Wybuch wojny na Ukrainie spowodował w społeczeństwie strach i panikę. Najbardziej widoczne to było wczoraj (24.02) przy stacjach paliw, dziś (25.02) przy bankomatach i w sklepach.
Jak mówi psychoterapeutka dr Marlena Stradomska z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, jest to normalna reakcja organizmu, możemy teraz odczuwać bardzo dużo różnych emocji. I często są to emocję negatywne. – Strach, lęk, poczucie braku sprawczości, niesprawiedliwości mogą determinować, że nie wiemy, co robić, w jaki sposób się zachować. A co gorsza, nie wiemy, jak pomóc. A bardzo często chęć do pomocy mamy.
CZYTAJ: Lubelskie: ogromne kolejki na stacjach benzynowych. PKN Orlen uspokaja: Paliwa w Polsce nie brakuje
W Polsce można zaobserwować panikę. Ludzie robią masowe zakupy, tankują na stacjach samochody do pełna. Z czego to wynika? – Nie wiemy, co to jest za sytuacja. Wydarza się ona bardzo blisko nas. Jeśli bardzo często słyszymy w radiu i widzimy w telewizji, co się dzieje, w jaki sposób jest niszczony dobrobyt osób mieszkających na Ukrainie, zastanawiamy się, co będzie dalej, w jaki sposób się zabezpieczyć. Mamy moment połączenia: lęku, strachu, stresu i poczucia niemożności podjęcia żadnych decyzji. Zachodzi wtedy kulminacja. Jedziemy tankować benzynę, robić zapasy papieru toaletowego – wyjaśnia dr Marlena Stradomska.
– Każdy z nas ma instynkt przetrwania. Kiedy oglądamy katastroficzne filmy, to tak zazwyczaj to wyglądało. Czujemy się bardziej przygotowani, kiedy mamy te zapasy. Gdy mamy pełny bak, czujemy się bezpieczniejsi, bo możemy nagle gdzieś wyjechać. Tylko pozostaje pytanie: „Czy pełne bak i lodówka mogą mi pomóc w danej sytuacji?” – mówi dr Marlena Stradomska.
– W takiej sytuacji ważna jest racjonalność myślenia, szukanie rozwiązań, rozmawianie z osobami, które mogą pomóc. Jeżeli przyjaciele, rodzina, osoby bliskie nie są w stanie nam adekwatnie pomóc, zachęcamy do korzystania z profesjonalnego wsparcia: psychologa, psychoterapeuty, psychiatry. Ponadto jeśli wiemy, że się stresujemy, że jest to dla nas bardzo trudna sytuacja, może nie warto siedzieć cały czas przed telewizorem, żeby nie „wplatać się” w spiralę informacyjną – apeluje dr Marlena Stradomska.
Jedna negatywna myśl rodzi kolejną i kolejną. Jak im się nie poddać. – Ważna jest przede wszystkim rozmowa. Warto też posłuchać muzyki. Wiem, jak to ostatnie brzmi, ale czasami to jedyna możliwość. Istotne jest też słuchanie swojego ciała. Nie każdy wie, że lęk, panika, strach objawia się nierzadko spłyconym oddechem, dusznością, niemożnością złapania oddechu, bólem w klatce piersiowej, nudnościami, mrowieniem palców, utratą kontroli nad własnym ruchem. Nie zawsze takie objawy z tym kojarzymy, a to po prostu może być atak paniki. Bardzo często wówczas pacjenci wzywają pogotowie, mówiąc, że mają zawał czy udar – wyjaśnia dr Marlena Stradomska.
– Na ten atak są specjalne sposoby: spokojne i głębokie oddechy, liczenie do dziesięciu. Dzięki temu można przetrwać w spokoju najtrudniejsze chwile. Ten atak trwa 5-20 minut. I jest to stan bardzo trudny. Przeżywamy wówczas derealizację (wrażenie funkcjonowania w nierealnym, nierzeczywistym świecie – red.). Nie wiemy, gdzie jesteśmy, nie wiemy, w jaki sposób mamy się zachować. Działamy zupełnie nieracjonalnie – tłumaczy dr Marlena Stradomska.
Atak paniki to stan, w którym wydaje nam się, że jesteśmy zagrożeni, a faktycznie tak nie jest. – Bardzo często pojawia się on w sytuacji, kiedy mam wrażenie, że jestem zagrożony, nie wiem, co się ze mną stanie, a jednak mam chęć przetrwania. Pomocne będą wtedy rzeczy odprężające, na przykład wypicie melisy czy zażycie ziołowych leków, które naprawdę mogą nam bardzo szybko pomóc. Ale musimy też zdać sobie sprawę z tego, że to jest tylko chwilowe, potrwa jedynie moment. Nie panikujmy, że zostanie to ze mną na zawsze. Bo nie zostanie – dodaje dr Marlena Stradomska.
– Trzeba też pamiętać o zdrowym jedzeniu, śnie. Pomóc może nam też aktywność fizyczna. Zamiast siedzieć przed komputerem i telewizorem, przed snem pójdźmy na spacer. Aby się trochę zmęczyć, poczuć, że żyjemy i funkcjonujemy. Ważna jest też obecność drugiego człowieka. Rozmawiajmy z bliskimi, nawet jeśli są daleko i w bardzo trudnej sytuacji. Wówczas jest to jedyna rzecz, która może nas uspokoić, kiedy wiemy z pierwszej ręki, co się u nich dzieje. Nie korzystajmy natomiast z używek, bo pomagają one na moment, a później przychodzi na nie tolerancja. Nie napijemy się już jednego kieliszka, tylko będziemy musieli wypić ich trzy. Wówczas oprócz tego, że się stresujemy, musimy walczyć z uzależnieniem – radzi dr Marlena Stradomska.
– Zachęcam, żeby wspierać osoby, które mogą potrzebować pomocy, nie tylko fizycznej, ale też psychologicznej. Zapytajmy, co się u nich dzieje. Udzielajmy się w social mediach, ale nie promujmy negatywnych kwestii, tylko to, co jest racjonalne, o czym wiemy, że nie jest fakenewsem. Pytajmy, próbujmy być blisko osób, które są w bardzo trudnej sytuacji. My też jesteśmy, ale dzięki naszej solidarności możemy przetrwać taką sytuację – apeluje dr Marlena Stradomska.
W województwie lubelskim działają placówki świadczący nieodpłatną pomoc psychologiczną. Ich listę można znaleźć na stronie lublin.uw.gov.pl oraz lublin.eu.
InYa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com