Pierwszy sparing w zimowym okresie przygotowawczym rozegrali piłkarze Motoru Lublin. Nasz drugoligowiec przegrał w Łodzi z – występującym w I lidze – tamtejszym ŁKS-em 1:2. Do przerwy „żółto-biało-niebiescy” prowadzili 1:0 po golu Filipa Wójcika. Po zmianach w składach w drugiej połowie lepiej radzili sobie gospodarze. Do wyrównania doprowadził Stipe Jurić, a zwycięstwo gospodarzom 4 minuty przed końcem dał Ricardinho.
Jak sparing ocenił obrońca Motoru, Wojciech Błyszko? – Na pewno na plus, bo graliśmy z rywalem z wyższej klasy rozgrywkowej, ale pierwsze 30 minut przebiegało pod nasze dyktando.
Do gry po kontuzji więzadeł krzyżowych wrócił Marcin Michota. – Myślę, że zagraliśmy całkiem niezłe spotkanie. Później ŁKS robił więcej zmian, więc na koniec meczu przejął inicjatywę. Mieliśmy sytuację na 2:1, ale nie strzeliliśmy. A jak nie trafiasz na 2:1, to zaraz dostajesz bramkę.
Trener Motoru Marek Saganowski chwalił swoją drużynę przede wszystkim za dobrą pierwszą połowę. – Były dwie różne połowy, a na nich dwa różne zespoły. Myślę, że pierwsza połowa była bardzo fajna w naszym wykonaniu: wyrównany mecz, kilka stworzonych sytuacji. Po 45 minuta zasłużenie wygrywaliśmy. Były momenty, że kontrolowaliśmy mecz. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyskiego pressingu.
– To był bardzo pożyteczny sparing – mówi kapitan Motoru, Paweł Moskwik. – Na pewno będzie dużo materiału do analizy. Potrzebne są takie mecze z drużynami z wyższych klas rozgrywkowych, żeby przećwiczyć to, co później chcemy robić w lidze. Na tle takiego rywala można dobrze zobaczyć, czego nam brakuje.
W środę w kolejnym sparingu Motor Lublin w Lubartowie zmierzy się z trzecioligową Tomasovią. Mecz odbędzie się w środę na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Lubartowie.
Media klubowe Motoru Lublin / JK / opr. ToMa
Fot. archiwum