Wierni prawosławia, świętujący zgodnie z kalendarzem juliańskim, obchodzą dziś Święto Jordanu, które upamiętnia chrzest Jezusa Chrystusa.
W parafii pod wezwaniem Opieki Matki Bożej w Sławatyczach, w zabytkowej cerkwi, uroczystości rozpoczęły się Boską Liturgią. Następnie wierni w procesji przeszli nad rzekę Bug, gdzie odbył się obrzęd poświęcenia wody.
– Święto Jordanu jest jednym z 12 Wielkich Świąt w Cerkwi prawosławnej, ale pod względem znaczenia, to tak jak Boże Narodzenie – jest bardzo wysokiej rangi. To święto jest już od ponad 1800 lat w Kościele chrześcijańskim, jeszcze w niepodzielonym, ono już istniało – mówi ksiądz Michał Wasilczyk, proboszcz parafii prawosławnej pw. Opieki Matki Bożej w Sławatyczach. – Upamiętnia chrzest Chrystusa przez Jana Chrzciciela w rzece Jordan. U nas, w Sławatyczach od 2006 roku, w miarę możliwości, wychodzimy na rzekę Bug. Tę tradycję przywróciliśmy od czasów powojennych. Teraz co roku idziemy poświęcać wodę. Jest to taki bardzo szczególny rytuał, bo odprawia się go tylko raz w roku. Poświęcamy wodę poprzez zanurzenie krzyża z ukrzyżowanym na nim Jezusem. Woda się przemienia, zmienia właściwości. Nie mętnieje, uświęca, uzdrawia. Ludzie bardzo silnie w to wierzą. Zabieramy tę wodę do domu, święcimy nią domy, gospodarstwa, nawet zwierzęta.
– To święto ma duże znaczenie, dlatego że ta woda jest pomocna. Zawsze na czczo tego dnia pijemy święconą wodę z ubiegłego roku, wziętą z Bugu. Mamy taką wiarę, że to coś pomaga i na pewno to robi. Za każdym razem, jak źle się czujemy, to używamy jej, pijemy ją, myjemy się nią – mówi wierna ze Sławatycz. – Tą święconą wodą święcimy nasze obejścia, domy, obory, żeby chroniła przed piorunami, kataklizmami i innymi rzeczami. Jest taka tradycja, że co roku nasz batiuszka przychodzi i święci wodę na Bugu. Myśleliśmy, że w tym roku nic się nie odbędzie, wiadomo z jakich powodów. Dzięki Bogu wszystko się odbyło. Wiele świąt prawosławnych ma tę barwną oprawę, tak już jest. Tu w Sławatyczach jest też wyjątkowo, bo mamy sąsiedztwo Bugu, więc idziemy nad rzekę, tak jak w tradycji bywało. To jest piękne, bo dziś wszystko jest takie nowoczesne, każdy się boi, że woda brudna, bo rzeka nieoczyszczona. To tym bardziej pokazuje, że my wierzymy, że ta woda po święceniu jest dobra. Ostatnio mój mąż miał gorączkę 39 stopni. Po podaniu wody święconej od razu w przeciągu pół godziny spadło do 37 stopni. Wiara czyni cuda, ale też nie chodzi o to, żeby oczekiwać, że te cuda będą. Zawsze trzeba być przygotowanym na wyroki boskie. Jeśli jest taka możliwość, to ta woda na pewno pomoże. Jeśli nie w tym życiu, to w następnym – dodają inni wierni.
W tym roku nie było pewne, czy procesja nad rzekę Bug się odbędzie. Jest to związane z wprowadzeniem zakazu przebywania w Sławatyczach. Ma to związek z sytuacją na granicy.
– Praktycznie do ostatniego dnia było pod znakiem zapytania, czy uda nam się pójść. Pisaliśmy do komendanta Oddziału Nadbużańskiego Straży Granicznej w Chełmie. To on udzielił nam dostępu do granicy, bo przecież wszędzie są zasieki, drut kolczasty i tak dalej, przez stan wyjątkowy. Dlatego to nas podwójnie cieszy, że jeszcze mogliśmy w tym roku, kontynuując tradycję naszych przodków, odbyć to święto – dopowiada ksiądz Michał Wasilczyk.
– Od lat tu przyjeżdżam. Ksiądz Michał znakomicie to prowadzi. Jest bardzo uduchowiony. Dzisiaj nic nie powiem, bo się rozpłakałem, gdy zobaczyłem te druty, które zabezpieczają rzekę Bug. To jest tak mocne, bardzo wymowne. Zwłaszcza, jak ksiądz Michał wypuścił gołębie. Ja tego nie oceniam, bardziej widzę to pod względem symbolicznym, że wolna rzeka, wolny gołąb i takie coś. Rozpłakałem się – mówi malarz Stanisław Baj.
Białe gołębie, które zostały wypuszczone podczas obrzędu poświęcenia wody, mają symbolizować Ducha Świętego.
MaT / opr. LysA
Fot. nadesłane / Małgorzata Tymicka