Drużyna futbolu australijskiego Lublin Hornets zaprasza na treningi, podczas których można nauczyć się gry od podstaw. Zespół – utworzony w lipcu 2021 roku – szuka zarówno zawodników jak i zawodniczek.
– Futbol australijski to jest taka piłka nożna na sterydach – mówi współzałożyciel lubelskiej drużyny Łukasz Matuszuk. – Zdobywamy gole, kopiąc piłkę. Nie ma przyłożeń jak w rugby czy futbolu amerykańskim. Piłkę można podawać w każdą stronę, nie ma spalonych. Gra jest bardzo dynamiczna, bardziej d piłki nożnej. Pada bardzo dużo punktów. Fajne jest to, że można się tym bawić.
– Podając, nie podrzucamy piłki, tylko piąstkujemy albo kopiemy. Ewentualnie, chcąc biec dalej, musimy co 15 metrów dotknąć piłką murawy albo ją odbić jak w koszykówce. Tylko przy tym odbiciu musi ona do nas wrócić, a nie polecieć dalej – wyjaśnia zasady gry Damian Staliś, współzałożyciel drużyny i reprezentant Polski w futbolu australijskim. – To miks sportów: koszykówki, piłki nożnej, ręcznej, rugby.
– U nas nie ma żadnych wymogów. Na razie jest czysta zabawa. Ale mogą się z niej wykluć fajne rzeczy. Ponieważ jeśli stworzymy drużynę, nasi zawodnicy mają możliwości występów w kadrze Polski – zachęca Łukasz Matuszuk. – Na treningi przychodzą też dziewczyny i powstał pomysł stworzenia kobiecej kadry Polski, która pojechałaby na mistrzostwa Europy do Szkocji.
– W tym sporcie potrzeba siły i zwinności. Ważny jest też refleks, bo odkopujemy piłkę na boki, ale może się też zdarzyć tak, że przeleci nad nami – wyjaśnia Marcin Patejuk, zawodnik Hornets Lublin.
– Piłka do rugby jest większa, do futbolu amerykańskiego jest bardziej wrzecionowata. Natomiast w futbolu australijskim mamy coś pomiędzy – tłumaczy Łukasz Matuszuk.
– Każdy znajdzie coś dla siebie. Ważne, żeby miał świetną zabawę, chęć trenowania i stawiania sobie poprzeczki coraz wyżej – stwierdza Damian Staliś.
– Australijczycy zaczęli uprawiać ten sport na boiskach krykietowych. To czterokrotność boiska piłkarskiego. U nas nie ma boisk do krykieta. Radzimy sobie, jak możemy. Gramy na boiskach piłkarskich albo do rugby. Zmniejszamy po prostu liczbę graczy do 9, czyli połowę tego co w Australii. Wystarczają dwa najwyższe słupy i dwa mniejsze, które stoją po lewej i prawej stronie tych najwyższych. Stawiamy je na końcach boiska. I mamy boisko do futbolu australijskiego – tłumaczy Łukasz Matuszuk. – Poprzez kopnięcie pomiędzy dwa najwyższe słupy zdobywamy 6 punktów. Jeżeli piłka trafi w najwyższy słup, wtedy jest 1 punkt.
– W lipcu przyszedłem na pierwszy trening. Nie wiedziałem wtedy, co to jest AFL (czyli futbol australijski). Ale już po pierwszym kopnięciu pokochałem ten sport. Fajna jest jego różnorodność. Jest kopanie, odbijanie, kozłowanie, podawanie piłki, gra ciałem – wszystko, co jest możliwe – opowiada Marcin Patejuk.
– Australijczycy słyną z luźnego podejścia do życia. To naród bardzo usportowiony. Chcemy przenieść do Polski kawałek australijskiego słońca i luzu – stwierdza Łukasz Matuszuk.
W futbolu australijskim piłka może być podawana w dowolnym kierunku, poprzez kopnięcie, uderzenie pięścią lub bezpośrednie przekazanie do rąk innego zawodnika. Nie można jej natomiast rzucać.
Zawodnicy i zawodniczki Hornets Lublin trenują w niedziele. Szczegóły na facebookowym fanpage’u Hornets Lublin.
LilKa / opr. ToMa