Przedłuża się czas dojazdu dzieci z domów dziecka w Ukrainie do Janowa Podlaskiego. Przyjęcie 25 dzieci w wieku od 1 do 3 lat zaoferował miejscowy hotel Zamek Biskupi.
Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, do Polski w najbliższym czasie ma trafić w sumie 400 dzieci z domów dziecka z Ukrainy.
– Na przyjazd dzieci czekamy od niedzieli – mówi Grzegorz Orzełowski, dyrektor hotelu Zamek Biskupi. – Mamy przygotowane pokoje i łóżeczka dla dzieci w wieku od 1 do 3 lat. Mamy zadeklarowaną pomoc lekarzy i psychologów, którzy tylko czekają na hasło. Mamy też przegotowanych wolontariuszy, którzy będą wspierali opiekunów z Ukrainy. Mamy tłumaczy języka ukraińskiego. Dostaliśmy setki propozycji wsparcia materialnego: ubrań, butów dla dzieci, pampersów, proszków do prania środków czystości.
– Czekamy na przyjazd 25 dzieci. Zapytano nas, czy nie przyjęlibyśmy ich więcej. Jak pojedziemy na granice i będzie „do wzięcia” 50 dzieciaków, to też je weźmiemy – deklaruje Grzegorz Orzełowski.
– Pociąg, którym jadą dzieci, utknął pomiędzy Kijowem a Lwowem – mówi wolontariusz Siergiej, koordynujący przewóz najmłodszych. – Z tego co wiem, stoi w miejscu, bo gdzieś z przodu jest rosyjskie wojsko, które zablokowało przejazd. Maszynista nie chce jechać. Boi się, że pociąg może zostać ostrzelany. Jak tylko coś się zmieni i rosyjskie wojsko przejdzie, pociąg pojedzie do Lwowa. W tym mieście już wszystko załatwimy, żeby dojechali do granicy, a tam już na nich czekamy. Ubrania i jedzenie są przygotowane. Z dziećmi jest w tej chwili wszystko dobrze. Jadą z nimi opiekunowie – dodaje.
– Wsparcia psychologicznego będą potrzebować przede wszystkim opiekunowie, którzy przyjadą do Polski – mówi psycholog dr Barnaba Danieluk z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Te dzieci nie rozumieją jeszcze do końca na czym polega zagrożenie. Czują strach głównie u ludzi, którzy się nimi zajmują. A oni są z pewnością przestraszeni. U dzieci kluczowe jest poczucie bezpieczeństwa w obrębie tego, co już mają. Jeśli opiekują się nimi ci sami ludzie, jest element stałości. Bardzo ważne, żeby takich elementów bezpieczeństwa było jak najwięcej. Jeśli mieszkały razem z innymi dziećmi, bawiły się z nimi, kluczowe byłoby nie rozdzielenie ich; żeby te grupki, które istniały na Ukrainie, zostały odtworzone tutaj.
Dzieci mają trafić nie tylko do Janowa Podlaskiego, ale również do Krakowa i w okolice Warszawy.
MaT / opr. ToMa
Fot. pixabay.com