Specjalistka od biegów średniodystansowych Sofia Ennaoui (na zdj.) z AZS-u UMCS-u Lublin w niedzielę wylatuje do Kenii na pierwszy obóz przygotowawczy do kolejnego sezonu. – Przez osiem miesięcy walczyłam o to, aby po kontuzji w ogóle wrócić do sportu – przyznała.
Wicemistrzyni Europy w biegu na 1500 m z Berlina z 2018 roku w ubiegłym roku zmagała się z ogromnymi problemami zdrowotnymi. W maju wydawało się, że przygotowała życiową formę na igrzyska olimpijskie w Tokio, ale kontuzja tendinopatii (schorzenie powodujące zapalenie) przyczepu ścięgna piętowego lewego przekreśliła ostatecznie jej marzenia o olimpijskim finale, a nawet samym starcie w Japonii.
– Tak naprawdę ostatnie osiem miesięcy było walką o to, aby w ogóle wrócić do sportu. Zrozumiałam w tym czasie doskonale, że lekkoatletyka jest tym, co w życiu lubię robić najbardziej – przyznała 26-latka.
Dodała, że gdy w życiu „coś ci zabierają”, to „docenia się to jeszcze mocniej”. Wyraziła wielką radość z faktu powrotu do zdrowia i pełnej sprawności. – Dopiero teraz z czystym sumieniem mogę przyznać, że jestem naprawdę zdrowa. W niedzielę (23 stycznia) wylatuję na obóz do Kenii. Będę tam trzy tygodnie. To będą bardzo wymagające przygotowania, pierwszy obóz od wielu, wielu miesięcy. Ostatni raz byłam w Monte Gordo w Portugalii w marcu 2021. Strasznie się cieszę z małych rzeczy, z samego powrotu i możliwości wyjścia na trening. W maju kontuzja była na tyle poważna, że utrudniała mi zwyczajne, normalne poruszanie – powiedziała.
Jednoznacznie zadeklarowała, że jej myślenie skoncentrowane jest wokół igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku. – Racjonalnie na to wszystko patrząc, musimy odpuścić starty halowe w tym roku. Przygotowujemy się do lata — do mistrzostw świata w Eugene i mistrzostw Europy w Monachium. Dostaliśmy sygnał z Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, że mamy absolutnie czas na to, aby wrócić do pełnego zdrowia i pełnej formy – wskazała.
Jej zdaniem w pierwszej części sezonu letniego jedynym celem będzie wypełnieniem kwalifikacji na mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata, a dopiero w lipcu ma przyjść forma umożliwiająca zbliżanie się do rekordów życiowych i czasów poniżej 4 minut na 1500 m.
W wyjeździe do Kenii najtrudniejszą sprawą jest logistyka transportowa, bo podróż z Polski zajmie ponad dobę. – Nie mogłam sobie wybrać lepszego miejsca do rozpoczęcia treningów i przygotowań. Każdy biegacz chciałby trenować w takim miejscu. Miasteczko, w którym będę, jest piękne, magiczne – podkreśliła.
Ciepło i wysokość nad poziomem morza mają zapewniać lekkoatletom trenującym w Kenii znacznie mniejsze ryzyko kontuzji. A to w przypadku Ennaoui jest teraz klucz do wszystkiego. O tym, jak przygotowani do biegów średnich są zawodnicy pochodzący z kraju, do którego leci reprezentantka Polski, nikogo nie trzeba uświadamiać.
– Mam swoje lata i to wszystko nie może być ponad miarę i zbyt ambicjonalne. Teraz jest czas na ciężki, ale i rozsądny trening. Miałam sporo miesięcy na to, aby wszystko sobie przewartościować. Kenia to bardzo fajne miejsce do tego, aby przygotowania do powrotu do wyczynowego sportu rozpocząć na nowo – dodała.
W jej ocenie wygląda na to, że w 2022 roku nie uda się jej dojść do takiego poziomu, jaki wypracowała kilka miesięcy temu. – Po prostu jest na to zbyt mało czasu. Mój trener mi powiedział parę dni temu, że jeżeli wrócę w tym roku do biegania na poziomie z 2020 roku, czyli poniżej 4 minut na 1500 m, to będzie to ogromny sukces. O bieganiu na miarę tego, na co byłam przygotowana w 2021 roku, będę mogła myśleć w 2023 lub 2024 roku – powiedziała. Mowa jest o poziomie pozwalającym poprawić znacznie rekord Polski (3.59,22 Lidii Chojeckiej z 2000 roku), który gwarantowałby walkę ze ścisłą światową czołówką.
– Daję sobie dużo czasu. Nie nakładam na siebie zbędnego bagażu oczekiwań. Zbyt wielkie ambicje w odniesieniu do obecnych możliwości treningowych mogą tylko zaszkodzić. W głowie mam duży spokój, bo celem był sam powrót do biegania. W maju wiedziałam, że jestem w formie, która w Tokio pozwoliłaby zająć czołowe miejsca na igrzyskach. Teraz — za kilka miesięcy — także będę wiedziała, w jakim miejscu jestem i o co latem realnie będę mogła walczyć – powiedziała.
Kibiców poprosiła o cierpliwość. Przyznała, że właśnie sport jest dziedziną życia, która doskonale uczy cierpliwości. – Wykuwanie formy trwa każdego dnia. Są to małe łyżeczki, które dodaje się do wielkiego sukcesu. Ja będę teraz te łyżeczki zbierała do słoiczka i zobaczymy za jakiś czas, jak duży słoiczek udało się uzbierać – podsumowała.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum