– Nie możemy w tej chwili traktować COVID-19 jak grypy. To fatalny trop – mówi dyrektor Instytutu Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu prof. Michał Witt. – Zakażenie SARS-CoV-2 to eksperyment na żywym organizmie, który wykonuje sama natura i my wciąż pewnych rzeczy do końca nie wiemy – dodał.
Dyrektor Instytutu Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu prof. Michał Witt powiedział, że pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje, że zakażenia wariantem Omikron przebiega łagodniej i mogło by to wpłynąć na szybsze osiągnięcie tzw. odporności stadnej – to w jego opinii mylące i niebezpieczne podejście.
– Wiara, że zakażenie Omikronem, jest najlepszym sposobem na uzyskanie odporności stadnej jest niewłaściwa. Musimy pamiętać, że zakażenie koronawirusem, to jak wypuszczenie dżina z butelki – nikt tego nie kontroluje. To są mechanizmy biologiczne, które działają niezależnie od nas. System podawania szczepionek jesteśmy w stanie kontrolować i to bardzo dokładnie. Natomiast propagacji wirusa w populacji – w żaden sposób – podkreślił.
Dodał, że nie można także przyjąć, że dominujący obecnie wariant Omikron pozostanie już w takiej formie i nie należy obawiać się nowych wariantów. – Nie możemy przyjąć, że wariant Omikron jest wariantem ostatnim. Wirus mutuje i będzie mutował w dalszym ciągu. Czy osiągnięty poziom odporności, jaki w tej chwili mamy – w wyniku tego kiepskiego wyszczepienia populacji, ale jednocześnie faktu, że mamy już wielu ozdrowieńców – będzie wystarczający do tego, żeby „zdusić” infekcję omikronową i nie dopuścić do następnych? Ja bym był bardzo ostrożny w tego typu kalkulacjach – powiedział.
Profesor Witt wskazał, że: „naturalnym kierunkiem ewolucji koronawirusów jest mutowanie w kierunku większej wirulencji i mniejszej zjadliwości. Ale ponieważ zjawisko mutacji samo w sobie jest nieukierunkowane – nie możemy założyć, że nie pojawi się wariant, który będzie wysoko wirulentny, ale jednocześnie bardziej zjadliwy niż Omikron. On może się pojawić tylko na jakiś czas. Prawdopodobnie zostanie wyeliminowany w wyniku działania naturalnych mechanizmów biologicznych, ale skutki zdrowotne mogą być bardzo poważne”.
Profesor zaznaczył, że zapowiadane w ostatnim czasie łagodzenie restrykcji związanych z pandemią czy koncepcje, by zacząć traktować SARS-CoV-2 jak wirus grypy – „to ryzykowny ruch”. – Nie możemy w tej chwili traktować COVID-19 jak grypy. Trzeba pamiętać, że zakażenie wirusem SARS-CoV-2 to jest eksperyment na żywym organizmie, który wykonuje sama natura. I my pewnych rzeczy wciąż do końca nie wiemy. Tak, jak byliśmy zaskoczeni – chociaż nie powinniśmy byli być – pandemią wirusa SARS-CoV-2, tak nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co się będzie działo dalej – mówił.
– Nie możemy w tej chwili przyjmować, że COVID-19 po prostu sobie z nami zostanie iw niedługim czasie będziemy sobie z nim walczyli tak jak z grypą. Można podejrzewać, że tak faktycznie kiedyś będzie, ale mówienie kiedy to nastąpi, to jest wróżenie z fusów. Tego nikt nie wie. A w takich kwestiach większa ostrożność zawsze jest lepsza, niż narażanie ludzi na poważne konsekwencje zdrowotne – dodał.
Profesor przypomniał, że wariant Omikron charakteryzuje się bardzo wysoką wirulencją, czyli roznosi się w populacji bardzo szybko i intensywnie. – Stanowi to zasadnicze zagrożenie przy niskim poziomie wyszczepienia. Dla ochrony przed infekcją Omikronem kluczowa jest trzecia dawka szczepienia. A wiadomo niestety, że poziom wyszczepienia dawką przypominającą w Polsce wygląda bardzo niedobrze – zaznaczył prof. Witt.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum