18.02.2022 Halo komiks

dsc 0796 2 2022 07 04 184020

Świat po apokalipsie. Sztuczna inteligencja przejęła władzę nad światem, wszystkie budowle toną w zieleni, a w metrze amerykańskiej metropolii – bo gdzieżby indziej miała dziać się taka historia – natknąć się można na wtulone w siebie kościotrupy. W tych powtarzalnych okolicznościach przyrody śledzimy losy młodej kobiety, która wspomina dawne czasy dziecku – dziecku, które wedle jej słów ma się stać wybrańcem i odmienić los przyszłości, jak również los ludzi. Sztuczna inteligencja jednak nie próżnuje i rusza ich tropem, chcąc zapobiec rewolcie i utrzymać się przy władzy. W przypadku lektury Genezy (wyd. kultura gniewu) strzałem w stopę, kolano i głowę okazuje się opis tytułu na tylnej okładce, który rozwiewa wszystko, co wedle założeń autorów miało być enigmą. I choć twórcy prowadzą narrację tak, że nie od razu wiemy kim jest główna bohaterka, kim jest dziecko i o co w tym wszystkim chodzi, to opis z tylnej okładki beztrosko zdradza to wszystko, czyniąc lekturę teoretycznie zbędną.

Postapokalipsa jeszcze chyba nigdy nie była tak nudna i przewidywalna, a kwestia relacji człowiek – maszyna nie została potraktowana tak banalnie. A głowiły się nad tą fabułką trzy osoby odpowiedzialne za pomysł i jedna widniejąca w stopce jako scenarzysta. Jest jednak coś, co idzie na ratunek marnym pomysłom, słabym dialogom i ogólnej degrengoladzie – a są tym czymś rysunki, za które odpowiedzialny jest nasz rodak Jakub Rebelka. To autor, który zadebiutował w komiksie jeszcze jako młody chłopak. W połowie lat 90. ubiegłego wieku okrzyknięty był, wspólnie z Benedyktem Szneiderem, objawieniem polskiego komiksu, co w kolejnych latach udowadniał każdą stawianą kreską i każdym pociągnięciem pędzla. Zahaczył o epokę kleju, ksero i nożyczek, publikował w magazynach, jest autorem oficjalnie wydanych w Polsce albumów, wielu wystaw wprowadzających element cudownego chaosu, a jakiś czas temu z powodzeniem zadebiutował na rynku frankofońskim, po czym zaczął podbijać Stany Zjednoczone. Śledząc losy jego kariery można zauważyć, że Jakub Rebelka swoją ciężką pracą i niezwykłym talentem osiągnął gigantycznie dużo, choć uczciwie trzeba przyznać, że z najlepszymi scenariuszami miał do czynienia, kiedy funkcjonował wyłącznie na rynku polskim. Geneza jest zatem popisem graficznym, zwłaszcza że Rebelka operuje niezwykle charakterystycznym stylem, odmiennym od głównonurtowej stylistyki obecnej w amerykańskim komiksie. Jest niczym Ted McKeever potuszowany przez Chrisa Bachalo, lub odbryłowany Mike Mignola. Choć jest ze mną od niedawna, bardzo lubię wpatrywać się w ten komiks i stawiam go na półce obok artbooka Jakuba Rebelki. Bardzo fajnie się uzupełniają.

Nie tylko Jakub Rebelka święci triumfy na zagranicznych rynkach – od kilkunastu dobrych lat swoją obecność zaznacza tam Piotr Kowalski, artysta znany z polskich zinów i magazynów wydawanych od początku lat 90. XX wieku, ale też ilustracji publikowanych w magazynach fantastycznych czy też swojego polskiego debiutu, zatytułowanego Gail. Jednym z najnowszych dzieł autora jest wydany przez Aftershock krótki album zatytułowany God of Tremors. Za scenariusz do tego albumu odpowiada Peter Milligan – i nie jest to pierwsza współpraca tych artystów. Kilka lat wcześniej pracowali wspólnie nad rewelacyjną miniserią Terminal Hero. Podczas gdy ten komiks obfitował w wydarzenia dość nadprzyrodzone, najnowsza produkcja duetu Milligan/ Kowalski to rzecz zaskakująco przyziemna. W scenerii XIX-wiecznej Anglii autorzy postanowili opowiedzieć o momencie zaistnienia zmiany w postrzeganiu epilepsji. Młody bohater tej opowieści po pierwszym ataku padaczki zostaje wydalony ze szkoły, poddany egzorcyzmom i tyranii ojca. Napiętnowany, oddaje się pod opiekę spotkanemu w lesie bóstwu. Milligan skupia się tutaj nie na wydarzeniach nadprzyrodzonych, lecz na wyłożeniu faktu, że epilepsja jest chorobą, a nie wpływem demonów czy pretekstem do prowadzenia wojny z szatanem. Milligan stworzył scenariusz niezwykle osobisty, ponieważ ta tematyka jest mu niezwykle bliska. Pokazał nim, że choć padaczka nie jest uleczalna, to można zyskać skuteczną kontrolę nad napadami, a przede wszystkim zaoferować ludziom, którym ta przypadłość doskwiera, godność i odpowiednie traktowanie. Kowalski zilustrował ten komiks konsekwentnie i w swoim stylu dostosowanym do potrzeb zachodniego rynku. Wyszło całkiem elegancko.

Fot. PrzeG

Exit mobile version