję, co jest plagą wśród osób starszych. Takie jest główne założenie – mówi Agata Czwórnóg.

W Lublinie seniorów, mających od 60 lat wzwyż, jest około 80 tysięcy.

TSpi / opr. LysA

Fot. pixabay.com

Exit mobile version